Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

czy cyberpunk pokona Red Dead Redemption 2

Zarówno gracze, jak i inwestorzy chyba nie tak wyobrażali sobie najbardziej oczekiwaną premierę ostatnich lat. Cyberpunk 2077, mimo tego że prace nad nim trwały ponad osiem lat, a premiera była trzykrotnie przesuwana, wciąż wygląda jak gra, która została wypuszczona na rynek stanowczo za wcześnie. O ile czwartkowy debiut wersji na PC w pewnych aspektach może zostać zaliczony do udanych (choć z pewnością nie towarzyszyła mu euforia), o tyle kilkanaście godzin później rozpoczęły się prawdziwe problemy CD Projektu. Okazało się bowiem, że w Cyberpunka 2077 wypuszczonego w droższej wersji przeznaczonej na konsole… po prostu nie da się grać. Na poniedziałkowej sesji akcje CD Projekt traciły nawet ponad 25%, spadając o 48,5% od zeszłotygodniowego szczytu notowań.

 

Stare konsole pogrążają Cyberpunka

3.8/10 w wersji na konsolę Xbox One oraz zaledwie 2.8/10 w wersji na PlayStation 4 - takie oceny graczy uzyskał Cyberpunk 2077 w serwisie Metacritic, który jest uznawany za najbardziej wymierne źródło informacji na temat odbioru danej gry przez recenzentów i graczy. Jak na produkcję tego kalibru, wobec której oczekiwania były ogromne, oceny są przytłaczająco słabe, szczególnie w wersji na konsolę Sony. I w zasadzie trudno dziwić się frustracji osób, które kupiły Cyberpunka 2077 z myślą o odpaleniu jej na konsolach ósmej generacji (PS4 i Xbox One) - gra nie tylko wygląda fatalnie pod względem graficznym, uruchamia się w bardzo niskiej rozdzielczości, ale przede wszystkim jest zaskakująco mało płynna. To wszystko sprawia, że czerpanie przyjemności z rozgrywki jest w zasadzie niemożliwe - posiadacze konsol nie narzekają więc - jak ma to miejsce w przypadku Cyberpunka 2077 na PC - na liczne błędy i niedoróbki, lecz na to że flagowa produkcja CD Projektu jest po prostu niegrywalna.

 

Kupujący sami sobie winni?

Reklama

W sieci znaleźć można setki opinii osób stających w obronie CD Projektu, które twierdzą że nie można oczekiwać od konsol wypuszczonych na rynek siedem lat temu, że będą w stanie „uciągnąć” tak wymagającą grę jak Cyberpunk 2077, oferując poziom rozgrywki zaprezentowany na materiałach promocyjnych i gameplayach. Taka argumentacja całkowicie jednak gubi istotę rzeczy i jest po prostu mało trafna. Oczywiście, można zrzucić winę na posiadaczy starych konsol, że gra za którą zapłacili 270 złotych, 60 dolarów, czy 50 funtów nie spełniła ich wygórowanych oczekiwań (a w praktyce jest niegrywalna), ale przecież to nie oni wydali ją w wersjach na konsole ósmej generacji. O ile taka opinia miałaby jakieś uzasadnienie w przypadku wersji PC - bo próby odpalenia Cyberpunka 2077 na starszych i słabszych komputerach również doprowadzą wyłącznie do frustracji - o tyle w przypadku gry na konsole nie ma ona sensu. Dlaczego? Dlatego, że PS4 i Xbox One to zamknięte platformy o ściśle określonych, dobrze znanych parametrach i mocy obliczeniowej, bez możliwości ich późniejszej rozbudowy. A co za tym idzie, to producent gry - decydując się na wypuszczenie jej w wersji na konkretną konsolę - bierze pełną odpowiedzialność za to czy będzie ona dawać zapewniać wystarczającą jakość rozgrywki. W przypadku Cyberpunka 2077 na konsole starszej generacji ta jakość po prostu nie została zapewniona. To jednak mało powiedziane. Żaden z posiadaczy kilkuletniej konsoli, którą obecnie można kupić za cenę niewiele wyższą niż samą grę CD Projektu, raczej nie oczekiwał, że odpali Cyberpunka 2077 w rozdzielczości Full HD z płynnością rozgrywki przekraczającą 60 klatek na sekundę. Problem w tym, że gra na starszych konsolach nie jest ani płynna, ani dopracowana wizualnie, nie mówiąc już o rozdzielczości, która oscyluje w granicach 960p. Co więcej, miałem wątpliwą przyjemność zagrać w Cyberpunka 2077 na mocniejszej wersji konsoli Xbox One X, która miała premierę całkiem niedawno, bo pod koniec 2017 r. I nawet w tym przypadku nie było mowy o osiągnięciu stabilnej i akceptowalnej płynności powyżej 30 fps, również w mniej wymagających sceneriach (np. na pustyni). Co więcej, grafika była na niższym poziomie niż w mającym premierę siedem lat temu GTA V, a także znacznie gorsza niż w Red Dead Redemption II, czyli w produkcjach Rockstar Games, z którymi Cyberpunk 2077 ma bezpośrednio konkurować.

