Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

czy będzie nowelizacja ustawy budżetowej

Jednocześnie założenia rządu w kwestii planowanych dochodów zawarte w ustawie budżetowej wydają się dość ambitne. Albo nowelizacja, albo przesuwanie wydatków pod koniec roku. W naszej ocenie jedna z tych dwóch opcji to jest właśnie to, co nas czeka w tym roku. Oczywiście jednak diabeł tkwi w szczegółach.

Nasza uwaga w tym tekście skupia się jedynie na stronie dochodowej. W obecnej wersji ustawy budżetowej rząd zakłada realizację dochodów na poziomie 682,4 mld zł. Dochody podatkowe wynieść mają 603,9 mld zł, zaś niepodatkowe 78,5 mld zł. Naturalnie więc największym zainteresowaniem cieszą się dochody podatkowe, a wśród nich cztery główne pozycje: VAT, PIT, CIT oraz akcyza. Założenia rządu odnośnie do planowanych dochodów z tych podatków wynoszą odpowiednio 316,4 mld zł, 109,2 mld zł, 70 mld zł oraz 89 mld zł.

Obliczenia ekonomistów rynkowych (medialnych, wszelakich) względem wykonalności liczb budżetowych przedstawionych przez rząd obdarzane są atencją, na którą zwykle nie zasługują. Nasz ogląd rzeczywistości zwykle opiera się na dość prostych zależnościach, prostych modelach w których na dużym poziomie ogólności konfrontujemy nasze założenia makroekonomiczne z tymi przedstawionymi przez MF. Są tu więc dwa źródła błędu: założenia odnośnie do modelu funkcjonowania gospodarki na styku z rządem oraz założenia makro. W szczególności trudno zakładać, że MF - z uwagi na zasoby ludzkie i informacyjne - liczy pozycje budżetowe szczegółowo gorzej niż my ogólnie. Ergo, kontestacja budżetu zwykle ma jakikolwiek sens na "dużych" liczbach, gdzie w grę wchodzą wielokrotności 10 miliardów złotych. Gdy liczby te są niższe, strzelanie z takich obliczeń jest w naszej ocenie śmieszne. Ustaliwszy te zastrzeżenia możemy przejść do sedna czyli "jak my to widzimy".

Najwięcej emocji budzą założenia dotyczące dochodów z tytułu podatku VAT, gdyż realizacja takiej wielkości nominalnej oznaczałaby konieczność ich wzrostu w ujęciu rocznym o blisko 30%. Na tle historycznych wartości wydaje się, że jest to dynamika ambitna. Takie wnioski wyciągamy z historycznej zależności między nominalną konsumpcją a wspomnianymi dochodami z VAT. Stosunek tych dwóch agregatów ekonomicznych plasował się w ostatnich latach na poziomie 10% (plus minus 0,5pp). Biorąc pod uwagę oczekiwany przez nas wzrost spożycia nominalnego o ok. 9%, roczny przyrost dochodów z VAT widzimy "modelowo" bliżej 15%, a nie 30%.

Reklama

Nominalnie przekłada się to na ubytek blisko 34 mld zł w relacji do założeń MF. W kalkulacji wzięliśmy pod uwagę, iż ustawa budżetowa zakładała od początku powrót 5%-owej stawki VAT na żywność, a także zamrożenie cen energii na pół roku. Kołem ratunkowym może być ostatnio rozwarta luka VAT (to fenomen jednak pro-cykliczny, związany z luką popytową - gdy ta będzie niższa, niższa powinna być też luka), ale jednak większy potencjał widzimy tu dla 2025 roku. Analiza wrażliwości sugeruje, że mocne wykonanie (+0,5pp do używanej przez nas relacji) implikowałoby wynik bliższy 20, a nie 34 mld zł. Dodając drobiazgi z domykania luki być może udałoby się ten szacunek jeszcze nieco obniżyć.

