Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

stopy procentowe a wojna

Stało się! Rada Polityki Pieniężnej na środowym posiedzeniu po raz dziewiąty z rzędu i jednocześnie szósty raz w tym roku zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych NBP. Kolejny wzrost kosztu pieniądza oznacza, że stopy procentowe w Polsce są najwyższe od czternastu lat (od czerwca 2008 roku). Rosnące stopy procentowe są coraz większym problemem dla kredytobiorców, których raty kredytowe w ciągu ostatniego roku poszły w górę nawet dwukrotnie. Mimo tego, że - w walce z galopującą inflacją -  Narodowy Bank Polski postawił na radykalne zacieśnianie polityki pieniężnej, trudno oczekiwać że czerwcowa podwyżka stóp procentowych będzie tą ostatnią. Tak jak w przypadku inflacji, która nie osiągnęła jeszcze swojego szczytu, tak też stopy procentowe NBP niemal na pewno pójdą w kolejnych miesiącach w górę.

 

Czerwcowe posiedzenie RPP z decyzją bez niespodzianek

Na środowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej po raz szósty w tym roku przegłosowała podwyżkę stóp procentowych. Tym razem wyniosła ona 75 punktów bazowych. Od czwartku 9 czerwca stopy procentowe NBP będą wynosić kolejno:

  • stopa referencyjna 6,00% w skali rocznej, wzrost z 5,25%
  • stopa lombardowa 6,50% w skali rocznej; wzrost z 5,75%
  • stopa depozytowa 5,50% w skali rocznej; wzrost z 4,75%
  • stopa redyskonta weksli 6,05% w skali rocznej; wzrost z 5,30%
  • stopa dyskontowa weksli 6,10% w skali rocznej, wzrost z 4,60%
  • stopa rezerwy obowiązkowej 3,50% w skali rocznej, czyli bez zmian od ostatniego posiedzenia (i od 31 marca 2022 roku)

Czerwcowa podwyżka stóp procentowych NBP nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem - można wręcz powiedzieć, że była ona mocno oczekiwana przez rynek, choć niekoniecznie przez samych kredytobiorców. Większość analityków oczekiwała podwyżki oprocentowania o 75 punktów bazowych (podobnie jak na posiedzeniu RPP w maju) i wzrostu stopy referencyjnej do równych 6%. Z szeregu wyłamali się m.in. ekonomiści ING Banku Śląskiego, którzy stawiali na drugą w tym roku podwyżkę oprocentowania o równy punkt procentowy (co już miało miejsce w kwietniu), do poziomu 6,25% stopy referencyjnej. Analitycy są również zgodni w kwestii tego, że dziewiąta z rzędu podwyżka stóp procentowych nie zakończy cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, prowadzonego przez NBP od października zeszłego roku. Rynkowy konsensus zakłada jeszcze co najmniej dwie, a wg niektórych nawet trzy, podwyżki stóp procentowych, który wyniosą stopę referencyjną NBP do poziomu pomiędzy 7 a 8%. Najbardziej optymistyczne dla kredytobiorców prognozy mówią o wzroście stopy referencyjnej do poziomu 6,5% i zakończeniu cyklu podwyżek oprocentowania już w lipcu - takiego zdania są ekonomiści Crédit Agricole i Santander Bank Polska. Szczytowy poziom oprocentowania - wg prognoz analityków - ma zostać utrzymany przez cały przyszły rok, co sugeruje, że obniżek stóp procentowych nie warto oczekiwać przed końcem 2023 roku.

Zobacz także: Stopy procentowe rosną po raz dziewiąty, a to bardzo niekorzystna wiadomość dla wszystkich kredytobiorców

Reklama

 

 

W pogoni za galopującą inflacją

Jeśli ktoś zastanawia się nad tym dlaczego Rada Polityki Pieniężnej od trzech kwartałów nieprzerwanie podnosi koszt pieniądza, a być może nawet czuje się tym faktem rozgoryczony (szczególnie jako posiadacz kredytu hipotecznego), to warto przypomnieć, że jeszcze niecały rok temu w Polsce obowiązywały historycznie niskie, niemal zerowe stopy procentowe (stopa referencyjna 0,10%). Jakby tego było mało, przez pięć przed-pandemicznych lat (od marca 2015 roku) obowiązywały - wówczas - najniższe stopy procentowe na poziomie półtora procent (stopy referencyjnej). Ostatnie gwałtowne podwyżki oprocentowania mogą więc być dla wielu konsumentów i kredytobiorców sporym zaskoczeniem. Szczególnie, że w zeszłym roku Narodowy Bank Polski, z prezesem Adamem Glapińskim na czele, robił naprawdę sporo, by nie przygotować opinii publicznej na nadchodzące i nieuniknione zacieśnianie polityki pieniężnej.

