Wysoki wzrost płac oraz wysoka inflacja powodują, że w ujęciu realnym dochody rozporządzalne wzrosną wolniej niż w 2021 roku. Nie będzie to jednak wyglądało tak słabo jak w 2012/2013 roku, kiedy widzieliśmy recesję w konsumpcji.
Tymczasem wskaźniki optymizmu konsumentów są niemal tak słabe jak z lat 2012-2013
Naszym zdaniem tłumaczyć może to przede wszystkim gwałtowność przyspieszenia inflacji i zmian otoczenia makro. Na to prawdopodobnie nałożą się negatywne (w percepcji przygotowania i arytmetyce pierwszych wypłat na konta) efekty Polskiego Ładu. Stąd też oczekujemy wyraźnego spowolnienia konsumpcji na początku 2022 roku na zasadzie szoku. Kolejne kwartały (patrząc na dynamiki kw/kw) będą już lepsze. Sama arytmetyka sugeruje jednak, że pod względem statystyk rocznych 2022 rok będzie jeszcze całkiem niezły (4,8%), a 2023 rok słaby (2,1%).
Nie samymi dochodami człowiek żyje
Konsumenci dysponują wciąż dużym buforem oszczędności (gotówka i depozyty) aby wygładzać konsumpcję w czasie. Do tej pory dość niechętnie korzystali (nie widzieliśmy nadmiernych rozbieżności między wzrostem konsumpcji a dochodami). Ciekawym aspektem na 2022 rok jest też popyt na samochody, który odbije wraz z rozszerzeniem oferty sprzedaży. Być może to jedyne dobra trwałe, na które popyt wzrośnie.