 

 grafika numer 1 grafika numer 1

 

W przypadku dochodów z PIT nasz szacunek, wynikający z kształtowania się nominalnego funduszu płac, wskazuje na nieco niższe wykonanie w porównaniu z założeniem MF. Przedział ufności wynikający z zastosowanego modelu to naszym zdaniem +/- 3mld zł. Lepiej natomiast rysuje się naszym zdaniem perspektywa dla dochodów z CIT, co po części jest konsekwencją wyższej niż przyjęta przez MF dynamika inwestycji (ładnie nam się to koreluje). Przedział ufności także w zakresie +/- 3mld zł. Jeśli chodzi o podatek akcyzowy, nasz szacunek jest praktycznie tożsamy z oczekiwaniami MF. Zresztą, konsumenci dbają tu zwykle o dość stabilne wykonania. 

Reklama

 

Zobacz także: Kurs euro na dnie. Szaleństwo na kursie złotego, PLN najmocniejszy względem EUR od 2020 roku!

 

 grafika numer 2 grafika numer 2

 grafika numer 3 grafika numer 3

 grafika numer 4 grafika numer 4

Reklama

 

W przypadku pozostałych dochodów podatkowych zakładamy kształtowanie się zgodne z założeniem MF. Podobnie wygląda sytuacja w dochodach niepodatkowych z tą różnicą, że skorygowaliśmy je o zakładaną w ustawie wpłatę zysku NBP w kwocie 6 mld zł, której nie ujrzymy. W rezultacie tegoroczne dochody mogą okazać się niższe o 39 mld zł (wariant pesymistyczny) lub 18 mld zł (najbardziej sensowny wariant optymistyczny).

 

 grafika numer 5 grafika numer 5

 

Reklama

Czy jest to duża kwota? To zależy. Jeszcze 10 lat temu mówilibyśmy o wartości zbliżonej do 2,5% PKB, od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Zgodnie z naszymi prognozami, ~40 mld zł potencjalnej dziury budżetowej oznaczałoby ubytek rzędu 1,1% PKB. Nie jest to już tak znacząca wielkość, choć nie ulega wątpliwości, że nie są to też grosze z budżetowego punktu widzenia.

 

Jeśli mamy rację, rząd ma dwie możliwości.

Pierwszą z nich jest przesunięcie części tegorocznych wydatków na przyszły rok, co umożliwiłoby możliwe zmieszczenie się w prognozowanym budżecie sektora centralnego równego 184 mld zł. Rozwiązanie to automatycznie podnosi przyszłoroczne wydatki. Nie jest to wcale scenariusz z gatunku S-F. Wydatki budżetowe - szczególnie inwestycyjne - często łapią opóźnienia, a same projekty - z uwagi na swoje skomplikowanie i długi okres realizacji - mogą być w zasadzie dowolnie dzielone na etapy. W obecnym otoczeniu rządowi może wyjątkowo zależeć, aby wydatków nie opóźniać (wojsko etc.). Miejmy jednak świadomość, że przełożenie ich np. z grudnia na styczeń to nie jest opóźnienie, które faktycznie robi różnicę.  To rozwiązanie na kilka, być może kilkanaście miliardów złotych (bazując na doświadczeniach historycznych). Być może ten zabieg pozwoliłby się "wyrobić" przy niższej kwocie przeszacowania dochodów (wspomniane łagodniejsze 18 mld zł, a nie 39 mld zł).

Drugą opcją, jeśli przesuwanie wydatków nie wystarczy, jest nowelizacja budżetu w miesiącach jesiennych. Gdy zmierzać będziemy do pesymistycznego wariantu wykonania (monitorujemy to na bieżąco) jest to naszym zdaniem opcja nieunikniona. Również na jesieni nie można wykluczać zapowiedzi wzrostu niektórych podatków w ramach prezentacji planu budżetowo-strukturalnego, do którego zobowiązane są kraje wspólnoty unijnej (efekt reformy reguł fiskalnych). W praktyce nie będzie to jednak temat na ten rok. 

Reklama

 


 

Nie przegap najciekawszych artykułów! Obserwuj nas w Wiadomościach Google (GOOGLE NEWS)!  Obserwuj FXMAG>>

 


Czytaj więcej

Artykuły związane z czy będzie nowelizacja ustawy budżetowej