Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

nbp inflacja 2021

Na ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej w tym roku obyło się bez niespodzianek - rynek oczekiwał trzeciej z rzędu podwyżki stóp procentowych NBP, która stała się faktem. Stopa referencyjna wzrosła o kolejne 50 pkt. bazowych, co znajdowało się w zakresie oczekiwań analityków, i tym samym osiągnęła wartość wyższą niż przed pandemią, a także najwyższą od 2015 r. Mimo wielu sygnałów ostrzegawczych NBP dopiero pod sam koniec roku wziął się na poważnie za walkę z inflacją, co aktualnie okupione jest dość chaotycznymi działaniami naszego banku centralnego. Wiele jednak wskazuje na to, że to nie koniec cyklu podwyżek stóp procentowych, szczególnie że na skutki ostatnich wzrostów oprocentowania trzeba będzie poczekać co najmniej kilka miesięcy. Czy w tym czasie inflacja CPI przekroczy dwucyfrowe wartości? Co kolejna podwyżka stóp procentowych i dalsze potencjalne wzrosty stopy referencyjnej do poziomu powyżej 2% oznaczają dla oszczędzających, kredytobiorców i wszystkich konsumentów?

 

Do trzech razy sztuka? Na pewno w tym roku

Od czwartku stopy procentowe NBP wzrosły po raz trzeci i ostatni w tym roku. Tym razem podwyżka oprocentowania okazała się zgodna z rynkowymi oczekiwaniami i wyniosła 50 pkt. bazowych.

Obecne stopy procentowe NBP wynoszą:

  • stopa referencyjna 1,75% w skali rocznej, wzrost z 1,25%
  • stopa lombardowa 2,25% w skali rocznej; wzrost z 1,75%
  • stopa depozytowa 1,25% w skali rocznej; wzrost z 0,75%
  • stopa redyskonta weksli 1,80% w skali rocznej; wzrost z 1,3%
  • stopa dyskontowa weksli 1,85% w skali rocznej, wzrost z 1,35%
  • stopa rezerwy obowiązkowej bez zmian (od 30 listopada jest to 2,00%)

Stopa referencyjna od dziś jest wyższa niż przed pandemicznym cyklem obniżek oprocentowania, kiedy wynosiła ona 1,50% (od marca 2015 r.) i wówczas była najniższą w historii polskiego banku centralnego. I mimo, że w tym roku nie dojdzie do kolejnych zmian stóp procentowych NBP, trzeba liczyć się z tym że w pierwszych kwartałach 2022 r. RPP zdecyduje się na dalsze podwyżki oprocentowania. Jest to niemal pewne, a także oczekiwane przez rynek, co widać chociażby po reakcji kursu na parach walutowych z polskim złotym czy po notowaniach spółek z sektora bankowego obecnych na GPW.

Reklama

Warto w tym miejscu przypomnieć, że NBP jako ostatni z banków centralnych w regionie zdecydował się podjęcie kroków mających na celu zacieśnianie polityki pieniężnej i tym samym bezpośrednią walkę z dynamicznie rosnącą inflacją. Na skutki podwyżek stóp procentowych trzeba będzie czekać co najmniej kilka miesięcy, a to oznacza że efekty normalizacji monetarnej dotrą do nas później niż w krajach, które nie były tak opieszałe w kwestii podwyżek oprocentowania. Po tym jak od końca maja zeszłego roku stopa referencyjna NBP wynosiła zaledwie 0,10%, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na podjęcie pierwszych poważnych działań dopiero w październiku tego roku, kiedy stopa inflacji wynosiła już 6,8%, a premier Morawiecki tuż przed posiedzeniem RPP wyraził nadzieję, że NBP „podejmie odpowiednie działania” w walce z rosnącymi cenami.

