Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

czarny czwartek

Rynek walutowy jest częścią rynku finansowego, na którym dokonuje się obrotu walutami obcymi. W konsekwencji działania na tym rynku sił popytu i podaży tworzy się kurs walutowy. Jest on odzwierciedleniem stosunku ceny między dwoma walutami. Często rynek walutowy nazywany jest rynkiem forex, na którym możemy obserwować ogromną liczbę pojedynczych transakcji zawieranych pomiędzy uczestnikami.

Zmiany kursu walutowego w ciągu jednego dnia na konkretnej parze z reguły nie przekraczają 1%. Szczególnie w czasach sporej automatyzacji i robotyzacji, gdy większe spadki są wykorzystywane jako okazja do kupna bądź sprzedaży, a pozycje zawierane są przez boty, a niekoniecznie przez ludzi. Niemniej jednak w ostatnich latach zdarzyło się kilka pojedynczych dni, które inwestorzy na pewno zapamiętają, gdyż ruchy na walutach były wtedy niespotykanie duże. W tym tekście skupimy się na głównych walutach, a więc franku szwajcarskim, dolarze amerykańskim i funcie brytyjskim. Ruchy, których byliśmy świadkami, nie były może rekordowo wysokie (patrząc na procentową zmianę), ale biorąc pod uwagę obrót, jaki miał miejsce danego dnia oraz wagę tych walut dla świata finansów, musimy je uznać za bardzo istotne i zapadające w pamięć na lata.

