Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

cena złoto

Złoto, jako najpopularniejszy metal szlachetny, powszechny obiekt pożądania i kulturowy symbol bogactwa, jest zazwyczaj określane jako skuteczna recepta na kryzys i bezpieczna inwestycja na trudne czasy. Nie dzieje się tak bez powodu, gdyż złoty kruszec nie jeden raz w historii rynków finansowych udowadniał, że jest bezpieczną przystanią i ma trudną do podważenia funkcję tezauryzacyjną. Oprócz tego, złoto może pochwalić się kilkoma istotnymi cechami, których na próżno szukać w innych aktywach, takich jak waluty, akcje, czy obligacje. Co warto wiedzieć o najpopularniejszym metalu szlachetnym, jakie czynniki wpływają na jego notowania i czy rzeczywiście jest on pewną inwestycją na czas kryzysu?

Unikatowe cechy złota

Złoto nie bez powodu jest najbardziej pożądanym metalem szlachetnym. Posiada kilka unikatowych cech, którym zawdzięcza swój obecny status. Złoto jest surowcem jednolitym, co oznacza że posiada identyczne cechy bez względu na miejsce, w którym zostało wydobyte. Jest także wyjątkowo wytrzymałe i odporne na działanie czasu, co sprawia że w pełni zachowuje swoje właściwości nawet przez setki lat. Ponadto złoty kruszec jest zarówno łatwo kowalny, jak i ciągliwy, co pozwala na stosowanie go w przemyśle, jak i branży jubilerskiej. Sam w sobie jest również stosunkowo gęsty - 12,5 kilogramowa sztabka (w tzw. standardzie „Good Delivery”), warta obecnie ponad 3 mln złotych, ma wymiary zaledwie 25 na 7 na 3 centymetry (szerokość, długość, wysokość). Oprócz tego złoto cechuje się rzadkością, rozumianą jako znaczne ograniczenie podaży. To właśnie rzadkość złota, ograniczone zasoby, trudność jego wydobycia oraz obróbki są jednymi z najbardziej istotnych czynników wpływających na jego wartość. Nie da się go bowiem „stworzyć z powietrza”, bez podjęcia wysiłku i kosztów, jak ma to miejsce m.in. przy zwiększaniu podaży waluty w obiegu (potocznie nazywanym „dodrukiem”).

Co wpływa na cenę złota i ile kosztuje jego wydobycie?

Na cenę złotego kruszcu składają się trzy bardzo rozbudowane czynniki, takie jak popyt, podaż oraz zachowanie inwestorów, wynikające chociażby z sytuacji na rynkach finansowych. Wbrew powszechnej opinii, to nie inwestorzy są głównymi odbiorcami złota, gdyż ponad połowę popytu na złoty kruszec generuje branża jubilerska (szczególnie w Chinach i Indiach). Popyt inwestycyjny to zaledwie niewiele ponad 20% całego zapotrzebowania na kruszec. Ok. 10% popytu pochodzi z przemysłu, zaś niecałe 20% zapotrzebowania wynika z zakupów złota dokonywanych przez banki centralne.
Z oczywistych względów, na cenę samego złota wpływ ma również koszt jego wydobycia i wstępnej obróbki - określa go wskaźnik AISC (ang. All-in sustaining costs), który mówi o tym, ile kosztowało wydobycie jednej uncji surowca i jest uznawany za dolną granicę opłacalności pracy kopalni. Warto jednak pamiętać, że AISC nie obejmuje podatków i wszelkich pozostałych kosztów alternatywnych, a jego wartość mocno różni się w przypadku różnych kopalni, na co wpływ mają ich lokalizacja czy dostępność złóż. Wskaźnik ten oscyluje w granicach 650 dolarów nawet do ponad 1000 dolarów za uncję i jest publikowany indywidualnie przez konkretne kopalnie.

Do końca 2019 r. na całym świecie wydobyto ponad 190 tys. ton złotego kruszcu. W zeszłym roku, podobnie jak w 2018 r., globalna produkcja złota wyniosła 3300 ton.

