Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

czy upadek SVB wpłynął na rynek kryptowalut

Weekendowy kryzys w amerykańskim sektorze bankowym został dość szybko zażegnany przez Fed i Departament Skarbu. To jednak nie znaczy, że bankowe problemy z płynnością zostały zażegnane wraz z likwidacją banku Silicon Valley oraz Signature Banku. Dowodem na to jest fakt, że w zasadzie wszystkie europejskie banki zaczynają tydzień na czerwono, a także to, że Fed może zostać zmuszony do długo wyczekiwanego pivotu, czyli zakończenia cyklu podwyżek stóp w USA.

 

Na skróty:

  • regulatorzy w USA zdecydowali o likwidacji SVB i Signature Banku oraz pełnym zwrocie depozytów klientów ze wsparciem środków z Fed
  • Problemy z płynnością sektora bankowego wpłynęły na gwałtowną zmianę oczekiwań w kwestii dalszych podwyżek stóp procentowych w USA
  • Europejskie banki rozpoczynają tydzień handlowy od mocnych spadków, a w kolejne do kolejnych przymusowych restrukturyzacji ustawiają się kolejne regionalne banki w USA
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej FXMAG

 

 

Czerwona fala na akcjach banków

Reklama

Wraz z nowym tygodniem mógł ruszyć run na amerykańskie banki, który stanowił zagrożenie dla całego sektora finansowego w USA, co zaś szybko przeniosłoby się na globalne rynki, jak miało to miejsce piętnaście lat temu, po pęknięciu bańki na rynku kredytów subprime. To zagrożenie zostało jednak zażegnane jeszcze w niedzielę przez Fed, amerykański urząd gwarantujący depozyty (FDIC) oraz Departament Skarbu, które zdecydowały, że całość depozytów ulokowanych w Silicon Valley Bank zostanie zwrócona ich właścicielom, na co przeznaczone zostaną pieniądze z Fedu. Amerykańskie regulacje zapewniają bowiem gwarancję depozytów FDIC do kwoty zaledwie 250 tys. dolarów. Problem w tym, że ponad 95% klientów SVB trzymało na rachunku znacznie wyższe kwoty. Nie powinno być to żadnym zaskoczeniem, w końcu Silicon Valley Bank był przede wszystkim podmiotem obsługujących klientów instytucjonalnych. Oprócz tego, poza samym SVB, przymusową restrukturyzacją objęty został Signature Bank, który również miał problemy z płynnością i który został rozwiązany przez regulatorów.

Decyzja amerykańskich instytucji wywołała wiele komentarzy, czemu zresztą trudno się dziwić. Takiej sytuacji nie było bowiem w USA od… pamiętnego 2008 roku i upadku banku Washington Mutual.

Wielu analityków zawraca uwagę na to, że ten scenariusz był do przewidzenia - Fed nie mógł bowiem pozwolić na rozlanie się fali paniki po amerykańskim sektorze bankowym, która stanowiłaby ryzyko dla mniejszych banków.

Co ciekawe, mimo rządowej interwencji, na poniedziałkowej sesji w handlu przedsesyjnym mocno tracą regionalne banki, które również mają problemy z płynnością i są kolejnymi kandydatami na przymusową restrukturyzację (która oznacza umorzenie akcji i pozostawienie akcjonariuszy z niczym). Na czele spadków w pre-markecie znajdują się PacWest Bancorp (-40%), Western Alliance (-52%) oraz First Republic (-65%) i to na nich w najbliższych dniach może skupiać się uwaga regulatorów.

 

O tym, że kłopoty amerykańskich banków nie są problemem o charakterze lokalnym świadczy również fakt, że brytyjski HSBC w porozumieniu z rządem przejął aktywa Silicon Valley Bank za symbolicznego funta, po to by nie doprowadzić do paniki na Wyspach. Brytyjskiemu rządowi zależało przede wszystkim na tym, by uniknąć wprowadzania programu gwarancji depozytów z publicznych pieniędzy i nie doprowadzić do tego, że klienci innych banków w UK zaczną masowo wypłacać środki ze swoich rachunków bankowych.

Reklama

Co ciekawe, na poniedziałkowej sesji tracą w zasadzie wszystkie spółki z sektora bankowego, również te notowane na warszawskim parkiecie. Indeks WIG-Banki spada o ponad 3% (do 6178 pkt.), osiągając najniższy poziom od początku roku. Największe straty notują Santander Bank Polska (niecałe -6%), Bank Millennium (-5%) oraz ING Bank Śląski (-4,5%).

Skala spadków banków na GPW i tak nie jest jednak duża - na poniedziałkowej sesji najmocniej z europejskich banków traci Credit Suisse (-12,5%), który już w zeszłym roku miał spore problemy z płynnością.

Zobacz także: Panika! Kurs dolara względem euro już leci na łeb! Inwestorzy szukają oparcia w... Bitcoinie

 

Koniec podwyżek stóp procentowych w USA coraz bliżej?

