Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

program wyborczy PO

Wybory parlamentarne coraz bliżej, a to oznacza że politycy będą przerzucać się kolejnymi, coraz bardziej oderwanymi od rzeczywistości obietnicami tego, że będzie nam się żyło lepiej, gdy tylko odpowiednio zagłosujemy. Sezon oferowania kiełbasy wyborczej otworzył lider PO, zapowiadając program kredytów hipotecznych bez oprocentowania, który… „rocznie będzie kosztował mniej niż wyniósł kwartalny zysk Orlenu”.

Na skróty:

  • Donald Tusk zapowiedział w programie wyborczym PO kredyt hipoteczny 0% dla osób do 45. rż
  • Program ma obejmować również dopłaty do wynajmu
  • Obietnice lidera głównej partii opozycyjnej wywołały sporo kontrowersji i postawiły PiS w dość niekomfortowej sytuacji
  • Jak dotąd jednak istniejące programy wsparcia zakupu nieruchomości nie kończyły się sukcesem
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej FXMAG

 

Mieszkanie prawem, a nie towarem?

Donald Tusk podczas spotkania wyborczego w Pabianicach zapowiedział, że Platforma Obywatelska po objęciu władzy wprowadzi rewolucyjny program mieszkaniowy, którego filarem mają być kredyty hipoteczne… na 0%, czyli bez oprocentowania. Taki nieoprocentowany kredyt mieszkaniowy miałby przysługiwać jedynie na pierwszą nieruchomość i być oferowany osobom do 45. roku życia. Ma to sprawić, że mieszkanie stanie się „prawem, a nie towarem”. Lider Platformy Obywatelskiej zaznaczył, że propozycja kredytu hipotecznego 0% ma być skierowana do osób, które rzeczywiście potrzebują własnego mieszkania, a nie „dla bogatych, ani deweloperów, ani tych, którzy mają 5-6 mieszkań”. Wg Tuska wprowadzenie takiego programu sprawi, że rata kredytu na mieszkanie o powierzchni 60-65 m kw. nie będzie przekraczała 4000 PLN, jak obecnie, tylko wyniesie ok 1700 złotych miesięcznie.

Tusk dodał też, że programem kredytów bez oprocentowania powinny zostać również objęte remonty mieszkań, a konkretnie jedna nieruchomość zamieszkiwana przez osobę starającą się o nieoprocentowane świadczenie.

Reklama

To jednak nie wszystko - wśród propozycji wyborczych głównej partii opozycyjnej mają pojawić się również dopłaty do wynajmu mieszkania na poziomie 600 złotych (miesięcznie? - tutaj brak konkretów, stąd też informacja w nawiasie).

Zobacz również: Program Pierwsze Mieszkanie – sprawdzamy, dla kogo i na jakich zasadach

 

Darmowy kredyt na coraz droższe mieszkanie

Dość odważna propozycja programowa Platformy Obywatelskiej wywołała mnóstwo komentarzy, w głównej mierze negatywnych. O ile bowiem sama idea takich programów jest szczytna (jeśli na chwilę zapomnimy o tym, że to kiełbasa wyborcza), to jednak ich realizacja sama w sobie może być katastrofalna dla finansów publicznych. Skądś bowiem trzeba będzie wziąć pieniądze na to, by umożliwić dziesiątkom tysięcy Polaków zaciągnięcie kredytu hipotecznego bez oprocentowania. Banki komercyjne z pewnością nie będą zainteresowane udzielaniem takich kredytów, chyba że koszty odsetkowe pokryje państwo. W praktyce oznacza to jednak, że nieoprocentowane kredyty mieszkaniowe najprawdopodobniej byłyby oferowane wyłącznie przez kontrolowany przez Skarb Państwa Bank Gospodarstwa Krajowego. Ten zaś nie będzie w stanie zaspokoić ogromnego popytu, jaki pojawi się wraz z możliwością zaciągnięcia kredytu mieszkaniowego na 0%. Lider PO na środowym spotkaniu w Łodzi stwierdził, że program będzie kosztował BGK (czyli państwo) w pierwszym roku jego funkcjonowania 4 mld złotych, czyli mniej niż… zysk netto Orlenu za czwarty kwartał zeszłego roku.

To dość ciekawe wyliczenia, szczególnie że w słabym pod względem akcji kredytowej 2022 roku wartość zaciągniętych kredytów wyniosła ponad 45 mld złotych (spadek o ponad połowę wobec rekordowego 2021 roku)

Sam popyt na mieszkania jest tu kluczowy - propozycja PO, bez względu na to jak bardzo jest abstrakcyjna, jest kolejną obietnicą „naprawy polskiego rynku nieruchomości” poprzez stymulację popytu. Szkopuł tkwi w tym, że w naszym kraju nie ma problemu z chętnymi na nieruchomości, tylko z ich dostępnością - i to zarówno w kwestii liczby dostępnych mieszkań, jak i kosztów ich nabycia w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia Polaków. Czy zatem kolejny pomysł bezmyślnej stymulacji popytu poprawi dostępność mieszkań w Polsce, szczególnie dla osób mniej zamożnych? Jest to dość wątpliwe. Kolejny wystrzał popytu będzie natomiast podnosił ceny nieruchomości.

Reklama

Co ciekawe, do grona krytyków propozycji PO dołączył Adrian Zandberg z lewicowej partii Razem, który twierdzi że rozwiązaniem kryzysu mieszkaniowego w Polsce jest stymulacja podaży poprzez budowę mieszkań socjalnych.