Krzysztof Pawlak, analityk walutowy Walutomat.pl  Rynek walutowy jest częścią rynku finansowego, na którym dokonuje się obrotu walutami obcymi. W konsekwencji działania na tym rynku sił popytu i podaży tworzy się kurs walutowy. Jest on odzwierciedleniem stosunku ceny między dwoma walutami. Często rynek walutowy nazywany jest rynkiem forex, na którym możemy obserwować ogromną liczbę pojedynczych transakcji zawieranych pomiędzy uczestnikami.   Zmiany kursu walutowego w ciągu jednego dnia na konkretnej parze z reguły nie przekraczają 1%. Szczególnie w czasach sporej automatyzacji i robotyzacji, gdy większe spadki są wykorzystywane jako okazja do kupna bądź sprzedaży, a pozycje zawierane są przez boty, a niekoniecznie przez ludzi. Niemniej jednak w ostatnich latach zdarzyło się kilka pojedynczych dni, które inwestorzy na pewno zapamiętają, gdyż ruchy na walutach były wtedy niespotykanie duże. W tym tekście skupimy się na głównych walutach, a więc franku szwajcarskim, dolarze amerykańskim i funcie brytyjskim. Ruchy, których byliśmy świadkami, nie były może rekordowo wysokie (patrząc na procentową zmianę), ale biorąc pod uwagę obrót, jaki miał miejsce danego dnia oraz wagę tych walut dla świata finansów, musimy je uznać za bardzo istotne i zapadające w pamięć na lata.   Wykres 1. Czarny czwartek na rynku walutowym. Wykres CHF/PLN. SNB zdecydował się na zniesienie kursu minimalnej wymiany na parze EUR/CHF  Czarny czwartek Zacznijmy od naprawdę kluczowego przykładu z naszej listy największych zmian kursów, a więc tzw. czarnego czwartku. 15 stycznia 2015 roku doszło do ogromnej paniki na rynkach, spowodowanej decyzją Banku Szwajcarii. W ciągu kilku minut inwestorzy na rynku forex stracili miliony, a nie jeden z kredytobiorców zadłużonych we franku mógł doznać palpitacji serca. W celu zrozumienia całej tej sytuacji należy cofnąć się do 6 września 2011 roku, kiedy SNB ogłosił, że będzie bronił kursu szwajcarskiej waluty do euro na poziomie 1,20. Od tego momentu właśnie ta wartość była przez inwestorów postrzegana jako stała i niezmienna.   Jednak 15 stycznia 2015 r. pewność rynku została zakończona. Thomas Jordan, prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego, zmroził wszystkich jednym zdaniem: od teraz przestajemy bronić poziomu 1,20 na EUR/CHF. Po tych słowach kurs CHF/PLN podskoczył aż o 46% i choć trudno w to uwierzyć, nie jest to żadna pomyłka. Rynki doznały ogromnego szoku, ponieważ jeszcze tydzień wcześniej ten sam Thomas Jordan potwierdzał gotowość do obrony kursu. Na czwartkowej sesji kurs CHF/PLN w momencie otwarcia wynosił 3,54 zł, aby następnie w ciągu dnia osiągnąć maksimum na poziomie 5,19 zł.   Sytuacja w kolejnych dniach i tygodniach nieco się uspokoiła, ale kredytobiorcy frankowi już chyba nigdy spokojnie nie zasną na wspomnienie tego wydarzenia. Czy sytuacja może się powtórzyć? Jednego możemy być pewni: nigdy nie można niczego wykluczać. Frank jest uznawany za bezpieczną przystań, a na świecie nie brakuje czynników ryzyka. Z aktualnych tematów możemy wymienić: wojnę handlową między USA a Chinami, ryzyko twardego brexitu, czy praktycznie ciągły konflikt we włoskiej polityce, z którym związana jest możliwość uformowania nowego, anty-europejskiego rządu. Właśnie z tych powodów (choć na pewno nie tylko) w ostatnich dniach znów widzimy CHF/PLN powyżej 4,00.    Wykres 2. Notowania dolara amerykańskiego w okresie zmiany na stanowisku Prezydenta USA.   Tylko nie to... Trump prezydentem USA Wydarzeniem, które również mocno zaskoczyło rynki, była wygrana Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA. Tym bardziej, że praktycznie do ostatnich minut kampanii kandydat Republikanów przegrywał w sondażach. W nocy z 8 na 9 listopada 2016 roku, gdy wygrana Trumpa stała się faktem, doszło do wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego. Rynki mocno się wystraszyły i nastąpiła aprecjacja złota o ponad 3%, zyskiwały też safe haven (bezpieczne przystanie), a więc jen japoński i frank szwajcarski. USD/PLN otworzył się tego dnia na poziomie 3,93 zł, aby osiągnąć w ciągu dnia minimum w okolicach 3,84 zł. Początkowo rynki bały się pomysłów Trumpa i patrząc z perspektywy czasu, była to zupełnie rozsądna reakcja. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze tego samego dnia, gdy nowo wybrany prezydent zabrał głos i zapowiedział m.in. stymulację fiskalną, na rynkach zapanowała euforia i dolar szybko się umocnił. USD/PLN podskoczył ze wspomnianego minimum 3,84 zł na niemal 3,98. Pod koniec roku kwotowania USD/PLN osiągnęły nawet pułap 4,20.   