Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ile zarabia doradca glapińskiego

W ostatnim czasie prezes NBP Adam Glapiński wielokrotnie powtarzał, że nasz bank centralny jest najbardziej transparentną instytucją tego typu w UE, działającą w zgodzie z najwyższymi standardami. Transparentność nie sięga jednak do doradców samego prezesa NBP - ma on ich bowiem co najmniej kilkunastu i nie wiadomo kim dokładnie są. Wiadomo natomiast, że w zeszłym roku zarobili łącznie ponad 4,6 mln złotych.

 

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Reklama

 

 

Tajemniczy doradcy prezesa

Jak informuje Rzeczpospolita, w ubiegłym roku Narodowy Bank Polski przeznaczył na pensje doradców prezesa Adama Glapińskiego łącznie rekordowe 4,6 mln złotych. Wynagrodzenia były rozłożone na 13,3 etatów (podobnie jak w poprzednich latach nie wszyscy byli zatrudnieni w pełnym wymiarze), co daje kwotę niecałych 30 tys. PLN miesięcznie za pełny etat. I o ile sam fakt, że prezes banku centralnego ma swoich doradców nie powinien dziwić, o tyle zaskakujący jest trend wzrostowy liczby etatów doradców prezesa NBP. Przykładowo, jak wynika z danych publikowanych w Biuletynie Informacji Publicznej, NBP w 2020 roku zatrudniał doradców prezesa na łącznie 8,2 etatu, zaś w 2021 roku liczba etatów wzrosła już do 10,3 (wówczas ich łączne wynagrodzenie wyniosło 2,9 mln PLN, czyli niecałe 23,5 tys. PLN miesięcznie na etat).

Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, że Narodowy Bank Polski nie widzi potrzeby ujawniania tego, kto jest zatrudniany na stanowisku doradcy prezesa NBP. Zdaniem biura prasowego NBP „Osoby zatrudnione na stanowisku doradcy prezesa NBP nie pełnią funkcji publicznych w rozumieniu przepisów ustawy (…) o dostępie do informacji publicznej”.

Co więcej, w ustawie o NBP nie ma precyzyjnych wytycznych, które określałyby na jak długo doradcy prezesa mogą być zatrudnieni, ile maksymalnie etatów mogą zajmować, a przede wszystkim - jakie kryteria na to stanowisko powinni spełniać kandydaci wybierani przez prezesa NBP.

Reklama

W praktyce więc prezes banku centralnego ma bardzo dużą swobodę w kwestii tego kogo zatrudni na tym stanowisku i ile etatów doradców obsadzi.

Jak twierdzi Rzeczpospolita "Stanowisko doradcy prezesa NBP to nieomal słownikowy przykład synekury. Jest dobrze płatne, ukryte przed oczyma opinii publicznej, a ustawa o NBP nie precyzuje, jakie są kryteria zatrudnienia w tej roli”.

 

Cztraj również: NBP tłumaczy się z drukowania pieniędzy i broni prezesa Glapińskiego

 

Były członek Rady Polityki Pieniężnej, który wypowiedział się anonimowo dla Rzeczpospolitej, twierdzi że stanowisko doradcy prezesa NBP jest swego rodzaju „nagrodą za lojalność wobec prezesa dla członków Rady, którym zakończyła się kadencja”.

Reklama

Do obecnego składu doradców prezesa NBP należą byli członkowie Rady, tacy jak Grażyna Ancyparowicz, Jerzy Kropiwnicki i Jerzy Żyżyński.

Na początku listopada pojawiły się pogłoski, wg których obecny prezes Orlenu Daniel Obajtek trafi do zarządu NBP, po tym jak zostanie zdymisjonowany przez przyszłą koalicję rządzącą. Jak donosi Onet, miejsce w zarządzie NBP ma już mieć zapewnione inny prominentny polityk PiS - obecny wiceminister finansów Artur Soboń. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego kandydaturę zatwierdzi prezydent Andrzej Duda.

 

Zobacz także: Daniel Obajtek u boku Adama Glapińskiego - to możliwe. Prezes Orlenu blisko NBP

Czytaj więcej

Artykuły związane z ile zarabia doradca glapińskiego