Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

NFLX tradingview

W tym artykule: 

  • Dowiesz się o planach Netflixa dotyczących wejścia do branży gier wideo
  • Sprawdzisz, jak deklaracja firmy wpłynęła na notowania giełdowe w przypadku GameStopu
  • Poznasz ewentualnych konkurentów Netflixa w świecie gier
  • Znajdziesz krótką analizę potencjału spółki w nowej branży i informacje o wcześniejszych eksperymentach z grami

Netflix oficjalnie wchodzi do branży gier. Kiedy wzrosty na rynku zaczęły hamować, zarząd spółki zaskoczył nas poszerzeniem oferty. Czy dzięki temu ruchowi rosną szanse na kontynuację imponującej hossy z początku pandemii?

Pandemiczna hossa Netflixa zwalnia. Notowania giełdowe utknęły w okolicach 400-500$

Reklama

Gdy wszyscy osiedliśmy w domach, a spora część gospodarki przeszła w tryb home office, platforma streamingowa Netflixa pokazała wszystkie swoje zalety jako faworyta branży, co pomogło jej cenie na giełdzie. Zamknięcie systemu ekonomicznego miało także negatywne konsekwencje — choć konsumpcja istniejących treści wzrosła, produkcja nowych znacząco zwolniła, czemu towarzyszyła rejestracja niższej, niż oczekiwano, liczby nowych subskrybentów.

Od 2017 roku, akcje NFLX podrożały ponad 450%. Sam wybuch pandemii przyczynił się na tym rynku do wzrostu o ponad 100%. Najważniejszy zakres notowań giełdowych znajduje się obecnie między 240 a 400$ i możliwe, że to właśnie tam, w razie korekty, dojdzie do znalezienia wsparcia.  grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: Tradingview.com

Nieco gorsze niż przewidywano, wyniki kwartalne, doprowadziły do niewielkich obsunięć. Koniec końców, rynek utknął w zakresie od 480 do 600$, gdzie znajduje się od połowy zeszłego roku.

Zarząd Netflixa zatrudnia Mike'a Verdu — byłego współpracownika Facebooka i EA

Reklama

Hossa Netflixa zwolniła. Firma znalazła jednak sposób, by przełamać impas. Przy okazji publikacji kwartalnego raportu, zarząd podzielił się z inwestorami informacją o rozszerzeniu zakresu usług o gry.

Firma podeszła do sprawy poważnie, werbując do swoich szeregów Mike'a Verdu, związanego wcześniej z Electronic Arts. Trudno było jednak o konkrety i do teraz możemy tylko zgadywać, jak dokładnie będzie wyglądać praca nad grami.

Współpraca z Sony?

Jedną z najważniejszych plotek jest obecnie potencjalna współpraca z PlayStation, która ma związek ze znalezieniem materiałów kojarzonych z japońską marką w aplikacji Netflixa na iOS.

Reklama

Inwestorów poniosła fantazja, przy czym w tej sytuacji, całkiem na serio, rykoszetem oberwał GameStop.

Netflix obiecuje gry, GameStop spada 5,5%

Pomysł wejścia na rynek gier został odebrany jako potencjalna konkurencja dla sklepów pokroju GameStop i kolejny sygnał, że fizyczne punkty sprzedaży nie mają w branży żadnej przyszłości. Na efekty nie trzeba było długo czekać — po wiadomości Netflixa, akcje GME staniały ponad 5,5%.

Pamiętajmy, że przebudowa rzeczywistości podczas pandemii stara się wyeliminować sprzedaż, zastępując ją wypożyczaniem dóbr przy położeniu nacisku na nowe technologie i cyfryzację.

Reklama

Netflix świetnie wpisuje się w ten model. Dodatkowo ma doświadczenie w eliminowaniu pozostających w tyle konkurentów — niegdyś udało mu się to z naziemnymi sklepami i wypożyczalniami filmów na DVD.

Czy taki sam los zafunduje punktom z szyldami GameStopu? Być może.

Na początku, firma ograniczy się do gier na sprzęty mobilne

Reakcja inwestorów była jednak nieco na wyrost, ponieważ Netflix, przynajmniej na razie, nie ma zamiaru angażować się w dystrybucję "pełnoprawnych" gier. Na początek, firma, badając teren, zaproponuje subskrybentom małe produkcje na urządzenia mobilne.

