Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Drożyzna nie skończy się z dnia na dzień

W piątek Główny Urząd Statystyczny opublikował tzw. szybki szacunek wskaźnika CPI za kwiecień. Zgodnie z oczekiwaniami, kwietniowa inflacja okazała się jeszcze wyższa niż w marcu - jest to drugi i z pewnością nie ostatni miesiąc, w którym wskaźnik wzrostu cen dóbr i usług konsumpcyjnych osiągnął dwucyfrową wartość.

 

Inflacja w kwietniu pobiła wszelkie oczekiwania

Wg szacunkowych danych Głównego Urzędu Statystycznego, wskaźnik inflacji CPI w kwietniu wyniósł 12,3% w perspektywie rocznej i 2,0% w porównaniu do marca. To najwyższy odczyt inflacji w perspektywie rocznej od maja 1998 roku.
Ceny żywności i napojów bezalkoholowych poszły w górę o 12,7% w perspektywie rocznej i o 4,2% w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Kategoria nośniki energii (która zawiera m.in. ceny prądu) zanotowała wzrost o 27,3% w porównaniu do marca zeszłego roku i o 2,4% w porównaniu do zeszłego miesiąca. Paliwa do prywatnych środków transportu podrożały o 27,8% rok do roku i uległy spadkowi o 0,8% w porównaniu do lutego.
Szacunkowa inflacja w kwietniu zauważalnie przekroczyła oczekiwania analityków - rynkowy konsensus zakładał odczyt wskaźnika CPI na poziomie 11,5%, choć dane GUS przebiły nawet prognozy analityków mBanku, którzy zakładali wzrost cen w kwietniu o 12,2% w perspektywie roku. Inflacja w perspektywie miesięcznej również przekroczyła rynkowe oczekiwania - po mocnym wzroście CPI miesiąc do miesiąca w marcu (który wyniósł 3,3%), analitycy spodziewali się, że w kwietniu miesięczna dynamika wzrostu cen wyniesie 1,3%. Wstępny odczyt GUS wskazał zaś równe 2% inflacji miesiąc do miesiąca w kwietniu.
Na szczególną uwagę zasługuje też niepokojąco wysokie tempo wzrostu cen żywności i napojów bezalkoholowych w porównaniu do marca. Wzrost cen wyniósł aż 4,2% w perspektywie miesiąca, co jest rekordowo wysoką podwyżką, która nie wróży zbyt dobrze.
Dane opublikowane w piątek przez GUS mają charakter wstępny i mogą ulec zmianie. Ostateczny odczyt kwietniowej inflacji, wraz ze szczegółowym podziałem na kategorie produktów i usług, zostanie zaprezentowany w piątek 13 maja.

 

Dwucyfrowa inflacja staje się codziennością 

Reklama

Warto przypomnieć, że inflacja konsumencka w marcu wyniosła równe 11% w perspektywie rocznej, mimo że szybki odczyt GUS, opublikowany na początku kwietnia, początkowo wskazywał na 10,9%. Jedenastoprocentowa inflacja to wynik najwyższy od września 2000 roku. To oczywiście nie pierwsza sytuacja, gdy - w środowisku wysokiej dynamiki wzrostu cen - wstępne odczyty okazały się niedoszacowane. Było tak m.in. w przypadku danych za styczeń, kiedy wskaźnik CPI wzrósł z szacunkowych 9,2% r/r do ostatecznych 9,4% r/r (choć w tym przypadku nie bez znaczenia była również coroczna zmiana struktury koszyka inflacyjnego GUS).

W marcu wzrost cen w skali miesięcznej wyniósł 3,3%, co było najwyższym odczytem inflacji w perspektywie miesięcznej od początku 1996 roku.