Tymi „odpowiednimi działaniami” okazała się m.in. podwyżka stopy referencyjnej o 40 pkt. bazowych, do 0,50%, mimo tego że kilka dni wcześniej prezes NBP Adam Glapiński przekonywał, że podnoszenie stóp procentowych byłoby „szkolnym błędem”, a już po decyzji zapewniał że zmiana oprocentowania… miała być zaskoczeniem dla rynku. Do drugiej podwyżki stóp procentowych doszło na kolejnym posiedzeniu RPP, które odbyło się 3 listopada. Wówczas nie było już zaskoczenia w kwestii samej decyzji o kolejnym wzroście stóp procentowych NBP. Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła jednak w inny sposób - stopa referencyjna poszła w górę aż o 75 pkt. bazowych, do poziomu 1,25%, co nie było oczekiwane przez rynek. Wyższa od prognoz podwyżka stóp procentowych nie pomogła jednak w zatrzymaniu osłabiającego się złotego, co było jasnym sygnałem, że rynek oczekuje kolejnych decyzji.

 

URL Artykułu

 

Reklama

Mimo trzech podwyżek stóp procentowych w trzech kolejnych miesiącach NBP wciąż pozostaje w tyle w stosunku do rozwijających się gospodarek naszego regionu. Po wczorajszej decyzji RPP stopa referencyjna w Polsce wynosi tyle samo, co w Rumunii (1,75%), która również zdecydowała się na pierwszą w tym roku podwyżkę oprocentowania dopiero w październiku, a na kolejną w listopadzie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Rumunia podnosiła stopę referencyjną ze znacznie wyższego poziomu 1,25%, a nie zaledwie 0,10%. Dla porównania, wskaźnik CPI w Rumunii wyniósł 7,9%, w Polsce jednak jest on niewiele niższy - 7,7% (wg wstępnych danych GUS). Czechy rozpoczęły cykl podwyżek stóp procentowych w maju, kilkukrotnie podnosząc je z poziomu 0,25% do 2,75%, na Węgrzech natomiast normalizacja polityki monetarnej rozpoczęła się w czerwcu. W ramach trzech podwyżek oprocentowania węgierski bank centralny podniósł stopę referencyjną z poziomu 0,6% do obecnych 2,1%. Inflacja w obu krajach również jest wysoka, choć niższa niż w Polsce i Rumunii, które mocno zwlekały z podwyżkami stóp - listopadowy wskaźnik CPI wyniósł na Węgrzech 7,4% r/r oraz 5,8% w Czechach.

 

URL Artykułu

 

Stopy procentowe w górę i koszty kredytu również

Kolejna podwyżka stóp procentowych będzie wiązać się ze wzrostem oprocentowania kredytów. Jest to szczególnie duże zagrożenie dla kredytobiorców, którzy zdecydowali się na pożyczenie pieniędzy od banku w ostatnich kwartałach (już po obniżce stopy referencyjnej do 0,10%), kiedy marże kredytowe znacząco wzrosły z powodu historycznie niskiego oprocentowania. W tym czasie wielu kredytobiorców zaciągnęło wieloletnie kredyty hipoteczne z marżą znacznie przekraczającą 2%, która będzie niezmienna przez cały okres spłaty zobowiązania (niektóre banki oferują niższą marżę np. w pierwszym roku obsługi kredytu) i która - wraz z rosnącym oprocentowaniem, wynikającym ze wzrostów stóp procentowych NBP - może okazać się sporym obciążeniem finansowym, na które część kredytobiorców nie jest przygotowana.

Reklama

Po grudniowej podwyżce stopy referencyjnej wiadomo, że stawka WIBOR 3M wzrośnie o 50 pkt. bazowych, z obecnych ok. 2,25 do 2,75, zaś stawka WIBOR 6M wzrośnie z ok. 2,55 do 3,05 (stawki są orientacyjne ze względu na ich dynamiczny charakter, ich wysokość jest ustalana każdego dnia sesyjnego o godz 11). Trzymiesięczny i sześciomiesięczny WIBOR to dwie najpopularniejsze stawki służące do ustalania wysokości oprocentowania kredytów hipotecznych.

Wzrost stawek WIBOR jest równoznaczny z podniesieniem raty kredytowej

Oczywiście nie da się jednoznacznie określić o ile kolejna podwyżka stóp procentowych podniesie comiesięczne koszty zaciągniętego kredytu, ze względu na mnogość zmiennych, można jednak przeprowadzić symulację zmiany kosztów obsługi zadłużenia, wprowadzając parametry kredytu za pomocą wielu dostępnych w sieci kalkulatorów wysokości rat kredytowych (jednym z najpopularniejszych jest kalkulator na stronie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów).

