Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jimmy zhong

Za jedną z najgłośniejszych kradzieży bitcoinów stoi… jeden z programistów, który wniósł duży wkład w kształtowanie się całego systemu. Jak to możliwe? Po latach rozwiązano ciekawą zagadkę.  

 

  • Jak doszło do kradzieży Bitcoinów?
  • Kto stał za całą akcją?
  • Jak zakończyła się cała historia? 

 

Reklama

 

Bezprecedensowa kradzież Bitcoinów? 

W 2012 r. dokonano kradzieży 50 tys. Bitcoinów z dark netowego marketplace’u Silk Road. W kolejnych latach kryptowaluta dynamicznie zyskiwała na wartości, a skradzione BTC osiągnęły wartość ponad 3 mld USD. Sprawa pozostawała niewyjaśniona, a złodziej wpadł dekadę później, samodzielnie umożliwiając służbom (IRS-CI) rozwikłanie sprawy.

W 2019 r. policja w stanie Georgia otrzymała niepokojące wezwanie, zgłoszone przez inwestora Jimmego Zhonga. Zgłosił włamanie i zniknięcie cyfrowych aktywów. Niestety lokalne służby niewiele mogły zdziałać, dlatego Zhong zatrudnił prywatnego detektywa, który wskazał jako podejrzanego jednego z przyjaciół inwestora. Ten miał się dopuścić kradzieży 150 Bitcoinów, które były warte w tamtym czasie ok. 600 tys. USD. 

 

Zobacz również: Notowania BTC/USD najwyżej od 2 lat! Bitcoin ETF na horyzoncie

 

Sam Zhong mieszkał w skromnym bungalowie poza kampusem lokalnego uniwersytetu. Według danych zweryfikowanych przez CNBC o jego bogactwie świadczyło jednak nonszalanckie życie nocne oraz podróże, w których trakcie zatrzymywał się w renomowanych hotelach. Miał także drugi dom położony nad jeziorem, w którym przechowywane było bogactwo fizyczne i cyfrowe. 

Reklama

 

  

Nikt ze znajomych nie był w stanie wskazać źródeł dochodu Zhonga. Powszechnie znany był fakt, że zainteresował się kryptowalutami już w 2009 r., zdobywając w ten sposób tysiące cyfrowych aktywów. W rzeczywistości nie tylko interesował się Bitcoinem, ale sam wniósł spory wkład w tworzenie infrastruktury, doradzając programistom w sprawie rozwiązań blockchain. Jego majątek był trudny do oszacowania. Przyjaciele mogli liczyć na wynajmowany przez Jimmiego prywatny odrzutowiec czy tysiące dolarów na zakupy. Żył rozrzutnie, o czym wiedziało całe miasto. 

 

 

Finał sprawy inny, niż się spodziewano 

Zhong przez lata wiódł spokojne życie, nie wiedząc, że służby wciąż zajmują się sprawą kradzieży w darknecie. Śledczy śledzili lokalizację kryptowaluty w blockchainie, nie znając jednak tożsamości właściciela. Ten przez lata przelewał środki na konta, wypłacając i przepuszczając przez tzw. miksery kryptograficzne, których celem było ukrycie źródła pochodzenia środków. Po latach firma Chainalytic zajmująca się analizą blockchain, śledząca skradzione aktywa z Silk Road zauważyła, że popełniono błąd. Właściciel przeniósł 800 USD na giełdę kryptowalut, która była transparentna, wymagając od użytkowników prawdziwych danych. Haker zarejestrował konto na nazwisko Zhong, a do samej transakcji doszło zaledwie pół roku po zgłoszeniu kradzieży przez Jimmiego. Wówczas na jaw wyszło, że de facto Zhong zgłosił kradzież aktywów, które sam ukradł przed laty. 

 

Zobacz również: Bitcoin zaczyna rok z przytupem! Nowe szczyty rozbudziły bycze nastroje

Reklama

 

Jak wykradziono te środki? Zhong przechowywał swoje Bitcoiny na Silk Road. Pewnego razu dwukrotnie kliknął przycisk wypłaty, omyłkowo wypłacając dwa razy więcej, niż rzeczywiście posiadał. W ciągu kolejnych dni na zmianę deponował tokeny, po czym je wypłacał, każdorazowo klikając przycisk dwukrotnie. Wykorzystanie tego błędu doprowadziło go do zdobycia ponad 50 000 Bitcoinów, każdy wart wówczas ok. 12 USD. 

Innymi słowy, Zhong, który był zaangażowany w rozwój samego bitcoina, stał się jednym z największych złodziei kryptowalut.

“Był prześladowany przez rówieśników, ponieważ był inny – był wyjątkowo nieśmiały, miał nadwagę i, co najważniejsze, cierpiał na niezdiagnozowane zaburzenie ze spektrum autyzmu. Nie mając przyjaciół ani rodziny, do której mógłby się zwrócić, Jimmy znalazł pocieszenie i przyjaźń w świecie swojego komputera” -  stwierdzili prawnicy Zhonga w dokumentach sądowych. 

Jeden błąd wystarczył, aby po latach wskazano sprawcę. Tłem historii jest sama wartość rynkowa Bitcoina i to, jak przez lata podlegała zmianom. Gdyby śledztwo rozwiązano wcześniej, a służbom udałoby się przechwycić monety do 2 lat od momentu kradzieży, wówczas za 1 BTC można było otrzymać 320 USD, co daje sumę ok. 14 mln USD. Z racji, że sprawę rozwiązano po dekadzie, a Bitcoin w tym czasie zyskał na wartości, wartość zarekwirowanych aktywów wyniosła 3 mld USD. 

Reklama

 

Notowania BTC/USD - 12 lat

 grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: TradingView 

 

Dlaczego nikt nie zgłosił się po odbiór monet? Amerykańskie służby wskazują, że w tamtym czasie użytkownikami Silk Road byli głównie handlarze narkotyków i ich klienci.

Reklama

„Rząd z pewnością nie ucierpiał w żaden sposób zachowaniem Jimmy’ego. Gdyby Jimmy nie ukradł monet, a rząd faktycznie skonfiskował je [operatorowi Jedwabnego Szlaku], sprzedaliby je dwa lata później, w 2014 r., tak jak to miało miejsce w przypadku innych monet” - skomentował Adwokat Zhonga, Michael Bachner. 

Według raportu część wygenerowanych dochodów zostanie prawdopodobnie udostępniona Departamentowi Policji hrabstwa Athens-Clarke w uznaniu pomocy lokalnych funkcjonariuszy w tej sprawie. Warto zaznaczyć, że kiedy w listopadzie 2021 r. władze skonfiskowały urządzenia zawierające skradzione Bitcoiny, wartość eksplodowała, co czyniło tę sytuację drugą co do wielkości konfiskatą finansową w historii Stanów Zjednoczonych.

Przestępstwo zgłoszone przez Zhonga w 2019 r., nigdy nie zostało jednak rozwiązane. 

 

Zobacz również: Wielka bitcoinowa hossa czy konfiskata monet – nadchodzą fundusze BTC ETF w USA 

Czytaj więcej

Artykuły związane z jimmy zhong