Argentyński indeks MERVAL zalicza spektakularne wzrosty. Jednak jak mówi powiedzenie „nie wszystko złoto, co się świeci”. Gdzie w takim razie tkwi haczyk?
Sytuacja na argentyńskim indeksie MERVAL
Osoby, które interesują się rynkami finansowymi bardziej globalnie, na pewno wielokrotnie zwróciły uwagę na mocne, dynamiczne wzrosty występujące na głównym indeksie argentyńskim o nazwie MERVAL. Bardzo duża dzienna zmienność wynosząca kilka procent niemal każdego dnia, mogą kusić inwestorów by rozważyć wejście na tamtejszy rynek. Ostatnie cztery sesje zakończyły się ruchami o +5,80%, -2,98%, -3,58%, -1,58%. Dla spekulantów faktycznie może to być raj, ale jak prezentuje się sytuacja z punktu widzenia inwestora średnioterminowego lub długoterminowego? Argentyński indeks MERVAL po załamaniu spowodowanym pandemią koronawirusa, znalazł się w bardzo szybkim tempie w okolicach szczytu wszechczasów.
Wykres argentyńskiego indeksu MERVAL (10 lat)
Na pierwszy rzut oka wygląda to rewelacyjnie, jednak nie wszystko jest w porządku.
Gdzie tkwi haczyk?
Poważnym problemem, który niweluje spektakularne wzrosty na indeksie MERVAL jest niestety lokalna waluta czyli argentyńskie peso. Gdy spojrzymy na wykres długoterminowy, zobaczymy porażającą słabość tej waluty.
Wykres argentyńskiego peso do dolara amerykańskiego (10 lat)
Okazuje się, że ponad 10-krotny wzrost indeksu MERVAL w ciągu ostatnich 10 lat nic nie daje inwestorom, ponieważ argentyńska waluta w tym samym czasie osłabiła się do dolara amerykańskiego niemalże 20-krotnie.
Wykres porównujący wzrost indeksu MERVAL i spadek argentyńskiego peso (10 lat)
W poszukiwaniu alternatyw inwestycyjnych ciekawą propozycją może się również okazać japoński NIKKEI, na której odbywa się hossa niewidzialna. Jednak przed zaangażowaniem swojego kapitału warto dogłębnie zapoznać się z tym rynkiem.