Narodowy Bank Polski musi dziś nadrabiać tempem podwyżek stóp procentowych, co jest ceną za zeszłoroczną opieszałość, którą można podsumować słowami Adama Glapińskiego. Prezes NBP jeszcze we wrześniu zeszłego roku twierdził, że „podnoszenie stóp procentowych byłyby szkolnym błędem”, zamiast przygotowywać konsumentów do tego, że oprocentowanie banku centralnego pójdzie w górę.

Reklama

Dziś NBP musi walczyć z, wcześniej bagatelizowaną, rosnącą inflacją, której paliwa do wzrostów dodał atak Rosji na Ukrainę i powiązane z tym wzrosty na rynku surowców (szczególnie rolnych i energetycznych) oraz jednoczesne osłabienie polskiego złotego. Bank centralny zaczął na poważnie traktować zagrożenia związane z rosnącymi cenami (również produkcji) dopiero dziewięć miesięcy temu - wyraźnie później niż kraje Unii Europejskiej posiadające własną walutę (Czechy i Węgry).

W październiku zeszłego roku, gdy odczyt inflacji za wrzesień dochodził do 6% r/r, RPP podniosła stopy procentowe o 40 punktów bazowych - stopa referencyjna wzrosła wówczas do 0,50%. Od tamtego momentu każde kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej kończyło się wzrostem oprocentowania NBP: do 1,25% stopy referencyjnej w listopadzie, 1,75% w grudniu. W styczniu tego roku RPP zdecydowała o podniesieniu stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Wówczas stopa referencyjna wzrosła do poziomu 2,25%. Do kolejnej podwyżki stóp procentowych doszło na lutowym posiedzeniu RPP. 8 lutego Rada przegłosowała podwyżkę oprocentowania NBP o kolejne 50 pkt. bazowych, do poziomu 2,75%. Na lutowym posiedzeniu RPP podjął także decyzję o zmianie stopy rezerwy obowiązkowej - z wcześniejszego poziomu 2,0% do 3,5%, czyli takiego, który obowiązywał jeszcze przed pandemicznym luzowaniem monetarnym.

Zobacz także: Dwucyfrowa inflacja stała się faktem! Czy te ceny kiedyś zaczną spadać?!

 

Wyższa stopa rezerwy obniża akcję kredytową banków, a więc ma podobny skutek m.in. do wzrostu stopy referencyjnej. Ograniczenie akcji kredytowej jest jednak osiągane poprzez mniejsze możliwości kreowania pieniądza przez banki komercyjne - im wyższa stopa rezerwy obowiązkowej, tym więcej środków finansowych sektor bankowy musi zdeponować w rezerwach, zamiast np. wykorzystać je do udzielenia kolejnych kredytów, kreując tym samym pieniądz. W marcu stopa referencyjna wzrosła do 3,50%. W tym samym miesiącu inflacja po raz pierwszy przekroczyła dwucyfrową barierę (11% rok do roku), do czego przyczyniła się przede wszystkim rosyjska agresja na Ukrainę. Dodatkowy czynnik zwiększający presję inflacyjną wymusił na RPP zdecydowaną reakcję - na kwietniowym posiedzeniu stopy procentowe poszły w górę aż o 1 pkt. Procentowy, a oprocentowanie referencyjne wzrosło do 4,50%. W zeszłym miesiącu główna stopa procentowa wzrosła zaś do poziomu 5,25%.

Na czerwcową decyzję o dziewiątej z kolei podwyżce stóp procentowych bez wątpienia miał wpływ szacunkowy odczyt inflacji konsumenckiej za maj. Wskaźnik CPI wyniósł 13,9% w perspektywie rocznej i 1,7% w porównaniu do kwietnia. Jakby tego było mało, również inflacja producencka daje o sobie znać - wskaźnik PPI wyniósł w kwietniu aż 23,3% w skali roku, co jest wynikiem znacznie powyżej oczekiwań na poziomie 20,4%. Traktując inflację producencką jako swego rodzaju wskaźnik wyprzedzający dla inflacji konsumenckiej, trudno liczyć na spadki cen w sklepach, gdy koszty produkcji wciąż utrzymują się w tendencji wzrostowej. To zaś oznacza tylko jedno - w kolejnych miesiącach będą rosły nie tylko stopy procentowe NBP, ale również inflacja.