Co złożyło się na tak istotny wzrost cen? Przede wszystkim drożejące paliwa: kategoria transport zanotowała wzrost o 24,1% w porównaniu do marca zeszłego roku. Użytkowanie mieszkania i nośniki energii (w tym ceny prądu) poszły w górę o 17,7% w skali roku. Spory wzrost zanotowano również w kategorii restauracje i hotele - wyniósł on aż 12,7% rok do roku. Sumarycznie analizowane żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 9,2% w skali roku, zaś wyposażenie i prowadzenie gospodarstwa domowego było droższe o 7,8% niż rok wcześniej. W kategorii rekreacja i kultura zanotowano wzrost cen o 7,4% w porównaniu do marca poprzedniego roku. O równe 6% w skali roku poszły w górę zarówno koszty edukacji, jak i ceny usług medycznych oraz leków.

 

W kategoriach szczegółowych największy wzrost cen w skali rocznej odnotowano:

  • Opał (węgiel, ekogroszek, pellet, drewno): 61,3%
  • Gaz ziemny: 49,2%
  • Olej napędowy: 41,4%
  • Paliwo LPG: 35,3%
  • Mięso drobiowe: 32%
  • Tłuszcze roślinne: 30,3%
  • Benzyna: 29,2%
  • Cukier: 24,2%
  • Mięso wołowe: 23%
  • Masło: 21,4%
  • Mąka: 19,4%
  • Pieczywo: 17,7%

Na uwagę zasługuje również wysoka dynamika wzrostu cen w sektorze usług: usługi fryzjerskie i kosmetyczne podrożały przeciętnie o 13,4% w porównaniu do marca zeszłego roku, podobnie jak usługi związane ze sportem i rekreacją. Usługi stomatologiczne były w marcu droższe o 13,3% niż rok temu, a usługi medyczne o 12,5%. 

Reklama

 

  

Drożyzna nie skończy się z dnia na dzień

Analitycy są zgodni - wysoka inflacja nie tylko będzie nam towarzyszyć przez dłuższy czas, ale też będzie utrzymywać się w wyraźnym trendzie wzrostowym przez najbliższe miesiące. Nawet prognozy Narodowego Banku Polskiego są dość pesymistyczne: Wg prognoz NBP wysoka presja inflacyjna, w związku z wojną trwającą za naszą wschodnią granicą i dynamicznymi wzrostami na rynku surowców, będzie utrzymywać się co najmniej do trzeciego kwartału tego roku. Wtedy też ma zostać osiągnięty szczyt inflacji na poziomie powyżej 12% w perspektywie rocznej. Analitycy banku centralnego dość znacząco podnieśli również prognozy dotyczące inflacji za cały 2022 rok - ma ona wynieść aż 10,8% (najwięcej od 1998 roku), w 2023 r. znajdzie się na poziomie 9,0%, a w 2024 r. spadnie do 4,2 proc. Wciąż jednak nawet nie zbliży się do celu inflacyjnego NBP, który wynosi 2,5% z dopuszczalnym odchyleniem o jeden procent w obie strony.

Dla porównania, warto przypomnieć, że w 2021 roku inflacja wyniosła 5,1%, a w 2020 roku było to 3,4%. W poprzedniej projekcji NBP z listopada zeszłego roku bank zakładał inflację na poziomie 5,8% w 2022 roku i 3,6% w 2023. Listopadowa projekcja zakładała także zauważalnie wyższe tempo wzrostu gospodarczego - szacowana dynamika PKB miała wynieść 4,9% w 2022 roku i tyle samo w kolejnym. Obecnie NBP prognozuje wzrost PKB o 4,4% w tym roku i o 3% w 2023 (spadek aż o 1,9 pkt. proc. w porównaniu do poprzedniej projekcji). Trudno powiedzieć czy NBP w swojej ostatniej projekcji brał pod uwagę scenariusz nagłego odcięcia Polski od rosyjskiego gazu, co jeszcze mocniej będzie stymulowało wzrost inflacji, który odczujemy najprawdopodobniej już w odczytach CPI za maj.

