Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Oszuści

Finansowa niezależność, ogromne pieniądze, spełnienie marzeń, szybki i łatwy zysk – takimi ofertami kuszeni jesteśmy w Internecie na co dzień. Obecne lata z pewnością zasługują na miano ‘hossy inwestycyjnych oszustów’. Dlaczego akurat teraz powstaje tak wiele nieuczciwych projektów? Jak je rozpoznać? Co zrobić, gdy sami wpadliśmy w pułapkę?

Piramidy finansowe, naciąganie na ryzykowne inwestycje, szybkie sposoby zarabiania w Internecie, sprzedaż strategii inwestycyjnych, które rzekomo mają przynieść ogromne zyski, czy też różnego rodzaju HYIP'y (programy inwestycyjne oferujące wysokie stopy zwrotu). Wydawałoby się, że już tak wiele mieliśmy w historii przykładów tego, że jeśli coś jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, to tak właśnie jest, że projekty tego typu nie mogą się rozwijać. Pomimo tego, że kolejne oszustwa są nagłaśniane w mediach, czy to ogólnych, czy specjalistycznych, to wciąż powtarza się pewien cykl skłonności do lokowania kapitału w coś co na zdrowy rozsądek nie może się udać.

Fakt jest taki, że jeśli poszczególne typy oszustw inwestycyjnych nie sprawdzały by się (z perspektywy ich twórców) to kolejne podobne projekty nie wyrastałyby jak grzyby po deszczu. Z ofertami szybkiego i łatwego zarabiania w Internecie spotykamy się jednak tak często, że aż trudno uwierzyć, że żadne instytucje nie posprzątały jeszcze tego bałaganu.Dlaczego obecnie oszustwa finansowe tak bardzo się mnożą?

Jak giełdowa hossa sprzyja oszustom?

Środowisko dla rozwoju nieuczciwych schematów inwestycyjnych jest obecnie idealne i to właśnie dlatego coraz częściej słyszymy o przypadkach osób oszukanych na polu finansowym. Wynika to z dwóch czynników, które są zresztą ze sobą powiązane. Pierwszy z nich to przedłużająca się hossa na rynku akcji. Sprawia ona, że tolerancja ryzyka wśród osób inwestujących na rynkach finansowych rośnie. Im dłużej trwa hossa na rynku akcji tym inwestorzy są skłonni podejmować wyższe ryzyko, co wiąże się z tym, że w pewnym momencie są oni skłonni do zainwestowania w coś, co wcześniej uznaliby za zbyt ryzykowne. W taki sposób ‘zbyt piękne, by było prawdziwe’ staje się nagle całkiem atrakcyjną opcją.

Reklama

Korelację pomiędzy cyklami giełdowymi a liczbą oszustw inwestycyjnych odkrył Jim Chanos, który zajmuje się badaniami nad tego typu oszustwami.  Wskazał on, że ‘sektor’ inwestycyjnych oszustów podąża za koniunkturą giełdową z opóźnieniem – jego ‘rozkwit’ zaczyna się w momencie, gdy hossa jest już dobrze zakorzeniona i obawy, które generowała bessa odeszły już w niepamięć. Im dłużej trwa hossa, tym łatwiej ludzie dają się naciągnąć osobom obiecującym złote góry. Warto zwrócić uwagę, że aktualnie mamy do czynienia z jednym najdłuższych okresów hossy w historii amerykańskiej giełdy, co oczywiście rozprzestrzenia się na rynki akcji w innych częściach świata.

Drugi czynnik to okres ekstremalnie niskich stóp procentowych, który w niektórych krajach powoli sie kończy, ale w Polsce ma trwać jeszcze najprawdopodobniej 1-1,5 roku. Niskie stopy procentowe sprawiają, że oprocentowanie lokat jest bardzo mało atrakcyjne. Często jego poziom jest nawet niższy od poziomu inflacji, co oznacza, że trzymając pieniądze na lokacie realnie tracimy (choć i tak mniej, niż w sytuacji gdy trzymamy je na nieoprocentowanym rachunku bankowym czy w przysłowiowej skarpecie). To sprawia, że wiele osób szuka możliwości ulokowania kapitału w coś co przyniesie większy zysk. Brak wiedzy na temat inwestowania, a także wykorzystanie najprostszego kanału, jakim jest Internet sprawiają, że właśnie takie osoby padają łupem oszustów. Wejście w ich projekt jest dużo prostsze niż otworzenie rachunku maklerskiego, czy ulokowanie pieniędzy w funduszu inwestycyjnym

Oprócz hossy na rynku akcji i działań banków centralnych, utrzymujących ekstremalnie niskie poziomy stóp procentowych, do idealnego środowiska dla rozwoju oszust inwestycyjnych potrzebny jest jeszcze jeden czynnik. Oszustwa inwestycyjne najczęściej tworzą się w sferach, które zyskują dużą popularność. W ostatnich latach takimi sferami był np. rynek walutowy Forex, opcje binarne, a teraz również kryptowaluty. To właśnie w oparciu o te rynku najczęściej tworzone są schematy szybkiego zarabiania, choć wspomniane rynki (z małym wyjątkiem dla rynku opcji binarnych o krótkim terminie zapadalności) same w sobie nie są czymś nieuczciwym.

Przykłady inwestycyjnych ‘scamów’

Popularny typ inwestycyjnych oszustw związany jest z algorytmami stworzonymi rzekomo przez naukowców, ekonomistów czy analityków z długoletnim stażem na Wall Street. W tym przypadku oszuści wykorzystują skłonność ludzi do znalezienia Świętego Graala inwestowania, podpierając przy tym swoją wiarygodność doświadczeniem czy ekspercką wiedzą twórców algorytmu.