Wcześniejsze zawirowania na USD  Dolar w swojej historii zaliczył przynajmniej kilka znaczących skoków wartości. Warto tutaj wspomnieć o roku 2004 i wyborach prezydenckich, gdy wszystko wskazywało na drugą kadencję George’a W. Busha, która ostatecznie doszła do skutku. Zamierzał on wydawać ogromne kwoty na zbrojenia, a za tym szła obawa o nadmierny wzrost deficytu budżetowego. W ciągu ok. 6 miesięcy, od maja 2004 do końca tego roku, USD/PLN spadł o 35%, osiągając na moment wartość 2,99.  Pod koniec sierpnia 2017 nastąpiła kolejna zapaść dolara na rynkach. Według analityków właśnie wtedy amerykańska waluta zanotowała najniższy poziom w historii. EUR/USD osiągnął wtedy 1,4188. Z kolei USD/PLN doszedł do minimum na poziomie 2,45 zł. Powodem takiego spadku były spekulacje o zbliżającej się serii obniżek stóp procentowych w USA. Rzeczywiście obniżki zostały wprowadzone, ale dzięki temu Stany są teraz w lepszej sytuacji gospodarczej niż reszta świata.   Czy tak duże ruchy na kwotowaniach dolara są możliwe również w przyszłości? Oczywiście, że tak. Potencjalnych przyczyn jest całkiem sporo. Zaczynając od możliwego ponownego luzowania polityki pieniężnej forsowanej przez Fed, po reelekcję Trumpa w przyszłym roku. Wiemy już, jak nieprzewidywalnym przywódcą potrafi być prezydent USA, dlatego jego ponowny wybór i kolejne pomysły mogą znów namieszać na rynkach. Wystarczy wspomnieć o jego ciągłych narzekaniach zarówno na mocnego dolara, jak i na brak obniżek stóp przez Rezerwę Federalną. Nie mówiąc już o chęci wpływania na cały świat poprzez otwieranie konfliktów co rusz z nowymi krajami.    Wykres 3. Kurs funta do złotego w momencie ogłoszenia wyników dot. referendum ws. Brexitu  UK wychodzi z UE  Na liście największych zmian kursów nie mogło zabraknąć wydarzenia z 24 czerwca 2016 roku, czyli ogłoszenia wstępnych wyników referendum w sprawie brexitu. Tutaj również doszło do sporego zaskoczenia, ponieważ sondaże do samego końca wskazywały na przewagę głosujących za pozostaniem we Wspólnocie. Jednak po ogłoszeniu wyników okazało się, że Wielka Brytania opuści struktury unijne. Kurs GBP/PLN po otwarciu na poziomie 5,69 zł spadł nawet do 5,33 zł. Była to więc zmiana o ponad 6%. Inwestorzy bali się problemów gospodarczych, które mogą dotknąć brytyjczyków po wyjściu z UE, a także wycofania się głównych uczestników rynków z Londyńskiego City. Przecena funta tego dnia była spora, ale mimo wszystko nie tak spektakularna jak franka szwajcarskiego. Trzeba dodać, że brytyjska waluta od tej chwili jest w kłopotach prawie cały czas, a do ostatecznego wyjścia ze struktur unijnych wciąż nie doszło. Na dzisiaj funt jest mocno pod kreską w relacji do złotego, tracąc od poziomu sprzed brexitowego referendum ponad 15%, przy obecnej wartości w okolicach 4,76.   Otwartą kwestią pozostaje, czy taka historyczna zmienność na funcie może jeszcze nastąpić? Jest to bardziej niż prawdopodobne i może się wydarzyć niebawem. Po porażce Theresy May na wewnętrznym froncie walki o przywództwo i przesunięciu daty brexitu, stery w rządzie objął Boris Johnson. W celu szybkiego przybliżenia tej postaci mogłoby wystarczyć stwierdzenie, że ma sporo podobieństw do Donalda Trumpa. Powszechna jest wiedza o jego nieugiętej postawie w kontekście ostatecznej daty wyjścia ze Wspólnoty 31 października i to nawet bez żadnej umowy (tzw. twardy brexit). Zdaniem analityków taka sytuacja może oznaczać nawet parytet na GBP/USD (poziom 1.00), co byłoby drastycznym spadkiem. Na razie najbliższym tematem, mogącym mieć wpływ na kurs funta, będą zapewne nowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii.  Podsumowując: zmiany na rynkach walutowych były i ze wszelkim prawdopodobieństwem jeszcze będą spore, a czasem wręcz drastyczne. Kursy walut potrafią być równie nieprzewidywalne, jak pogoda. W najbliższym czasie punktów zapalnych na świecie na pewno nie będzie brakowało. Analitycy boją się, że recesja jest już blisko, a stąd pojawia się pytanie o reakcję banków centralnych i czy przypadkiem znów nie ujrzymy radosnego kreowania pustego pieniądza? Już niedługo stery w Europejskim Banku Centralnym obejmie Christine Lagarde, przyszły rok to wybory prezydenckie w USA, dodatkowo w każdym momencie możemy dostać jakąś niespodziankę z Włoch, czy też Turcji, a nawet z Polski.Krzysztof Pawlak, analityk walutowy Walutomat.pl  Rynek walutowy jest częścią rynku finansowego, na którym dokonuje się obrotu walutami obcymi. W konsekwencji działania na tym rynku sił popytu i podaży tworzy się kurs walutowy. Jest on odzwierciedleniem stosunku ceny między dwoma walutami. Często rynek walutowy nazywany jest rynkiem forex, na którym możemy obserwować ogromną liczbę pojedynczych transakcji zawieranych pomiędzy uczestnikami.   