Zobacz także: Stopy procentowe w Polsce w czerwcu 2022 roku: RPP walczy z uporczywą inflacją

Reklama

 

O ile wzrosną raty kredytu?

Dziewiąta z rzędu podwyżka stóp procentowych NBP oznacza też nieuchronny wzrost wysokości rat kredytów hipotecznych, które mają zmienne oprocentowanie (a w Polsce ich odsetek wynosi ponad 95%). Wzrost kosztów obsługi kredytu można pokazać na przykładzie kredytu hipotecznego na kwotę 350 000 PLN zaciągniętego na 25 lat, w którym stała marża wynosi 2,20%, zaś zmienna wysokość oprocentowania jest ustalana na bazie stawki WIBOR 3M. W kwietniu 2021 roku trzymiesięczny WIBOR wynosił 0,25%, co łącznie z marżą dawało oprocentowanie na poziomie 2,45%. Ktoś, kto zaciągnął kredyt na takich warunkach, mógł cieszyć się naprawdę niską ratą, mimo bardzo wysokiej marży. Wówczas comiesięczna rata wynosiła lekko ponad 1561 złotych miesięcznie (nie wliczając dodatkowych opłat, prowizji i ubezpieczeń kredytu, ustalanych indywidualnie). W październiku zeszłego roku trzymiesięczny WIBOR podskoczył do poziomu 0,65%, co nieznacznie podniosło wysokość rat - do 1632,50 PLN miesięcznie. Był to jednak dopiero początek zmartwień kredytobiorców.

Załóżmy, że po środowej decyzji RPP stawka WIBOR 3M osiągnie poziom 6,75%, co razem z marżą da oprocentowanie naszego przykładowego kredytu w wysokości 8,95%. To zaś przekłada się na comiesięczną ratę w wysokości… 2925,21 złotych. Czyli, prawie dwukrotnie wyższą niż rok temu! A warto przypomnieć, że przykładowy kredyt jest dość skromny (biorąc pod uwagę obecne ceny nieruchomości) - mowa bowiem o kwocie 350 000 PLN. W przypadku kredytów na wyższe kwoty nominalny wzrost wysokości rat jest jeszcze bardziej dotkliwy. W kolejnych miesiącach stopy procentowe niemal na pewno pójdą jeszcze w górę, co będzie oznaczało kolejne podwyżki comiesięcznych rat.

Zobacz także: Stopy procentowe w górę! Gdzie jest ostateczny próg bólu dłużników hipotecznych? - ekspert analizuje

 

Reklama

 

Jeszcze tylko kilka miesięcy pod presją stóp?

Aż chciałoby się powiedzieć - byle do końca roku! Od stycznia 2023 roku rząd zapowiedział bowiem całkowitą rezygnację ze stawek referencyjnych WIBOR (3M i 6M) przy ustalaniu oprocentowania kredytów hipotecznych, zarówno dla nowych, jak i już obowiązujących umów kredytowych. Wciąż nie wiadomo jeszcze jaka stawka zastąpi WIBOR, niemal na pewno jednak będzie ona niższa od obecnie obowiązujących. Jeżeli sektor bankowy do końca roku nie wypracuje porozumienia w tej sprawie, od nowego roku stawką referencyjną dla oprocentowania kredytów hipotecznych zostanie POLONIA, obliczana przez Narodowy Bank Polski na podstawie transakcji, jakie zawierają między sobą banki komercyjne. Mowa konkretnie o transakcjach overnight na rynku międzybankowym, czyli o niezabezpieczonych depozytach (pożyczkach) z terminem zwrotu na kolejny dzień roboczy. POLONIA będzie korzystniejsza od WIBORU 3M czy 6M ze względu na swoją wysokość (szczególnie w środowisku rosnących stóp procentowych). Dla przykładu: we wtorek 7 czerwca stawka POLONIA wynosiła 5,08%, podczas gdy wysokość WIBOR 3M i 6M w tym samym dniu, to kolejno: 6,72% i 6,97%. Ponad 150 punktów bazowych to naprawdę spora różnica, szczególnie dla budżetu kredytobiorców.

Zobacz także: Nadchodzi prawdziwa rewolucja w kredytach hipotecznych - ponad 95% umów kredytowych ulegnie zmianie! Czy na lepsze?

Czytaj więcej