Reklama

 

Inflacja producentów sporo przed konsumencką, a to nie wróży zbyt dobrze

O ile inflacja konsumencka w Polsce po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat przekroczyła dwucyfrową barierę w zeszłym miesiącu, o tyle inflacja producencka (PPI) przekroczyła 10% już we wrześniu zeszłego roku. Marcowy odczyt inflacji PPI wskazał natomiast wzrost cen na poziomie równych 20%, co jest najwyższą wartością od 1995 roku. Był to też wynik znacznie wyższy zarówno od prognoz (które zakładały odczyt na poziomie 17,6%), jak i od wskaźnika PPI za luty, który wyniósł 15,9%. Największy wzrost cen odnotowano w kategorii surowców energetycznych i nośników energii, które mocno podrożały w związku z atakiem Rosji na Ukrainę - wzrost wyniósł aż 37,3% w skali roku i 9% w porównaniu do lutego.

Tak mocny wzrost inflacji producenckiej nie jest zbyt dobrym prognostykiem dla samych konsumentów. Mimo tego, że o inflacji PPI mówi się znacznie mniej i najczęściej jest ona pomijana przez media głównego nurtu, to jest ona ważna również z perspektywy każdego z nas. Wzrost kosztów produkcji i prowadzenia działalności gospodarczej jest bowiem w istotnym stopniu przerzucany na odbiorców końcowych, czyli konsumentów. Można więc traktować odczyty PPI jako swego rodzaju wskaźnik wyprzedzający dla inflacji konsumenckiej.

Sytuacja, z którą mamy do czynienia od wielu kwartałów, czyli szybko rosnącą inflację producentów, zauważalnie przekłada się na wzrost wskaźnika CPI. Powiedzieć, że inflacja konsumencka jest w odwrocie będzie można wtedy, gdy dynamika PPI zacznie spadać i finalnie odczyt inflacji producenckiej za dany miesiąc będzie niższy niż inflacji konsumenckiej. Na to w najbliższych miesiącach się jednak nie zapowiada. Warto dodać, że galopująca inflacja konsumencka to nie wyłącznie polski problem (podobnie jak CPI) - marcowa inflacja PPI w Norwegii przekroczyła 80%, w Hiszpanii 40%, a w Niemczech niecałe 30%.

Zbiorcze dane dotyczące inflacji producenckiej w kwietniu zostaną opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny w piątek 20 maja.

Reklama

 

Kolejne podwyżki stóp procentowych przed nami?

Inflacja zauważalnie wyższa od oczekiwań rynku i szczególnie wysoka dynamika miesięcznego wzrostu cen żywności to czynniki, które bez wątpienia wpłyną na politykę monetarną Narodowego Banku Polskiego. Wygląda na to, że nie ma co liczyć nie tylko na zatrzymanie trwającego cyklu podwyżek stóp procentowych, ale nawet na jego spowolnienie. Na kwietniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej przegłosowano po raz pierwszy w tym stuleciu podwyżkę stóp procentowych aż o 100 punktów bazowych, co sprawiło że aktualna stopa referencyjna NBP wynosi 4,50%. Utrzymująca się presja inflacyjna może skłonić RPP do kolejnej - ósmej z rzędu i piątej w 2022 roku - podwyżki stóp procentowych. Nie powinna wzbudzić zdziwienia kolejna decyzja o wzroście stóp procentowych NBP o 1 pkt. procentowy, co podniosłoby stopę referencyjną do 5,50%. Tym samym, byłaby to najwyższa wartość stopy referencyjnej banku centralnego od grudnia 2008 roku. Wtedy jednak NBP znajdował się w cyklu luzowania polityki pieniężnej i obniżek oprocentowania (z 5,75% w listopadzie 2008 i 6,00% w czerwcu 2008). O tym jaką decyzję podejmie Rada Polityki Pieniężnej przekonamy się po posiedzeniu, które jest zaplanowane na przyszły czwartek, 5 maja.

 

Czytaj więcej

Artykuły związane z Drożyzna nie skończy się z dnia na dzień