Oczywiście, najnowsza produkcja CD Projektu jest znacznie bardziej wymagająca pod względem mocy obliczeniowej niż wspomniane gry i dopiero konsole dziewiątej generacji (PS5 i Xbox Series X/S) uwolnią jej potencjał, pozwalając eksplorować najbardziej rozbudowaną wirtualną metropolię w historii gier video. Gra wprawdzie jest już dostępna na najnowsze konsole od Sony i Microsoftu w tzw. wersji wstecznie kompatybilnej, jednak i w tym przypadku optymalizacja jest na tyle słaba, że konsolowemu Cyberpunkowi daleko do grafiki i płynności rozgrywki znanej z gamingowych komputerów. CD Projekt zapowiedział wypuszczenie wersji przygotowanej docelowo pod PS5 i Xboxa X/S, jednak bez podania konkretnego terminu.

Cyberpunk 2077 jest zbyt skomplikowaną produkcją, by zapewnić satysfakcjonującą rozgrywkę na starszych konsolach, które mają ograniczoną wydajność. Może zatem dziwić dlaczego CD Projekt w ogóle zdecydował się wypuścić grę w wersji na PS4/Xbox One i czy obiecane patche będą w stanie przywrócić Cyberpunkowi grywalność - jest on bowiem pełen skryptów zwiększających interaktywność i realizm rozgrywki, które bez względu na kolejne poprawki będą potrzebować mocy obliczeniowej i wydajności graficznej. Może zatem okazać się, że gra zoptymalizowana pod starsze konsole będzie musiała zostać zubożona o pewne skrypty i detale. To zaś mogłoby być koleją wizerunkową wtopą CD Projektu. Gdyby jednak nie wydano Cyberpunka 2077 w wersji na PS4 i Xbox One, liczba zamówionych egzemplarzy gry podczas półtorarocznej przedsprzedaży z pewnością nie przekroczyłaby 8 mln. W ciągu najbliższych miesięcy okaże się czy straty wizerunkowe i utrata budowanego przez wiele lat zaufania wśród graczy z całego świata będą tego warte.

 

Czas urealnić cele?

