Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

SEC Coinbase

Jak dotąd to amerykański regulator SEC straszył podmioty z rynku kryptowalut postępowaniami sądowymi, które mogą zakończyć się dla nich potężnymi karami finansowymi. Tym razem sytuacja dość niespodziewanie się odwróciła - największa giełda kryptowalut w USA pozwała nadzór finansowy, domagając się od niego odpowiedzi na proste pytanie.

Zobacz także: Ten kraj ma więcej bitcoinów niż ktokolwiek inny, nigdy nie kupując... ani jednego BTC

 

 

Na skróty:

  • Giełda Coinbase pozwała amerykański nadzór finansowy
  • Spółka chce wymusić na SEC odpowiedź na swoją petycję z połowy zeszłego roku
  • Coinbase oczekuje od Komisji, że ta opublikuje ścisłe wytyczne na temat tego które instrumenty z rynku kryptowalut podlegają pod jej nadzór w USA
  • Pod koniec marca SEC zapowiedział wszczęcie postępowania przeciwko naruszeniom giełdy Coinbase
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej FXMAG

 

Reklama

 

Coinbase wyprzedził SEC

W lipcu zeszłego roku najwieksza giełda kryptowalut w USA, jaką jest Coinbase, skierowała petycję do amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych, w której domagała się tego, by SEC opublikował oficjalne i precyzyjne wytyczne, które pozwoliłyby stwierdzić, które wirtualne aktywa są, zdaniem regulatora, papierami wartościowymi (ang. securities). Coinbase w swoim liście otwartym zwrócił uwagę na to, że stosowane dotychczas przez SEC kryteria pozwalające określić czy dany instrument jest papierem wartościowym są przestarzałe i kompletnie nie przystają do charakterystyki wirtualnych aktywów, jakimi są kryptowaluty i cyfrowe tokeny. Zarząd giełdy zawrócił również uwagę na to, że nie tylko on chciałby poznać dokładne kryteria, jakimi SEC kieruje się przy klasyfikacji prawnej kryptowalut, ale czekają na nie wszystkie platformy handlujące kryptowalutami w Stanach Zjednoczonych.

Od publikacji petycji minęło już dziewięć miesięcy, a Coinbase w tym czasie nie doczekał się żadnej oficjalnej odpowiedzi od amerykańskiego regulatora finansowego. I najprawdopodobniej nigdy by się nie doczekał, bo prezes SEC Gary Gensler, wielokrotnie pytany przez media, odpowiadał że regulacje znane w obecnej formie są wystarczająco jasne, nie wymagają żadnego doprecyzowania, a giełdy kryptowalut, na czele z Coinbase, muszą się do nich stosować.

Jakby tego było mało, nieco ponad miesiąc temu SEC wystosował notę ostrzegawczą skierowaną do giełdy Coinbase, w której nawoływał do zaprzestania naruszeń amerykańskich regulacji finansowych. W innym przypadku nadzór finansowy skieruje sprawę do sądu.

Reklama

Coinbase był jednak szybszy - w poniedziałek spółka poinformowała o złożeniu pozwu przeciwko SEC, w którym domaga się publicznej odpowiedzi Komisji na pytania zawarte w zeszłorocznym liście otwartym. To dość niespodziewany zwrot akcji, w którym po raz pierwszy to regulator został pozwany przez giełdę kryptowalut, a nie odwrotnie.

 

Po zeszłorocznym upadku giełdy FTX, w tym jej amerykańskiej spółki zależnej FTX US - która przecież miała być „niezatapialna” - SEC zabrał się za porządki wśród firm z rynku kryptowalut. Na pierwszy ogień poszła giełda Binance i firma emitująca stable coina Binance USD (Paxos Trust), która w lutym otrzymała tzw. zawiadomienie Wells od amerykańskiego regulatora. Gdy firma otrzymuje takie pismo od SEC oznacza to, że Komisja zakończyła wewnętrzne postępowanie w jej sprawie, doszukała się złamania prawa i zamierza wejścia drogę sądową, jednocześnie nawołując do zaprzestania naruszeń.

Dokładnie takie zawiadomienie od SEC pod koniec marca otrzymała również giełda Coinbase. Wg Komisji Giełd i Papierów Wartościowych spółka dopuściła się naruszeń amerykańskich regulacji rynku kapitałowego, z tym że SEC w żaden sposób nie sprecyzował o jakie dokładnie naruszenia mogłoby chodzić. Brzmi to dość ironicznie w kontekście listu otwartego, jaki kilka miesięcy wcześniej Coinbase wystosował właśnie do regulatora, prosząc o bardziej precyzyjne wytyczne tego co można, a czego nie można.

Reklama

W odpowiedzi na pismo otrzymane od SEC akcje Coinbase traciły ponad 8%. giełda powiedziała jednak, że nie zamierza zmieniać w żaden sposób sposobu swojej działalności, dopóki nie otrzyma konkretów od regulatora.