W Wielkiej Brytanii głośno było np. o ‘kodzie Hawkinga’, czyli wspaniałym algorytmie, który w ciągu 10 lat miał doprowadzić do wyrównania stanu zamożności pomiędzy wszystkimi klasami społecznymi. Twórcy tego projektu na stronie internetowej hawkingcode.com oferowali ‘skuteczną’ strategię dla rynku opcji binarnych.

Reklama

W Polsce z kolei promowany był algorytm Brzozowskiego. Sam doktor Brzozowski, w przeciwieństwie do Hawkinga’ był postacią fikcyjną, a jego algorytm został rzekomo opracowany na podstawie odkrycia trzech noblistów, również fikcyjnych. Także w tym przypadku Świętym Graalem była strategia opracowana dla rynku opcji binarnych.

Algorytm Brzozowskiego był promowany poprzez stworzone w tym celu strony internetowe - walletmagazine.pl, inwestycjedlaciebie.pl, czy  tygodnik-ekonomisty.pl. Podobny schemat wykorzystano w przypadku strony money-web.eu, która obiecuje ogromne zyski przy inwestowaniu w kryptowaluty, a konkretnie jedną - TRON. W artykule pt. "Finansiści zaskoczeni: Z tą metodą możesz zarobić ponad 5000 zł na jednej zainwestowanej złotówce. Strategię oparto o metodę dogłębnie przeanalizowaną na Uniwersytecie Stanowym w Temple, USA".

Charakterystyczne cechy

Nieuczciwe schematy inwestycyjne mają sporo wspólnych cech, które mogą pomóc w ich identyfikacji. Najważniejsze z nich to:

Wysoka stopa zwrotu – pierwszą i oczywistą kwestią jest obietnica wysokich zysków. Należy być świadomym, że już kilkanaście procent stopy zwroty implikuje inwestycję o dość wysokim stopniu ryzyka. Jeśli ktoś kusi Cię stopą zwrotu już na poziomie nawet 20%, czy 30% rocznie, to powinna Ci się zapalić lampka ostrzegawcza. Jeśli z kolei pojawi się przy tym słowo ‘gwarantowany’, to najlepiej trzymać się od tego z daleka. W Internecie znajdziemy mnóstwo programów, które zaoferują nam dużo wyższy zysk, wskazując, że możemy zacząć zarabiać niezłe pieniądze inwestując nawet małe kwoty.

Niskie ryzyko lub jego brak – wysokie stopy zwrotu nie są czymś niemożliwym do osiągnięcia, ale nie da się ich osiągać systematycznie i każdorazowo wiążą się z bardzo wysokim ryzykiem. Stopa zwrotu i poziom ryzyka to parametry, które są ze sobą skorelowane. Gdy ktoś oferuje nam wysoką stopę zwrotu przy niskim ryzyku, lub nawet jego braku (gwarantowany zysk), to jest to sygnał, że coś jest nie tak. Twórcy schematów oferujących wysokie stopy zwrotu często nie informują w ogóle o tym, że istnieje spore ryzyko utraty całości, lub znaczącej części zainwestowanego kapitału.

Reklama

Zarabianie z domu – ‘zarabianie w Internecie’, czy ‘praca z domu’ to frazy, które bardzo często wykorzystują nieuczciwe schematy inwestycyjne. Pokazują tym samym, że zarabianie to jest łatwe i nie wymaga od nas większego poświęcenia. Internet pomaga twórcom takich schematów zachować anonimowość i uniemożliwia realny kontakt.

 

Jak nie dać się nabrać?

Kluczowym elementem w unikaniu programów, które mogą skończyć się dla nas utratą kapitału jest zdrowy rozsądek. Szybkie i  łatwe dojście do bogactwa należy włożyć między bajki. Oferującym złote góry należy powiedzieć NIE. Oczywiście nie zawsze będziemy mieli do czynienia z podmiotami, które łatwo zidentyfikować jako oszustwo. Aby uniknąć rozczarowań warto dokładnie zbadać podmiot, z którym wchodzimy we współpracę. W przypadku działalności inwestycyjnej ułatwieniem jest fakt, że w większości przypadków podmiot będzie prawnie zobligowany do posiadania odpowiedniej licencji. Nie powinniśmy jednak poprzestać na sprawdzeniu, czy podmiot informuje o posiadaniu takiej licencji na stronie internetowej. Informacje takie należy weryfikować poprzez odpowiednie rejestry, dostępne np. na stronie Komisji Nadzoru Finansowego, czy też zagranicznych nadzorców. Należy sprawdzić także, czy podmiot, z którym chcemy nawiązać współpracę nie widnieje na liście ostrzeżeń publicznych KNF, co ułatwi nam np. aplikacja KNF Alert.

 

Padłeś ofiarą oszustwa?

Gdy natrafimy na ofertę, która może okazać się oszustwem finansowym, to pierwszą rzeczą jaką powinniśmy zrobić jest powiadomienie odpowiednich instytucji. Dzięki temu uchronimy siebie, a także inne osoby, które mogłyby paść ofiarą takiego oszustwa. Odpowiednie instytucje to przede wszystkim Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, a także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (zwłaszcza, gdy zidentyfikujemy potencjalną piramidę finansową, lub firmę przekazującą informacje wprowadzające w błąd potencjalnych klientów). Jeśli w oszustwie zorientowaliśmy się zbyt późno, to oprócz powiadomienia powyższych instytucji sprawę należy zgłosić także na policję i do prokuratury.

Czytaj więcej