Zmiany kursu walutowego w ciągu jednego dnia na konkretnej parze z reguły nie przekraczają 1%. Szczególnie w czasach sporej automatyzacji i robotyzacji, gdy większe spadki są wykorzystywane jako okazja do kupna bądź sprzedaży, a pozycje zawierane są przez boty, a niekoniecznie przez ludzi. Niemniej jednak w ostatnich latach zdarzyło się kilka pojedynczych dni, które inwestorzy na pewno zapamiętają, gdyż ruchy na walutach były wtedy niespotykanie duże. W tym tekście skupimy się na głównych walutach, a więc franku szwajcarskim, dolarze amerykańskim i funcie brytyjskim. Ruchy, których byliśmy świadkami, nie były może rekordowo wysokie (patrząc na procentową zmianę), ale biorąc pod uwagę obrót, jaki miał miejsce danego dnia oraz wagę tych walut dla świata finansów, musimy je uznać za bardzo istotne i zapadające w pamięć na lata.   Wykres 1. Czarny czwartek na rynku walutowym. Wykres CHF/PLN. SNB zdecydował się na zniesienie kursu minimalnej wymiany na parze EUR/CHF  Czarny czwartek Zacznijmy od naprawdę kluczowego przykładu z naszej listy największych zmian kursów, a więc tzw. czarnego czwartku. 15 stycznia 2015 roku doszło do ogromnej paniki na rynkach, spowodowanej decyzją Banku Szwajcarii. W ciągu kilku minut inwestorzy na rynku forex stracili miliony, a nie jeden z kredytobiorców zadłużonych we franku mógł doznać palpitacji serca. W celu zrozumienia całej tej sytuacji należy cofnąć się do 6 września 2011 roku, kiedy SNB ogłosił, że będzie bronił kursu szwajcarskiej waluty do euro na poziomie 1,20. Od tego momentu właśnie ta wartość była przez inwestorów postrzegana jako stała i niezmienna.   Jednak 15 stycznia 2015 r. pewność rynku została zakończona. Thomas Jordan, prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego, zmroził wszystkich jednym zdaniem: od teraz przestajemy bronić poziomu 1,20 na EUR/CHF. Po tych słowach kurs CHF/PLN podskoczył aż o 46% i choć trudno w to uwierzyć, nie jest to żadna pomyłka. Rynki doznały ogromnego szoku, ponieważ jeszcze tydzień wcześniej ten sam Thomas Jordan potwierdzał gotowość do obrony kursu. Na czwartkowej sesji kurs CHF/PLN w momencie otwarcia wynosił 3,54 zł, aby następnie w ciągu dnia osiągnąć maksimum na poziomie 5,19 zł.   Sytuacja w kolejnych dniach i tygodniach nieco się uspokoiła, ale kredytobiorcy frankowi już chyba nigdy spokojnie nie zasną na wspomnienie tego wydarzenia. Czy sytuacja może się powtórzyć? Jednego możemy być pewni: nigdy nie można niczego wykluczać. Frank jest uznawany za bezpieczną przystań, a na świecie nie brakuje czynników ryzyka. Z aktualnych tematów możemy wymienić: wojnę handlową między USA a Chinami, ryzyko twardego brexitu, czy praktycznie ciągły konflikt we włoskiej polityce, z którym związana jest możliwość uformowania nowego, anty-europejskiego rządu. Właśnie z tych powodów (choć na pewno nie tylko) w ostatnich dniach znów widzimy CHF/PLN powyżej 4,00.    Wykres 2. Notowania dolara amerykańskiego w okresie zmiany na stanowisku Prezydenta USA.   Tylko nie to... Trump prezydentem USA Wydarzeniem, które również mocno zaskoczyło rynki, była wygrana Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA. Tym bardziej, że praktycznie do ostatnich minut kampanii kandydat Republikanów przegrywał w sondażach. W nocy z 8 na 9 listopada 2016 roku, gdy wygrana Trumpa stała się faktem, doszło do wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego. Rynki mocno się wystraszyły i nastąpiła aprecjacja złota o ponad 3%, zyskiwały też safe haven (bezpieczne przystanie), a więc jen japoński i frank szwajcarski. USD/PLN otworzył się tego dnia na poziomie 3,93 zł, aby osiągnąć w ciągu dnia minimum w okolicach 3,84 zł. Początkowo rynki bały się pomysłów Trumpa i patrząc z perspektywy czasu, była to zupełnie rozsądna reakcja. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze tego samego dnia, gdy nowo wybrany prezydent zabrał głos i zapowiedział m.in. stymulację fiskalną, na rynkach zapanowała euforia i dolar szybko się umocnił. USD/PLN podskoczył ze wspomnianego minimum 3,84 zł na niemal 3,98. Pod koniec roku kwotowania USD/PLN osiągnęły nawet pułap 4,20.   