Reklama

Ponadto, Netflix nie szuka jeszcze w grach możliwości sprzedaży osobnego produktu, a raczej chce zwiększyć zaangażowanie klientów na platformie. Wirtualne historie mają być zebrane w osobnej kategorii i udostępniane w ramach tej samej subskrypcji. Żadnych reklam, żadnych mikropłatności.

Nie jest to pomysł całkiem nowy, a daleko idące rozwinięcie czegoś, z czym klienci mieli już do czynienia wcześniej. 

Najprawdopodobniej nieprędko zobaczymy na platformie gry AAA

Reklama

Mowa o interaktywnym filmie Black Mirror: Bandersnatch, który pozwalał widzom na dokonywanie wyborów mających wpływ na fabułę. Jeszcze wczoraj, produkcja była co najwyżej intrygującą ciekawostką.

Dziś, gdy Netflix oficjalnie snuje plany podbicia branży elektronicznej rozrywki, nietrudno wyobrazić sobie duże tytuły sygnowane popularnymi markami, które w przyszłości mogłyby powstawać we współpracy ze studiami od tytułów AAA. Dzięki temu spółka zyskałaby możliwość odświeżenia starszych treści oraz utrzymania zainteresowania bieżącymi.

Gry od Netflixa mogłyby zadziałać na sprawdzonych patentach

Najprawdopodobniej minie sporo czasu, nim do tego dojdzie, ale jest to opcja, z której grzech nie skorzystać. Pełne gry skupiające się głównie na opowiadaniu historii już przecież istnieją i mają się nad wyraz dobrze. Całkiem nowe fabuły w ramach serii Black Mirror, oparte na mechanice znanej z Detroit Become Human czy gier studia Telltale, byłyby strzałem w dziesiątkę i gwarancją milionów nowych subskrypcji.

Zasięgi ustawiają spółkę na dobrej pozycji

Sam zasięg już teraz ustawia Netflixa na solidnej pozycji. Platforma ma dziś 209 milionów subskrybentów na całym świecie i szacuje się, że dodatkową, nieuwzględnioną w statystyce grupę odbiorców stanowią użytkownicy korzystający z treści na kontach współdzielonych (nawet 41%). To daje firmie ogromne pole manewru, nie tylko jeśli chodzi o sprzedaż produktów, ale przyciąganie potencjalnych współpracowników. Jeśli studio zdołało zaangażować aktorów pokroju Kevina Spacey'ego czy Emmy Stone, dlaczego nie miałoby przyciągnąć grubych ryb z branży gier?

Reklama

Potencjalna konkurencja w branży gier mobilnych

Zanim włodarze będą mogli choćby marzyć o tak daleko idącym rozwoju, czeka ich rywalizacja z Apple Arcade. Platforma "z jabłkiem" skupia się na dystrybucji gier mobilnych i przynajmniej na początku będzie bezpośrednio konkurować z Netflixem. Przy tym wynik starcia może być różny, ponieważ Apple znane jest z bezlitosnego traktowania konkurentów. Firma zablokowała drogę do App Store przeznaczonym do streamingu gier aplikacjom od Google i Microsoftu.

Zakładając, że Netflix, mimo wszystko wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko i w miarę szybko zdecyduje się na krok, który miałby zaowocować powstaniem "dużych" tytułów, ściągnie sobie na głowę silnych rywali. Gra w chmurze to dzisiaj przede wszystkim Google Stadia, Microsoft xCloud czy GeForce Now. Netflix ma jednak w zanadrzu coś, co teoretycznie mogłoby dać mu nad nimi ogromną przewagę — prawa do marek oryginalnych.

Reklama

W oryginalnych markach Netflixa wciąż tkwi niewykorzystany potencjał

Netflix bardzo szybko przeszedł "na swoje", z dystrybutora, stając się producentem. Szacuje się, że w 2021 roku, światowa biblioteka platformy oferuje około 15 tysięcy tytułów, przy czym względem roku 2018 skurczyła się o kilkaset pozycji. Wszystko przez politykę firmy, która pozwala na odpuszczanie licencji, na rzecz inwestycji na własnym podwórku. Od momentu swojego powstania, rozrywkowy gigant wyprodukował ponad 1500 filmów i seriali.