Zobacz również: Warszawa, Wrocław, Kraków, Gdańsk, Poznań – ceny nowych mieszkań w tych miastach mogą Cię zaskoczyć

 

 

Głos w sprawie obietnic PO pośrednio zabrał również Leszek Balcerowicz, który jest zagorzałym przeciwnikiem PiS i niejednokrotnie wspierał Donalda Tuska. W ostatnim czasie częściej jednak się z nim nie zgadza, chociażby w kwestii stwierdzenia, że „mieszkanie jest prawem, a nie towarem”.

Pomysł kredytu hipotecznego 0% skomentował w dość enigmatyczny sposób:

Do propozycji Platformy Obywatelskiej odnieśli się też politycy Zjednoczonej Prawicy, jak nietrudno się domyślić, w krytycznym tonie. Rzecznik PiS Rafał Bochenek na wtorkowej konferencji partii stwierdził, że z obietnic PO „najbardziej cieszą się deweloperzy i wielkie banki”, jednocześnie zaznaczając, że program kredytów mieszkaniowych z zerowym oprocentowaniem nie jest konkurencyjny dla PiS-u. Co ciekawe, jeszcze pod koniec partia rządząca sprawdzała reakcję opinii publicznej na pomysł przedłużenia wakacji kredytowych na kolejny rok, „gdyby stopy procentowe nie zostały obniżone”, co spotkało się z negatywnym przyjęciem i - przynajmniej na razie - zostało zarzucone przez PiS. Bez wątpienia jednak obóz Zjednoczonej Prawicy będzie musiał pokazać „równie atrakcyjną” propozycję w kontrze do obietnic PO w nadchodzącej kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu.

Zobacz również: Rząd „z grubej rury” zaczyna kampanię wyborczą. Banki znowu dostaną po kieszeni

 

Programy, które wygrywają wybory, ale nie działają

Pomysł dopłat do zakupu mieszkania to nic nowego, jak dotąd jednak żaden z rządowych programów nie można uznać za sukces, bez względu na to która ekipa rządząca go realizowała.

 

Pierwszym z nich był tzw. Rodzina na Swoim,

Reklama

który mylnie przypisywany jest koalicji rządzącej PO-PSL. Został on bowiem wprowadzony na mocy ustawy z września 2006 roku, czyli jeszcze za rządów koalicji PiS-LPR-Samoobrona. Program ruszył z początkiem 2007 i trwał do końca 2012 roku. Był realizowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego i oferował dopłaty do kredytów hipotecznych - beneficjenci mogli otrzymać dopłatę od BGK o równowartości 50% odsetek kredytu przez pierwsze osiem lat zobowiązania. Wysokość dopłaconej części zależała od powierzchni lokalu oraz aktualnego oprocentowania, marży i stawki WIBOR.

Program określał cenę maksymalną za metr kwadratowy, która różniła się w zależności od regionu i roku. To niestety dość często prowadziło do obniżenia jakości oferowanych mieszkań. Osoby samotne mogły kupić mieszkanie do 50 m², przy czym wsparcie przysługiwało na 30 m² z nich. Małżonkowie oraz osoby samotnie sprawujące opiekę nad dzieckiem mieli większy wybór - mieszkanie do 75 m² (wsparcie do 50 m²) lub dom do 140 m² (wsparcie do 70 m²). Lokale nie mogły być wykorzystywane do innych celów, niż własne potrzeby mieszkaniowe

Dopłata nie mogła być przyznana, jeśli którakolwiek z osób była w danym momencie właścicielem lub najemcą lokalu mieszkalnego. Do wypłat nie kwalifikowali się również ci, którzy posiadali spółdzielcze lokatorskie lub własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego. Łącznie z programu skorzystało niemal 200 tys. Osób, które częściej zaciągały kredyty na zakup mieszkania z rynku wtórnego (było to spowodowane przede wszystkim limitem cenowym za mkw.). Łączne koszty programu przekroczyły 3,2 mld PLN.

Zobacz również: „Budżet państwa jest fikcyjny i nieprzejrzysty”, alarmują analitycy

 

Program Mieszkanie dla Młodych wystartował w 2014 roku

i polegał na jednorazowym dofinansowaniu do wkładu własnego przy zaciąganiu kredytu hipotecznego. Wysokość dofinansowania zmieniała się w trakcie trwania programu MdM, jednak pod jego koniec (czyli do 2018 roku) wynosiła ona do 10% wartości odtworzeniowej (dla osób bezdzietnych), do 15% przy jednym dziecku i 20% przy dwójce, aż do 30% przy trójce dzieci lub więcej. Program był przeznaczony dla osób do 36 roku życia.

Reklama

Jego bilans to 110 tys. kupionych nieruchomości, umowy kredytowe o wartości ponad 19,2 mld PLN i poniesiony przez Skarb Państwa koszt na poziomie 3 mld złotych.

Problem z oboma projektami polegały przede wszystkim na tym, że zainteresowanie było znacznie większe niż liczba zaakceptowanych wniosków. Ponadto, zarówno RnS, jak i MdM w żaden sposób nie wspierały osób mających zbyt niską zdolność kredytową i same w sobie nie stymulowały podaży na rynku nieruchomości.

Zobacz również: Program MdM czy Program Rns, czyli wsparcie zakupu mieszkania dla młodych

Czytaj więcej