Wcześniejsze zawirowania na USD  Dolar w swojej historii zaliczył przynajmniej kilka znaczących skoków wartości. Warto tutaj wspomnieć o roku 2004 i wyborach prezydenckich, gdy wszystko wskazywało na drugą kadencję George’a W. Busha, która ostatecznie doszła do skutku. Zamierzał on wydawać ogromne kwoty na zbrojenia, a za tym szła obawa o nadmierny wzrost deficytu budżetowego. W ciągu ok. 6 miesięcy, od maja 2004 do końca tego roku, USD/PLN spadł o 35%, osiągając na moment wartość 2,99.  Pod koniec sierpnia 2017 nastąpiła kolejna zapaść dolara na rynkach. Według analityków właśnie wtedy amerykańska waluta zanotowała najniższy poziom w historii. EUR/USD osiągnął wtedy 1,4188. Z kolei USD/PLN doszedł do minimum na poziomie 2,45 zł. Powodem takiego spadku były spekulacje o zbliżającej się serii obniżek stóp procentowych w USA. Rzeczywiście obniżki zostały wprowadzone, ale dzięki temu Stany są teraz w lepszej sytuacji gospodarczej niż reszta świata.   Czy tak duże ruchy na kwotowaniach dolara są możliwe również w przyszłości? Oczywiście, że tak. Potencjalnych przyczyn jest całkiem sporo. Zaczynając od możliwego ponownego luzowania polityki pieniężnej forsowanej przez Fed, po reelekcję Trumpa w przyszłym roku. Wiemy już, jak nieprzewidywalnym przywódcą potrafi być prezydent USA, dlatego jego ponowny wybór i kolejne pomysły mogą znów namieszać na rynkach. Wystarczy wspomnieć o jego ciągłych narzekaniach zarówno na mocnego dolara, jak i na brak obniżek stóp przez Rezerwę Federalną. Nie mówiąc już o chęci wpływania na cały świat poprzez otwieranie konfliktów co rusz z nowymi krajami.    Wykres 3. Kurs funta do złotego w momencie ogłoszenia wyników dot. referendum ws. Brexitu  UK wychodzi z UE  Na liście największych zmian kursów nie mogło zabraknąć wydarzenia z 24 czerwca 2016 roku, czyli ogłoszenia wstępnych wyników referendum w sprawie brexitu. Tutaj również doszło do sporego zaskoczenia, ponieważ sondaże do samego końca wskazywały na przewagę głosujących za pozostaniem we Wspólnocie. Jednak po ogłoszeniu wyników okazało się, że Wielka Brytania opuści struktury unijne. Kurs GBP/PLN po otwarciu na poziomie 5,69 zł spadł nawet do 5,33 zł. Była to więc zmiana o ponad 6%. Inwestorzy bali się problemów gospodarczych, które mogą dotknąć brytyjczyków po wyjściu z UE, a także wycofania się głównych uczestników rynków z Londyńskiego City. Przecena funta tego dnia była spora, ale mimo wszystko nie tak spektakularna jak franka szwajcarskiego. Trzeba dodać, że brytyjska waluta od tej chwili jest w kłopotach prawie cały czas, a do ostatecznego wyjścia ze struktur unijnych wciąż nie doszło. Na dzisiaj funt jest mocno pod kreską w relacji do złotego, tracąc od poziomu sprzed brexitowego referendum ponad 15%, przy obecnej wartości w okolicach 4,76.   Otwartą kwestią pozostaje, czy taka historyczna zmienność na funcie może jeszcze nastąpić? Jest to bardziej niż prawdopodobne i może się wydarzyć niebawem. Po porażce Theresy May na wewnętrznym froncie walki o przywództwo i przesunięciu daty brexitu, stery w rządzie objął Boris Johnson. W celu szybkiego przybliżenia tej postaci mogłoby wystarczyć stwierdzenie, że ma sporo podobieństw do Donalda Trumpa. Powszechna jest wiedza o jego nieugiętej postawie w kontekście ostatecznej daty wyjścia ze Wspólnoty 31 października i to nawet bez żadnej umowy (tzw. twardy brexit). Zdaniem analityków taka sytuacja może oznaczać nawet parytet na GBP/USD (poziom 1.00), co byłoby drastycznym spadkiem. Na razie najbliższym tematem, mogącym mieć wpływ na kurs funta, będą zapewne nowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii.  Podsumowując: zmiany na rynkach walutowych były i ze wszelkim prawdopodobieństwem jeszcze będą spore, a czasem wręcz drastyczne. Kursy walut potrafią być równie nieprzewidywalne, jak pogoda. W najbliższym czasie punktów zapalnych na świecie na pewno nie będzie brakowało. Analitycy boją się, że recesja jest już blisko, a stąd pojawia się pytanie o reakcję banków centralnych i czy przypadkiem znów nie ujrzymy radosnego kreowania pustego pieniądza? Już niedługo stery w Europejskim Banku Centralnym obejmie Christine Lagarde, przyszły rok to wybory prezydenckie w USA, dodatkowo w każdym momencie możemy dostać jakąś niespodziankę z Włoch, czy też Turcji, a nawet z Polski.