Firma chce więcej, niż sprzedaż gadżetów

Takie podejście przekłada się na popularność platformy i fakt, że największa wartość Netflixa tkwi dzisiaj w zgromadzonych dobrach intelektualnych, które można poddawać recyklingowi niemal w nieskończoność. Już teraz w świeżo otwartym, oficjalnym sklepie internetowym z logiem czerwonej "N-ki", fani popularnych serii mogą zaopatrzyć się w ciuchy i gadżety z wizerunkami ulubionych bohaterów.

W 2020 roku seriale oryginalne stanowiły niemal 53% wszystkich seriali na platformie Netflix. 

Reklama

 grafika numer 2 grafika numer 2

Źródło: Reelgood.com

Ambicje platformy sięgają jednak dużo dalej. Rzecznik prasowy firmy w rozmowie z serwisem Polygon powiedział:

"Nasi subskrybenci lubią angażować się w historie, poprzez interaktywne produkcje jak Bandersnatch […] Dlatego jesteśmy podekscytowani możliwością działania w interaktywnej rozrywce".

Reklama

Na szali położono nie tylko granie jako takie, ale zaangażowanie w obecne na platformie treści i utrzymanie uwagi klienta. Jeśli taka strategia będzie kontynuowana, wprowadzenie gier do oferty może być kolejną cegiełką, budującą rynkowy obraz Netflixa nie jako kolejnej platformy streamingowej, a raczej przyszłego monopolisty branży rozrywki.

Nie wolno jednak ignorować konkurencji

Do największych rywali Netflixa należą Amazon Prime Video, HBO Max i Disney+. Biblioteka tego ostatniego skupia się co prawda na treściach dla dzieci, jednak jest jeszcze Hulu, które proponuje bardziej dojrzałą zawartość, należy do Disneya i może pochwalić się liczbą 41.6 miliona klientów.

Największymi konkurentami Netflixa (209 mln subskrypcji) są aktualnie HBO (140 mln) i Amazon Prime (126 mln). Tuż za nimi pozostają Disney i Apple. Wprowadzenie gier do oferty może pomóc zwiększyć przewagę nad resztą stawki.

 grafika numer 3 grafika numer 3
Reklama

Rozrywka z taśmy produkcyjnej — tempo pracy szansą na sukces Netflixa

Poza interaktywną rozrywką w Bandersnatch Netflix ma za sobą eksperymenty z prawdziwymi grami mobilnymi. Marka zdążyła wypuścić na rynek m.in. dwa tytuły na licencji serialu Stranger Things na systemy Android i iOS. Gry przeszły raczej bez echa, co mogłoby posłużyć jako argument przeciwko nowym planom firmy. Tyle, żeby pokazać pełnię możliwości, Netflix musi rozwinąć skrzydła i zacząć robić to, co umie robić najlepiej — masowo produkować treści.

Model biznesowy, który obrał Netflix, spotyka się z krytyką

W 2019 roku platforma wypuściła 371 unikalnych filmów i seriali, co daje, plus — minus, jeden nowy tytuł dziennie. Takie podejście, choć skuteczne, spotyka się oczywiście z krytyką. Barry Diller, szefujący niegdyś takim gigantom, jak 20th Century Fox mówi:

"Platformy streamingowe produkują coś, co nazywają 'filmami'. To nie są filmy. Wszystko to dziwaczny, algorytmiczny proces, który wytwarza treści trwające ponad 100 minut".

Reklama

Opłata reprograficzna

Wcześniej podobne pretensje do studia Marvela miał współpracujący z Netflixem Martin Scorsese, zarzucając firmie taśmową produkcję zamiast sztuki. Czasy się zmieniają, a sztuka nie zawsze zarabia pieniądze. To, czy Netflix zna się na sztuce, dla wielu pozostanie kwestią dyskusyjną. 

Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że doskonale zna się on na zarabianiu pieniędzy i jeśli zdoła przełożyć to na rynek gier wideo, sukces jest wręcz gwarantowany. Ten z kolei może przełożyć się w przyszłości na notowania giełdowe.

Czytaj więcej