Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

iwnestycje

Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała, że przez pewien czas można było dość jasno ustalić priorytety tego co jest istotną wiadomością, a co wyłącznie pozbawioną treści, obliczonym na klikalność kuglarstwem. Dla mnie osobiście oznaczało to, że przez jakiś czas zapomniałem o istnieniu ekonomicznych mądrości Rafała Wosia, pouczającego wszystkich dookoła, jak to niczego nie rozumieją ze współczesnego świata. Niemniej ostatnie dane o inflacji podane przez GUS na poziomie 12,3 proc. sprawiły, że przypomniałem sobie o tym wielkim admiratorze inflacji (Kuglarstwo ekonomiczne). Co prawda wydaje się, że temat inflacji przestał być już dla niego tak interesujący, jak jeszcze rok temu, gdy zdawał się wyśmiewać wszystkich przestrzegających przed wejściem na niebezpieczną ścieżkę wzrostu jej dynamiki.

 

Pod koniec roku dla tysol.pl Rafał Woś przekonywał:

chciałbym was przekonać, by z tego nie rezygnować. I by dostrzec w inflacji… sojusznika. Tak, tak! Bo właśnie utrzymanie inflacji na poziomie 6–8 proc. przez kilka najbliższych lat byłoby optymalne dla naszego społeczeństwa, państwa i gospodarki.

Można więc powiedzieć, że obecny poziom ponad 12 procent jest dwa razy bardziej optymalny dla naszego społeczeństwa i państwa. Jak pisał dalej „podwyższona inflacja… wzmacnia państwo, zwiększając jego pole manewru. Dlaczego? Bo to dobry sposób na topnienie długu publicznego, który w warunkach wyższej inflacji spłaca się w zasadzie sam.” Oczywiście dzięki obecnemu poziomowi spłaca się dwa razy szybciej! Brawo! A gdy będzie jeszcze wyższa, będziemy mieli maszynkę do spłacania długu, a być może jeszcze na nim zarobimy.

Reklama

Ponieważ w sieci ironia często się gubi, to od razu zaznaczę, że dwa ostatnie akapity to gruba kreska, ironia, żart. Albo raczej próba argumentacji, jaką wykorzystuje Rafał Woś w swoich niezłomnie walecznych analizach. Wrócę do tekstu Rafała, z którym próbowałem się rozprawić w tekście Kuglarstwo ekonomiczne, a zwłaszcza do podanego przez autora mitu nr 1. Dziś, gdy poziom inflacji jest dwukrotnie wyższy, niż w chwili pisania tamtego tekstu (ledwie 9 miesięcy temu) widać wyraźnie, jak doskonale działa demagogiczna publicystyka polegająca na celowym przejaskrawieniu zjawisk.

 

Przytoczę raz jeszcze tamten argument autora:

Owszem, inflacja może być społeczną tragedią. A zwłaszcza jest nią hiperinflacja. Mamy jednak wielkie „ale”. Sprowadza się ono do tego, że – po pierwsze – mówienie, że dzisiejsze 5 procent nakręcić się może w jutrzejsze 500 proc., to przekonywanie jakoby drobne otarcie naskórka było w zasadzie wstępem do… rychłego wykrwawienia się organizmu. 

Zobaczmy, że wystarczy w miejsce podawanych wówczas 5 procent wstawić dzisiejsze 12,3 i dalej całość brzmi prawdziwie. Wciąż dystans dzielący 12 procent od 500 jest tak ogromny, że śmiało można powiedzieć „no chyba nie wierzysz, że to możliwe. Włącz myślenie”. Ba… Nawet jeśli znów podwoimy wartość inflacji i za chwilę jej roczny poziom wyniósłby 25 procent, nadal będzie można pisać: „mówienie, że dzisiejsze 25 procent nakręcić się może w jutrzejsze 500 proc., to przekonywanie jakoby drobne otarcie naskórka było w zasadzie wstępem do… rychłego wykrwawienia się organizmu”.

 

Na tym właśnie polega sztuka zręcznej publicystyki

Reklama

Choć nie do końca jest to już publicystyka ekonomiczna. Gdy na początku roku na Twitterze zamieszczaliśmy sondę dotycząca oczekiwań inflacyjnych, wśród obserwujących nas internautów, zdecydowana większość była optymistyczna i uznawała, że tegoroczny szczyt inflacji nie powinien przekroczyć przedziału 10-12 procent (łącznie tak odpowiedziało 79% ankietowanych). Reszta uznała, że może to być do 15 procent, lub więcej. Mimo pewnych niepokojów widać było pewien optymizm.

 

 

 grafika numer 1 grafika numer 1

 

Reklama

Oczywiście dziś po fakcie, ktoś może powiedzieć – ale przecież wtedy nie było jeszcze wiadomo o wojnie, więc taka ankieta się nie liczy. Problem polega jednak na tym, że rynki są nieprzewidywalne. Otoczenie rynkowe – czyli świat, jest nieprzewidywalne. Tak jak nie wiadomo było o bezprecedensowym napadzie na Ukrainę, tak trzy lata temu nie było wiadomo o pandemii. Kwestią istotną jest raczej to, że w pewnych warunkach, impulsy wzmacniające dotychczasowe trendy, mogą płynąć właściwie z dowolnych miejsc. Nie wiemy do końca, co może jeszcze wpłynąć na wzrost cen (w tym wypadku artykułów konsumpcyjnych, surowców itp.), ale przy pewnej dynamice, różnego rodzaju czynniki mają łatwość wzmacniania ruchu.

 

 

Oryginalny artykuł znajdziesz pod tym linkiem. Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj blogi bossa


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału. Inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem.

Czytaj więcej

Artykuły związane z iwnestycje