Czarny czwartek

Zacznijmy od naprawdę kluczowego przykładu z naszej listy największych zmian kursów, a więc tzw. czarnego czwartku. 15 stycznia 2015 roku doszło do ogromnej paniki na rynkach, spowodowanej decyzją Banku Szwajcarii. W ciągu kilku minut inwestorzy na rynku forex stracili miliony, a nie jeden z kredytobiorców zadłużonych we franku mógł doznać palpitacji serca. W celu zrozumienia całej tej sytuacji należy cofnąć się do 6 września 2011 roku, kiedy SNB ogłosił, że będzie bronił kursu szwajcarskiej waluty do euro na poziomie 1,20. Od tego momentu właśnie ta wartość była przez inwestorów postrzegana jako stała i niezmienna.

Reklama

Jednak 15 stycznia 2015 r. pewność rynku została zakończona. Thomas Jordan, prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego, zmroził wszystkich jednym zdaniem: od teraz przestajemy bronić poziomu 1,20 na EUR/CHF. Po tych słowach kurs CHF/PLN podskoczył aż o 46% i choć trudno w to uwierzyć, nie jest to żadna pomyłka. Rynki doznały ogromnego szoku, ponieważ jeszcze tydzień wcześniej ten sam Thomas Jordan potwierdzał gotowość do obrony kursu. Na czwartkowej sesji kurs CHF/PLN w momencie otwarcia wynosił 3,54 zł, aby następnie w ciągu dnia osiągnąć maksimum na poziomie 5,19 zł.

