Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

najlepsi inwestorzy w polsce

Mija właśnie dokładnie dwudziesta rocznica transakcji dokonanej przez Związek Artystów Scen Polskich (ZASP). Pod koniec czerwca 2002 roku skarbnik ZASPu Cezary Morawski oraz dyrektor generalna Elżbieta Chustecka powiadomili prezesa ZASP – Olgierda Łukasiewicza o dziewięciomilionowej stracie w konsekwencji inwestycji w obligacjach Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. Łukasiewicz był prezesem dopiero od niedawna, więc decyzja o zakupie obligacji została podjęta przez jego poprzednika Kazimierza Kaczora. Inwestycja dzięki doradztwu ING Banku Śląskiego została zawarta na przełomie lutego/marca 2002 roku, gdy było już wiadomo o finansowych kłopotach stoczni, a tym samym problemach z możliwością spłacenia długu, jakim są obligacje. Na zwołanej specjalnie konferencji informującej o tym fakcie Olgierd Łukasiewicz wypowiedział to wspaniałe zdanie jesteśmy artystami, nie znamy się na pieniądzach

Osiem lat później, w 2010 roku inna organizacja – tym razem zarządzająca prawami autorskimi artystów Stowarzyszenie Autorów ZAIKS – straciła 16 milionów złotych na założonej kilka lat wcześniej lokacie dolarowej. Zyski miały być możliwe dzięki osłabieniu złotego oraz wyższego oprocentowania depozytów dolarowych.

W lipcu 2022 roku, czyli w dwudziestą rocznicę transakcji artystów, którzy nie znają się na pieniądzach, okazało się, że również nauczyciele się na nich nie znają. Choć przecież w szkołach średnich są prowadzone zajęcia z przedsiębiorczości. Tym razem Związek Nauczycielstwa Polskiego ujawnił, że stracił 250 tysięcy złotych (chciałoby się zakrzyknąć – ufff, tylko tyle!) na inwestycji w beczki whisky. Wygląda na to, że nauczyciele nie znają się również i na whisky.

W materiałach firmy Stilnovosti, w przypadku której już w 2019 roku sąd dokonał zabezpieczenia majątku na wniosek jednego z wierzycieli czytamy: Założenie inwestycji w whisky jest dość proste: inwestor decyduje, ile pieniędzy chce na ten cel przeznaczyć, a firma, z której usług decyduje się skorzystać, zakupuje alkohol w beczkach, który na przestrzeni lat powinien zyskać na wartości”

Reklama

Inwestor nie musi się niczym martwić: nie przechowuje samodzielnie alkoholu; odpowiada za to wybrana firma, która albo robi to samodzielnie, albo zleca przechowywanie beczek jeszcze innemu podmiotowi. W wypadku wina jest podobnie – w praktyce istotą jest zarobek, a nie to, by alkohol kiedykolwiek trafił do inwestora.

Podkreślenia są moje.

Bawią mnie.

Od lat powtarzam na szkoleniach dla inwestorów indywidualnych – jeśli ktoś ci opowiada, że jakaś inwestycja jest pewna, bezpieczna, nie musisz się o nic martwić – to jak najszybciej uciekaj.

 

Reklama

Proszę zwrócić uwagę, że w każdym z wymienionych przypadków organizacje, których celem jest jakaś aktywność nie związana z finansami, chciały ulokować swoje nadwyżki finansowe. W każdym też przypadku zamiast skorzystać z usług doradców inwestycyjnych, powierzyć pieniądze w zarządzanie (określając wcześniej oczekiwania i poziom ryzyka), czy nawet wybrać jakiś fundusz inwestycyjny zdecydowały się na wybór inwestycji trudno wycenialnych, prawdopodobnie mało płynnych lub na warunkach ograniczających tę płynność. A dodatkowo egzotycznych, jak w przypadku inwestycji w beczki whisky. Oczywiście nie oznacza to, że przekazując pieniądze TFI, czy jakiemuś działowi zarządzania nie pojawiłyby się straty (nawet ogromne), ale być może na etapie rozmów podjęto by decyzję o wyborze jakiegoś portfela z ograniczonym ryzykiem, właśnie dlatego, że chodziło o „nadwyżki”. Tymczasem prawdopodobnie podejmujący decyzję ulegli urokowi jakiemuś sprzedawcy, który – bardzo mi przykro o tym pisać – równie dobrze może sprzedawać odkurzacze, garnki czy dowolny UNIKALNY PRODUKT. A nawet jeśli by się okazało, że to nie była dobra inwestycja, bo jednak wiązała się z jakimś ryzykiem, to wówczas można by ją zamknąć lub jakoś zareagować. A w ostateczności można przynajmniej mieć kogo oskarżyć o błędne decyzje.

 

Przy okazji zwrócę uwagę na jeszcze ważną kwestię. Możemy wprowadzać dziesiątki formularzy, ankiet adekwatności, nieadekwatności, wprowadzać kolejne blokady, procedury, ale jeśli ludzie chcą stracić pieniądze to i tak je stracą. Właśnie dlatego, że nie sięgną do branży inwestycyjnej, która aż dusi się od regulacji i jest dedykowana do doradzania i przed każdym spotkaniem z klientem musi poinformować o milionach zastrzeżeń. Chętni sięgną po pomoc opowiadających piękne bajki „doradców do spraw najlepszej okazji w życiu”.

Przypomina to nieco sytuację osób, które korzystają z tzw. medycyny alternatywnej. Większość oferujących tego rodzaju usługi bazuje na zainteresowaniu pacjentem, zapewnianiu, że potrafi wyleczyć ową niewyleczalną dla mainstreamu lekarskiego dolegliwość. Czyli zamiast mówić „postaramy się zrobić co możemy” mówią wprost „ja pana/panią wyleczę”.

Proszę zwrócić uwagę – wspomniane przypadki, AmberGold, transakcje opcyjne, na których popłynęło wiele firm, to wszystko odbyło się poza rynkiem podlegającym nadzorowi. Poza rynkiem, który musi podesłać stos formularzy do podpisania, że klient rozumie ryzyko.

Reklama

Da się? Da!

(źródło)

[Zdjęcie Arthur Brognoli]

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Reklama


Czytaj więcej

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału. Inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem.

Czytaj więcej

Artykuły związane z najlepsi inwestorzy w polsce