Wzrosty cen pszenicy z drugiej połowy stycznia to głównie pokłosie kryzysu rosyjskoukraińskiego. USA i zachodni sojusznicy obawiają się inwazji kraju Władimira Putina i dlatego zdecydowali się na zwiększenie swojej obecności wojskowej we wschodnioeuropejskich państwach NATO.
Dodatkowo na Ukrainę dostarczono broń do celów obronnych. Ubiegłotygodniowe wzrosty cen to obraz obaw o to, że w przypadku dalszej eskalacji kryzysu dostawy pszenicy z Ukrainy i Rosji mogą zostać przerwane.
Wg najnowszych prognoz IGC w bieżącym roku 2021/22 Ukraina ma wyeksportować 24,5 mln ton surowca
(do tej pory 16,6 mln), Rosja natomiast 33,4 mln ton (do tej pory 23 mln). Przerwanie szlaków transportowych może mieć wpływ na 16 mln ton pszenicy (8 milionów ton z wyżej wymienionego rosyjskiego kontyngentu eksportowego oraz kolejne 8 milionów ton z Ukrainy). Wyrównanie tej ilości przez alternatywnych dostawców może okazać się trudne. Jeśliby do tego doszło nastąpiłby znaczny spadek zapasów w innych krajach eksportujących.
Jednym z krajów, który mógłby „wejść do akcji” w przypadku problemów z eksportem jest Kazachstan
Szacunki pokazują, że kraj ten mógłby wyeksportować ok 4,25 mln ton pszenicy w drugiej połowie roku zbiorów 2021/2022. Aktualnie wysokie zapasy surowca posiadają jedynie USA (16,3 mln ton) oraz Unia Europejska (12,4 mln ton).
Ryzyko podaży wywołane konfliktem rosyjsko-ukraińskim będzie prawdopodobnie w najbliższym czasie wspierać wysokie ceny pszenicy. Pamiętajmy, że wysokie ceny surowca oznaczają, że wzrasta podatek eksportowy pobierany przez Rosję. To może również wpływać na zmniejszenie dostępności tego towaru.