Ostatnie wydarzenia sporo namieszały w kwestii prognoz dotyczących tego, co amerykańska rezerwa federalna zrobi na kolejnych posiedzeniach FOMC, z których najbliższe już w kolejną środę (22 marca). W zeszły czwartek, jeszcze przed tym jak Silicon Valley Bank ogłosił, że ma problemy, uczestnicy rynku terminowego wyceniali podwyżkę stóp procentowych w marcu o 50 punktów bazowych na 75%. Od tamtego czasu sytuacja uległa diametralnej zmianie - już samo ogłoszenie kłopotów SVB sprawiło, że podwyżka stóp procentowych o 50 pb. stała się mniej prawdopodobnym scenariuszem niż zakładany wcześniej wzrost oprocentowania do przedziału 4,75-5,00% (o 25 pb.). Obecnie zaś, już po ogłoszeniu przez Fed, FDIC i Departament Skarbu resolution SVB i Signature Banku, rynek terminowy wycenia prawdophodpieństwo wzrostu stóp w marcu o 50 pb. na… 0%. Ponad 80% pozycji obstawia zaś podwyżkę stóp o 25 punktów bazowych, a pozostałe 19,5% zakłada, że na najbliższym posiedzeniu Fed nie zmieni stóp procentowych (przedział 4,50-4,75%).

Jeśli zaś chodzi o kolejne posiedzenie FOMC (3 maja), obecnie niemal 52% pozycji zakłada, że przedział stóp będzie wynosił 4,75-5,00%, czyli scenariuszem bazowym jest pozostawienie oprocentowania bez zmian, po marcowej podwyżce o 25 pb. Co ciekawe, w tej chwili nikt już nie obstawia wyższych stóp w USA niż 5,25-5,50%.

O tym, że wreszcie doszliśmy do momentu, w którym mamy upragniony przez rynki pivot Fedu, świadczy też spadająca rentowność amerykańskich obligacji (czyli rosnąca cena) - na poniedziałkowej sesji rentowność amerykańskich dziesięciolatek spadła o 4% (do 3,55), zaś kurs EUR/USD wzrósł o 0,25% (do 1,066)

Zobacz także: Kolejny amerykański bank przestaje istnieć - upadek może pogrążyć sektor bankowy i Dolinę Krzemową

Reklama

 

Rynek kryptowalut odżywa po uratowaniu klientów SVB i Signature Bank

Po niedzielnej interwencji amerykańskich regulatorów i Fedu wyraźnie poprawiły się tez nastroje na rynku kryptowalut. I w zasadzie trudno się temu dziwić, bo problemy z płynnością banku Silicon Valley, podobnie jak Singature Banku miały bezpośredni wpływ na podmioty będące istotną częścią rynku krypto. Dowodem na to była m.in. informacja od spółki Circle, emitenta stable-coina USDC. Ogłosiła ona w piątek wieczorem, już po zamknięciu SVB przez FDIC, że ponad 3,3% z jej rezerw (czyli niecałe 8%) znajduje się właśnie na kontach w Silicon Valley Banku. Reakcja rynku była błyskawiczna - kapitalizacja USDC w ciągu kilku godzin spadła z ponad 43,5 mld dolarów do 36 mld USD, zaś nagły odpływ kapitału doprowadził do „oderwania się” kursu USD Coina od dolara. Przez pewien czas USDC był notowany nawet poniżej 90 centów, co jeszcze nigdy wcześniej nie miało miejsca.

Przymusową restrukturyzacją objęty został również nowojorski Signature Bank, który obsługiwał rachunki bankowe wielu giełd kryptowalut i podmiotów związanych z tym rynkiem. On również był zagrożony niewypłacalnością, a przed weekendem posiadał ponad 16 mld dolarów w depozytach klientów instytucjonalnych działających na rynku kryptowalut.

Warto przypomnieć, że to kolejny upadek amerykańskiego banku „przyjaznego kryptowalutom” w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni - w zeszłą środę likwidację działalności ogłosił Silvergate Bank.

Informacja o tym, że klienci SVB i Signature Banku odzyskają wszystkie pieniądze, jaki w nich trzymali jest więc optymistyczna również dla samego rynku kryptowalut - oznacza bowiem, że rezerwy USD Coina nie są obecnie zagrożone, a także zmniejsza zagrożenie potencjalnego kryzysu płynności wśród giełd kryptowalut, szczególnie tych działajacych w USA.

W poniedziałek kurs bitcoina rośnie o ponad 7,5%, przekraczając 22 000 dolarów, zaś USD Coin powoli odzyskuje swój docelowy kurs 1 USD (obecnie jest to lekko ponad 99 centów).

Reklama

Weekendowy kryzys bankowy w USA jest jednak dość jasnym sygnałem, że obecnie rynek kryptowalut, a w zasadzie operujące na nim podmioty, jest w tak dużym stopniu zależny od sektora bankowego, że bitcoin i inne kryptowaluty nie będą zbyt bezpieczną przystanią na wypadek wybuchu prawdziwego kryzysu finansowego.

Zobacz także: Czy to na pewno koniec paniki bankowej w USA? Ziarno niepewności zostało zasiane

Czytaj więcej