Sytuacja w kolejnych dniach i tygodniach nieco się uspokoiła, ale kredytobiorcy frankowi już chyba nigdy spokojnie nie zasną na wspomnienie tego wydarzenia. Czy sytuacja może się powtórzyć? Jednego możemy być pewni: nigdy nie można niczego wykluczać. Frank jest uznawany za bezpieczną przystań, a na świecie nie brakuje czynników ryzyka. Z aktualnych tematów możemy wymienić: wojnę handlową między USA a Chinami, ryzyko twardego brexitu, czy praktycznie ciągły konflikt we włoskiej polityce, z którym związana jest możliwość uformowania nowego, anty-europejskiego rządu. Właśnie z tych powodów (choć na pewno nie tylko) w ostatnich dniach znów widzimy CHF/PLN powyżej 4,00.

Wykres 2. Notowania dolara amerykańskiego w okresie zmiany na stanowisku Prezydenta USA.Wykres 2. Notowania dolara amerykańskiego w okresie zmiany na stanowisku Prezydenta USA.

Tylko nie to... Trump prezydentem USA

Wydarzeniem, które również mocno zaskoczyło rynki, była wygrana Donalda Trumpa w wyborach na prezydenta USA. Tym bardziej, że praktycznie do ostatnich minut kampanii kandydat Republikanów przegrywał w sondażach. W nocy z 8 na 9 listopada 2016 roku, gdy wygrana Trumpa stała się faktem, doszło do wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego. Rynki mocno się wystraszyły i nastąpiła aprecjacja złota o ponad 3%, zyskiwały też safe haven (bezpieczne przystanie), a więc jen japoński i frank szwajcarski. USD/PLN otworzył się tego dnia na poziomie 3,93 zł, aby osiągnąć w ciągu dnia minimum w okolicach 3,84 zł. Początkowo rynki bały się pomysłów Trumpa i patrząc z perspektywy czasu, była to zupełnie rozsądna reakcja. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze tego samego dnia, gdy nowo wybrany prezydent zabrał głos i zapowiedział m.in. stymulację fiskalną, na rynkach zapanowała euforia i dolar szybko się umocnił. USD/PLN podskoczył ze wspomnianego minimum 3,84 zł na niemal 3,98. Pod koniec roku kwotowania USD/PLN osiągnęły nawet pułap 4,20.

Wcześniejsze zawirowania na USD

Dolar w swojej historii zaliczył przynajmniej kilka znaczących skoków wartości. Warto tutaj wspomnieć o roku 2004 i wyborach prezydenckich, gdy wszystko wskazywało na drugą kadencję George’a W. Busha, która ostatecznie doszła do skutku. Zamierzał on wydawać ogromne kwoty na zbrojenia, a za tym szła obawa o nadmierny wzrost deficytu budżetowego. W ciągu ok. 6 miesięcy, od maja 2004 do końca tego roku, USD/PLN spadł o 35%, osiągając na moment wartość 2,99.

Reklama

Pod koniec sierpnia 2017 nastąpiła kolejna zapaść dolara na rynkach. Według analityków właśnie wtedy amerykańska waluta zanotowała najniższy poziom w historii. EUR/USD osiągnął wtedy 1,4188. Z kolei USD/PLN doszedł do minimum na poziomie 2,45 zł. Powodem takiego spadku były spekulacje o zbliżającej się serii obniżek stóp procentowych w USA. Rzeczywiście obniżki zostały wprowadzone, ale dzięki temu Stany są teraz w lepszej sytuacji gospodarczej niż reszta świata.