 

 

Zobacz również: Czarne chmury nad kryptowalutowym gigantem. Giełda może dostać rekordową karę od człowieka... któremu oferowała pracę

 

 

Miarka się przebrała?

Reklama

Zaledwie kilka dni temu, w połowie zeszłego tygodnia, prezes Coinbase Global Brian Armstrong podczas swojego wystąpienia na konferencji w Londynie przyznał, że Stany Zjednoczone nie zapewniają podmiotom działającym na rynku kryptowalut wystarczającej przejrzystości regulacyjnej. Dodał też, że jeżeli ta niepewność utrzyma się przez kolejne lata, to Coinbase będzie rozważało zmianę jurysdykcji i przeniesienie działalności do innego, bardziej przyjaznego dla giełd krypto kraju. Oczywiście słowa prezesa spółki wypowiedziane podczas debaty na żywo nie są żadną wiążącą deklaracją, szczególnie że zakładają warunek braku zmian w kolejnych latach. Nie dało się jednak nie zauważyć narastającej od dłuższego czasu frustracji prezesa Coinbase. Potencjalna przeprowadzka największej giełdy kryptowalut w USA do innego kraju byłaby bowiem skrajnym scenariuszem. Obecnie ponad połowa z aktywnych klientów giełdy to rezydenci Stanów Zjednoczonych, mimo podejmowania kolejnych kroków na drodze do globalnej ekspansji. To oznacza, że nawet gdyby Coinbase przeniósł się do innego kraju, to i tak musiałby spełniać amerykańskie regulacje, aby obsługiwać swoich klientów ze Stanów. Oprócz tego spółka od dwóch lat jest notowana na giełdzie Nasdaq, co samo w sobie dodatkowo skomplikowałoby proces zmiany jurysdykcji.

 

Czytaj także: Ta kryptowaluta stała się aktywem deflacyjnym – jest jej coraz mniej! Blockchain otrzymał kolejną aktualizację, która się przyjęła

 

 

Kiedyś pomarańcze, dzisiaj wirtualne małpy

Dziś może wydawać się to absurdalne, ale faktem jest, że w Stanach Zjednoczonych to czy konkretny instrument finansowy może być klasyfikowany jako papier wartościowy (i tym samym podchodzi pod nadzór regulacyjny SEC) określa wyrok sądu najwyższego z 1946 roku. Mowa o sprawie sądowej, którą SEC wytoczył firmie WJ Howey w połowie lat czterdziestych ubiegłego wieku. Regulator finansowy zainteresował się oryginalnym modelem biznesowym Howeya - firma sprzedawała bowiem ziemię na Florydzie, na której znajdowały się plantacje pomarańczy. W samej sprzedaży terenów rolnych nie było nic nadzwyczajnego, jednak nabywcy byli związani z Howeyem umową, w której zobowiązywali się do tego, że wydzierżawią firmie zakupioną ziemię. Pracownicy Howeya zajmowali się uprawą i sprzedażą cytrusów, a firma dzieliła się zyskami ze sprzedaży z właścicielami gruntów. Dla obu stron był to korzystny układ - firma zyskiwała na sprzedaży gruntów i ograniczała ryzyko związane ze słabszymi zbiorami, a nabywcy ziemi (w większości niemający zielonego pojęcia o uprawie pomarańczy) otrzymywali swego rodzaju dochód pasywny w postaci udziału w sprzedaży. SEC uznał, że działalność Howeya była kontraktem inwestycyjnym, czyli spełniała przesłanki papieru wartościowego, a więc powinna zostać zarejestrowana.

SEC skierował sprawę do sądu, oskarżając firmę o oferowanie niezarejestrowanych kontraktów inwestycyjnych. W swoim postępowaniu sąd najwyższy ustalił cztery kluczowe kryteria pozwalające stwierdzić czy dany instrument jest kontraktem inwestycyjnym, czyli tym samym może być uznany za papier wartościowy.

To właśnie te cztery, pozornie proste pytania, otrzymały nazwę testu Howeya:

  1. Czy mamy do czynienia z inwestycją pieniężną?
  2. Czy inwestycja jest nastawiona na zysk?
  3. Czy zysk jest uzależniony od działań innej osoby lub podmiotu?
  4. Czy inwestycja nie jest udziałem w trwającym biznesie?
Reklama

Jeżeli odpowiedź na wszystkie cztery pytania jest twierdząca oznacza to, że konkretny instrument jest papierem wartościowym i podlega nadzorowi SEC. Howey przegrał proces z amerykańskim regulatorem finansowym, a opisane wyżej kryteria do dziś służą Komisji do określania tego czy konkretne instrumenty finansowe podlegają jej nadzorowi.

Pozostaje jednak pytanie czy po niemal osiemdziesięciu latach test Howeya jest w stanie dać jednoznaczną odpowiedź na to czy kryptowaluty i tokeny są papierami wartościowymi czy jednak nie?

 

Sprawdź także: Miliarder znów namieszał - kurs Dogecoina (DOGE) wystrzelił, a rynek zrobił dokładnie to, co chciał Musk

 

Czytaj więcej