Cyberpunk 2077 ma być globalnym hitem na poziomie wspomnianych GTA V, czy Red Dead Redemption II i mimo małego falstartu na samym początku wciąż na na to ogromne szanse. Nie da się jednak ukryć, że potężne zainteresowanie i ogromne oczekiwania wobec najnowszej produkcji CD Projekt były wyrazem zaufania, jakie spółka zyskała po wypuszczeniu Wiedźmina III, który okazał się międzynarodowym sukcesem. Problemy z mocno niedopracowanym Cyberpunkiem 2077 na pecety i zasadniczo niegrywalnym w wersji na starsze konsole mocno nadszarpnęły zaufanie graczy i inwestorów. To zaś z pewnością odbije się negatywnie na wynikach sprzedaży gry w kluczowych, najbliższych miesiącach. Przed premierą gry prognozowano, że sprzedaż Cyberpunka 2077 wyniesie ponad 30 mln sztuk w ciągu roku od wypuszczenia na rynek (konsensus analityków dziesięciu domów maklerskich wg PAP Biznes), zaś kluczowe będą pierwsze popremierowe dni, w trakcie których sprzedaż ma wynieść 18,5 mln egzemplarzy (do końca 2020 r.). W piątek swoją rekomendację dla CD Projekt wydali analitycy Goldman Sachs, którzy prognozują że sprzedaż Cyberpunka 2077 będzie znacznie niższa i wyniesie wedle bazowego scenariusza 22,5 mln sztuk w ciągu roku od premiery. To zaś przełoży się na 2,35 mld złotych przychodów w tym roku i 2,8 mld złotych w 2021 r. W negatywnym scenariuszu Goldman Sachsa gra sprzeda się zaledwie w 13,5 mln sztuk w pierwszym roku od premiery, co byłoby ewidentną porażką CD Projekt. Dla porównania, gra Red Dead Redemption 2 sprzedała się w liczbie 17 mln sztuk w ciągu pierwszych czternastu dni od premiery i to tylko w wersji na konsole. Biorąc pod uwagę popremierowe problemy Cyberpunka 2077 trudno liczyć na przebicie tego wyniku - w tym najbardziej kluczowym dla sprzedaży gry okresie wielu graczy wstrzyma się z zakupem, w oczekiwaniu na aktualizacje, które wyeliminują błędy i niedoróbki. CD Projekt ma jednak na tyle duży problem z konsolową wersją Cyberpunka 2077, że w ramach ratowania swojego wizerunku zdecydował się na zwrot pieniędzy niezadowolonym klientom, którzy mogą zgłaszać się do przyszłego poniedziałku 21 grudnia. Oprócz tego zarząd spółki zapowiedział wypuszczenie pierwszego obszernego patcha do konsolowej wersji gry w styczniu, a kolejnego w lutym. To oznacza jednak, że sprzedaż Cyberpunka 2077 w wersji na konsole najprawdopodobniej mocno ucierpi, szczególnie do końca tego roku.

Reklama

Komunikat zarządu CD Projekt opublikowany na Twitterze Cyberpunka 2077

 

To nie realizacja zysków, tylko rozczarowanie i panika

Akcje spadają po ważnej premierze, bo inwestorzy realizują zyski, co jest całkowicie normalną sytuacją, która zdarzała się już wielokrotnie. Takie uspokajające głosy da się słyszeć w kontekście opisywanych wydarzeń wokół premiery Cyberpunka 2077. I oczywiście, z pewnością pewna część akcjonariuszy CD Projektu planowała sprzedaż akcji tuż przed lub zaraz po wypuszczeniu gry na rynek. Jednak to, co od kilku sesji dzieje się z akcjami czołowej polskiej spółki gamingowej trudno nazwać wyłącznie realizacją zysków. Cyberpunk 2077 to fenomenalna gra, która będzie zachwycać jeszcze przez wiele lat. W tej chwili wygląda jednak jak późna wersja testowa, a nie produkt gotowy do wypuszczenia na rynek i to mimo trzykrotnego przesuwania premiery, po to by wyeliminować największe błędy. Aż strach pomyśleć jak wyglądałaby gra wypuszczona w pierwotnym, kwietniowym terminie.

Poniedziałkowa sesja jest trzecią z rzędu, w której akcje CD Projekt wyraźnie tracą. Dziś jednak spadki były najmocniejsze - notowania otworzyły się ogromną, ponad 20% luką spadkową, w pierwszych minutach sesji osiągając minimum na poziomie 238,5000 PLN. Finalnie akcje CD Projektu straciły dziś ponad 7,6%, zamykając sesję na 296,1000 PLN. Warto przypomnieć, że dokładnie tydzień temu, w zeszły poniedziałek kurs akcji wybił historyczne maksimum na poziomie 463,9000 PLN. W obliczu obecnej sytuacji wydaje się jednak, że powrót do kursu powyżej 400 PLN za akcję może zająć trochę czasu.

URL Artykułu

Reklama

 

Czytaj więcej