Bezapelacyjnie największym producentem złota są Chiny (ponad 400 ton w 2018 r.), na drugim miejscu znajduje się Australia, na trzecim Rosja.

 grafika numer 1 grafika numer 1
Globalna produkcja złota w tonach 2005-2019, źródło: M. Garside, Global production of gold mines 2005-2019

Złoto w bankach centralnych

Reklama

W skarbcach banków centralnych znajduje się obecnie niemal 20 tys. ton złota, co stanowi ok. 10% całego wydobytego dotychczas kruszcu. Bezapelacyjnym liderem pod względem wielkości rezerw złota są Stany Zjednoczone, których zasoby szacowane są na ponad 8100 ton. Na drugim miejscu znajdują się nasi zachodni sąsiedzi, których Niemiecki Bank Federalny posiada niemal 3370 ton złota. Na trzecim miejscu znajdują się Włochy (2450 ton), a tuż obok nich Francja (2430 ton). Rosja dysponuje zaś rezerwami złota szacowanymi na niecałe 2200 ton, dokonując regularnych zakupów.
Krajem, który w ostatnich miesiącach cyklicznie zaopatruje się w największe ilości złotego kruszcu są Chiny - od początku zeszłego roku Chińskie rezerwy zwiększyły się o niemal 85 ton, co aktualnie wg oficjalnych danych daje 1900 ton. Wielu analityków twierdzi jednak, że oficjalne liczby podawane przez Ludowy Bank Centralnych Chin mogą być zaniżone.

Narodowy Bank Polski posiada obecnie rekordowe 229 ton złota w swoich rezerwach.

Złoto ostoją bezpieczeństwa na czas kryzysu?

Gdy w gospodarce i na rynkach finansowych zaczyna dziać się źle, inwestorzy z całego świata odczuwają większą awersję do ryzyka. Skutkuje to tym, że wycofują oni kapitał z aktywów o wysokim ryzyku, szukając bezpiecznych przystani, do których w pierwszej kolejności zalicza się właśnie złoto.
Dlaczego akurat metal szlachetny jest receptą na ochronę kapitału w czasie dekoniunktury? Złoto na przestrzeni ostatnich dwóch dekad było ujemnie skorelowane z amerykańskimi akcjami, co oznacza że gdy te rosły, złoto osłabiało się i przeciwnie - w momencie rynkowego załamania i spadków na giełdach, to złoty kruszec zyskiwał na wartości. Ze względu na swój charakter, gwarantujący ściśle ograniczoną podaż, złoto jest również szczególnie pożądane w momencie gwałtownego wzrostu inflacji. Dobrym przykładem tej prawidłowości była amerykańska recesja w pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku, której skutki odczuły również inne kraje tzw. „rozwiniętego Zachodu”. W Stanach Zjednoczonych panowała wówczas stagflacja, czyli czyli połączenie wysokiej inflacji, stopy bezrobocia i ogólnej stagnacji gospodarczej. Złoto tuż po umownym zakończeniu kryzysu (1975 r.) wprawdzie osłabiało się przez ponad rok, tracąc niemal 40% w stosunku do dolara (z 180 do poniżej 110 dolarów), jednak prawdziwe wzrosty rozpoczęły się w połowie 1976 r., kiedy złoty kruszec w niecałe cztery lata wzrósł ze 110 do ponad 680 dolarów na początku 1980 r. (ponad 500%).

Notowania złota znacznie szybciej zareagowały wzrostami na pęknięcie bańki dotcomów na amerykańskiej giełdzie, które miało miejsce w na przełomie 2000-01 roku. Rajd na kursie metalu szlachetnego rozpoczął się w kwietniu 2001 r., po przełamaniu niemal pięcioletniego trendu spadkowego. Wówczas złoto umacniało się w stosunku do dolara aż do wybuchu ostatniego kryzysu gospodarczego (2007-08), czyli przez kolejne siedem lat. Wzrosty nie były tak imponujące jak w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku, gdyż przekroczyły „zaledwie” 270% (z 260 do 970 dolarów).