Czy tak duże ruchy na kwotowaniach dolara są możliwe również w przyszłości? Oczywiście, że tak. Potencjalnych przyczyn jest całkiem sporo. Zaczynając od możliwego ponownego luzowania polityki pieniężnej forsowanej przez Fed, po reelekcję Trumpa w przyszłym roku. Wiemy już, jak nieprzewidywalnym przywódcą potrafi być prezydent USA, dlatego jego ponowny wybór i kolejne pomysły mogą znów namieszać na rynkach. Wystarczy wspomnieć o jego ciągłych narzekaniach zarówno na mocnego dolara, jak i na brak obniżek stóp przez Rezerwę Federalną. Nie mówiąc już o chęci wpływania na cały świat poprzez otwieranie konfliktów co rusz z nowymi krajami.

Wykres 3. Kurs funta do złotego w momencie ogłoszenia wyników dot. referendum ws. BrexituWykres 3. Kurs funta do złotego w momencie ogłoszenia wyników dot. referendum ws. Brexitu

UK wychodzi z UE

Na liście największych zmian kursów nie mogło zabraknąć wydarzenia z 24 czerwca 2016 roku, czyli ogłoszenia wstępnych wyników referendum w sprawie brexitu. Tutaj również doszło do sporego zaskoczenia, ponieważ sondaże do samego końca wskazywały na przewagę głosujących za pozostaniem we Wspólnocie. Jednak po ogłoszeniu wyników okazało się, że Wielka Brytania opuści struktury unijne. Kurs GBP/PLN po otwarciu na poziomie 5,69 zł spadł nawet do 5,33 zł. Była to więc zmiana o ponad 6%. Inwestorzy bali się problemów gospodarczych, które mogą dotknąć brytyjczyków po wyjściu z UE, a także wycofania się głównych uczestników rynków z Londyńskiego City. Przecena funta tego dnia była spora, ale mimo wszystko nie tak spektakularna jak franka szwajcarskiego. Trzeba dodać, że brytyjska waluta od tej chwili jest w kłopotach prawie cały czas, a do ostatecznego wyjścia ze struktur unijnych wciąż nie doszło. Na dzisiaj funt jest mocno pod kreską w relacji do złotego, tracąc od poziomu sprzed brexitowego referendum ponad 15%, przy obecnej wartości w okolicach 4,76.

Otwartą kwestią pozostaje, czy taka historyczna zmienność na funcie może jeszcze nastąpić? Jest to bardziej niż prawdopodobne i może się wydarzyć niebawem. Po porażce Theresy May na wewnętrznym froncie walki o przywództwo i przesunięciu daty brexitu, stery w rządzie objął Boris Johnson. W celu szybkiego przybliżenia tej postaci mogłoby wystarczyć stwierdzenie, że ma sporo podobieństw do Donalda Trumpa. Powszechna jest wiedza o jego nieugiętej postawie w kontekście ostatecznej daty wyjścia ze Wspólnoty 31 października i to nawet bez żadnej umowy (tzw. twardy brexit). Zdaniem analityków taka sytuacja może oznaczać nawet parytet na GBP/USD (poziom 1.00), co byłoby drastycznym spadkiem. Na razie najbliższym tematem, mogącym mieć wpływ na kurs funta, będą zapewne nowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii.

Reklama

Podsumowując: zmiany na rynkach walutowych były i ze wszelkim prawdopodobieństwem jeszcze będą spore, a czasem wręcz drastyczne. Kursy walut potrafią być równie nieprzewidywalne, jak pogoda. W najbliższym czasie punktów zapalnych na świecie na pewno nie będzie brakowało. Analitycy boją się, że recesja jest już blisko, a stąd pojawia się pytanie o reakcję banków centralnych i czy przypadkiem znów nie ujrzymy radosnego kreowania pustego pieniądza? Już niedługo stery w Europejskim Banku Centralnym obejmie Christine Lagarde, przyszły rok to wybory prezydenckie w USA, dodatkowo w każdym momencie możemy dostać jakąś niespodziankę z Włoch, czy też Turcji, a nawet z Polski.

Czytaj więcej

Artykuły związane z czarny czwartek