Jeżeli ktoś obserwował notowania pary EURNOK w lutym zeszłego roku, to wie, że cena 10.00 ma szczególne znaczenie. To z tego miejsca rozpoczął się rajd deprecjonujący koronę norweską o ponad 25% w cztery tygodnie. Dla porównania podobny ruch, ale na południe trwa 55 tygodnie. Czy sytuacja może się powtórzyć?
Na pewno żółtą strefę należy traktować jako wsparcie. Na ile jest ono stabilne, to wkrótce się przekonamy. Jak na razie popyt jest w stanie wykonać fale o długości ok, 2600 pipsów z tendencją do ich zmniejszania. Nie jest to doby objaw dla posiadaczy długich pozycji.
Tendencja spadkowa utrzymuje się, o czym przypomina spadkowa linia trendu. Nie inaczej jest z MA50, czyli średnią kroczącą obliczaną z pięćdziesięciu interwałów.
Sytuacja uległaby większej zmianie, w momencie przełamania najbliższego oporu 10.18. Ponieważ pełnił on też role wsparcia to ułatwiłoby pokonanie kolejnej przeszkody, czyli 10.27.
Ta druga wartość ma znaczenie dla inwestorów korzystających z miar Fibonacciego. W tym miejscu zrównałyby się najdłuższe fale wzrostowe, a po przełamaniu linii FE100 umocnienie Euro mogłoby nabrać dynamiki.
Ponieważ spadki mają pierwszeństwo w tej analizie, to przełamanie równej wartości 10.00 może doprowadzić do testu wsparcia 9.80.