Amerykański kryzys na rynku nieruchomości, który pogrążył w recesji cały świat, początkowo również wpłynął na osłabienie złota, którego notowania pod koniec 2008 spadły do poziomu 730 dolarów za uncję. Inwestorzy szybko jednak zaczęli szukać bezpiecznych przystani, chroniących przed skutkami kryzysu, co rozpoczęło kolejna falę wzrostową na rynku złota. Metal szlachetny rósł nieprzerwanie od końca 2008 r. do połowy 2011 r., zyskując 150% (z 730 do 1825 dolarów).

Podobny schemat można było dostrzec na wykresie złota w pierwszej połowie marca tego roku, gdy na światowych giełdach panowała panika i niemal wszystkie indeksy notowały przynajmniej kilkunastoprocentowe straty. Złoto w dniach największej wyprzedaży na giełdach również mocno traciło na wartości, co dla wielu uczestników rynku o małym stażu lub krótkiej pamięci było niemałym zaskoczeniem. Kurs XAU/USD spadł z poziomu 1700 do 1460 dolarów (ponad 14%) w zaledwie dziesięć dni. Wytłumaczyć to można nagłym odpływem kapitału z akcji i funduszy notowanych na giełdzie, który przyczynił się do umocnienia dolara i tym samym osłabienia złota (doskonale widać to po zestawieniu wykresu złota do dolara np. z parą walutową EUR/USD), a także analogiami z przeszłości, które wskazują, że przed wybuchem rynkowej paniki naszego kapitału nie jest w stanie w pełni uchronić nawet złoty kruszec. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że ostatni ruch spadkowy był zauważalnie płytszy niż straty, jakie zanotowały chociażby czołowe indeksy giełdowe.

Reklama

 grafika numer 2 grafika numer 2Notowania XAU/USD 2001-2012

 grafika numer 3 grafika numer 3Korelacja notowań XAU/USD i EUR/USD, D1

Recepta na każdy kryzys?

Warto jednak zaznaczyć, że opinia twierdząca, iż złoto stanowi dobre zabezpieczenie kapitału na każdy rodzaj kryzysu gospodarczego i załamania koniunktury jest mocno na wyrost.

Dobrym przykładem jest tutaj kryzys zadłużenia w Ameryce Południowej z lat 80. ubiegłego wieku, często nazywany „straconą dekadą”. Wówczas spora część latynoamerykańskich krajów, na czele z Brazylią, Argentyną i Meksykiem, doszła do sytuacji, w której dług zagraniczny osiągnął rozmiary przekraczające możliwość jego spłaty. Notowania złota znajdowały się wówczas na historycznych szczytach po niemal nieprzerwanych dziesięcioletnich wzrostach, na które znaczny wpływ miał kryzys naftowy lat 70. i recesja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych (1973-75). Początek lat 80., mimo kolejnego kryzysu - tym razem w Ameryce Południowej - zapisał się jednak w historii złota dynamicznymi spadkami. Kurs XAU/USD od szczytu z początku 1980 r. (680 dolarów) spadł do 315 dolarów (o 54%) w zaledwie dwa i pół roku. Ruch spadkowy był kontynuowany do 1985 r. (do poziomu 300 dolarów).
Nie był to jednak koniec osłabienia złota. W 1991 r. pękła bańka spekulacyjna na japońskiej giełdzie i rynku nieruchomości, co również nie doprowadziło do wzrostów notowań złotego kruszcu. Było wręcz przeciwnie - przez kolejne lata złoto osłabiało się w stosunku do dolara, aż do słynnego pęknięcia bańki dot-comów w USA niemal dekadę później.

Stało się tak dlatego, że kryzysy finansowe wybuchające poza Stanami Zjednoczonymi i niedotyczące bezpośrednio amerykańskiej gospodarki mogą być wręcz impulsem spadkowym dla złota. Wynika to z tego, że w takich sytuacjach amerykańska waluta również staje się jedną z bezpiecznych przystani, do których napływa kapitał, mającą ogromną przewagę nad kruszcami, którą jest płynność. A jak wiadomo, umocnienie dolara oznacza osłabienie złota, które powszechnie wyceniane jest właśnie w amerykańskiej walucie. Z tego też powodu złoty kruszec nazywany jest „anty-dolarem”.

 grafika numer 4 grafika numer 4Kurs XAU/USD 1975-1995, skala logarytmiczna

Czytaj więcej