Aby zobrazować skalę wzrostu kosztów kredytu po kolejnej zmianie stóp procentowych, weźmy pod uwagę kredyt hipoteczny na 25 lat z marżą 2,2%, oprocentowaniem liczonym na podstawie WIBOR 3M, bez uwzględnienia ubezpieczeń i dodatkowych opłat:

  • W przypadku kredytu na kwotę 300 000 PLN: rata kredytowa przed grudniową podwyżką stóp (1,25%) wynosiła 1660 PLN, zaś po podwyżce wzrośnie do 1745 PLN (o 85 PLN/mc)
  • W przypadku kredytu na kwotę 500 000 PLN: rata kredytowa przed grudniową podwyżką stóp wynosiła 2770 PLN, a po podwyżce wzrośnie do 2910 PLN (o 140 PLN/mc)
  • W przypadku kredytu na kwotę 750 000 PLN: rata kredytowa przed grudniową podwyżką stóp wynosiła 4150 PLN, a po podwyżce wzrośnie do 4368 PLN (o 218 PLN/mc)

Warto pamiętać również o tym, że wzrost stopy referencyjnej wiąże się również ze wzrostem maksymalnego dopuszczalnego oprocentowania kredytów konsumenckich i kart kredytowych. Po grudniowej podwyżce wyniesie ono maksymalnie 10,5% w skali roku.

 

Reklama

 

Tylko NBP „obrywa” za wysoką inflację?

Dziś o godz. 15:00, dzień po ogłoszeniu decyzji RPP, odbyła się konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego. Stwierdził on, że wysoka inflacja jest zjawiskiem globalnym, które jest wynikiem znaczących wzrostów cen surowców energetycznych, w tym przede wszystkim ropy naftowej. Mimo tego, w opinii prezesa NBP, nikt nie krytykuje amerykańskiej Rezerwy Federalnej czy Europejskiego Banku Centralnego za rekordowo wysokie odczyty wskaźnika CPI, podczas gdy w Polsce trwa medialna nagonka na Narodowy Bank Polski, który w opinii wielu komentatorów jest odpowiedzialny za obecny stan inflacji. Glapiński odniósł się również do często powtarzanego zarzutu, w którym obwinia się RPP za pierwsze podwyżki stóp procentowych dopiero w październiku, a nie jeszcze przed wakacjami, gdy decydowały się na to wspomniane wcześniej Czechy czy Węgry. Prezes NBP stwierdził, że ten argument jest nieprawdziwy, ponieważ zarówno Czechy, jak i Węgry nie uchroniły się przed wysoką inflacją, mimo wcześniejszego rozpoczęcia cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.

Adam Glapiński nie wykluczył kolejnych podwyżek stóp procentowych w najbliższych miesiącach, ostrzegając jednak przed zbyt szybkim podnoszeniem oprocentowania NBP, które może doprowadzić do wzrostu bezrobocia. Wg prezesa banku centralnego inflacja osiągnie swoje maksimum w grudniu tego roku, a w pierwszym kwartale 2022 r. zacznie się obniżać, systematycznie schodząc do poziomu odchylenia celu inflacyjnego (2,5% +/- 1%) na koniec 2023 r. Prezes NBP pod koniec miesiąca zmienił jednak swoje poglądy na temat dynamiki wzrostu cen produktów i usług: wg ostatnich prognoz prezesa NBP Adama Glapińskiego, średnia inflacja w 2022 r. wyniesie aż 7,6%, swój miesięczny szczyt osiągając w czerwcu (kiedy przekroczy 8%). Co ciekawe, prognozy Glapińskiego są wyższe niż samego NBP, który przewiduje inflację na poziomie 5,8% w 2022. Oprócz tego, warto przypomnieć, że w ustawie budżetowej na 2022 r. przyjęto absurdalnie zaniżoną prognozę inflacji na poziomie zaledwie 3,3% w perspektywie rocznej.

 

Reklama

 

Czytaj więcej