Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Współczynnik dzietności

  • W czerwcu w Rosji przyszło na świat mniej niż 100 tys. dzieci. To rekordowo niski poziom
  • Za mniejszą dzietność odpowiada m.in. pełnoskalowa wojna z Ukrainą
  • Mniej urodzeń w dłuższej perspektywie może oznaczać katastrofę dla rosyjskiej gospodarki

 

Co tam w Rosji? Tak źle nie było od końca XX wieku

Rosstat, czyli rosyjski urząd statystyczny podzielił się danymi na temat dzietności. Wynika z nich m.in., że w pierwszej połowie 2024 roku w Rosji przyszło na świat 599,6 tys. dzieci. To o 16,6 tys. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Tak niski wynik ostatnio notowany był u naszego wschodniego sąsiada jeszcze pod koniec XX wieku. Na badaczach i komentatorach największe wrażenie zrobiły jednak dane z czerwca, kiedy to urodziło się mniej niż 100 tys. dzieci. Wcześniej liczba ta nie schodziła poniżej tego poziomu. 

 

Zobacz także: Wyjechał z Ukrainy i teraz zarabia setki milionów na kontrowersyjnym biznesie

 

Reklama

Agencja Reutera podaje też, że w pierwszych dwóch kwartałach br. w Rosji zanotowano także ponad 325 tys. zgonów. To o 49 tys. więcej niż w pierwszej połowie roku poprzedniego. Rosyjskie media nie rozwodzą się nad tą kwestią, ale łatwo się domyślić, że nadmiarowe zgony wynikają z eskalacji konfliktu zbrojnego. Niezależny portal rosyjski Mediazona niedawno informował, że dziennikarzom udało się ustalić niemal 66,5 tys. żołnierzy, którzy polegli w Ukrainie od lutego 2022 roku. Rzeczywista liczba ofiar może być znacznie większa.

 

W Rosji kiepsko, ale w UE nie jest dużo lepiej. A czasem wręcz gorzej

Prowadzenie wojny na tak dużą skalę skutkuje nie tylko wspomnianymi zgonami, ale też mniejszą liczby urodzeń. Część młodych mężczyzn zginęła, trafiła do niewoli lub została ranna, pokaźna liczba opuściła Rosję, są i tacy, którzy nie chcą decydować się na dzieci w niepewnych czasach. Ze skali problemu głośno mówią nawet na Kremlu. Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina, miał stwierdzić w lipcu, że sytuacja stała się "katastrofalna dla przyszłości narodu". Rosyjski polityk wskazał też, że współczynnik dzietności spadł do bardzo niskiego poziomu: 1,4.

 

 grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: Eurostat, Fertility statistics

 

Reklama

Współczynnik dzietności na wspomnianym poziomie może szokować Pieskowa, ale już niekoniecznie polityków w krajach unijnych. I to w różnych regionach naszego kontynentu. Wystarczy wspomnieć, że według Eurostatu w Polsce w 2022 roku wyniósł on 1,29, a w sąsiedniej Litwie 1,27. Jeszcze gorzej wyglądało to we Włoszech, a listę zamykają Hiszpania z wynikiem 1,16 i Malta (1,08). Najlepiej w tym zestawieniu wypada Francja z wynikiem 1,79 (za co w dużej mierze mogą odpowiadać migranci). Należy jednak zaznaczyć, że przyjmuje się, iż w państwach rozwiniętych współczynnik dzietności powinien wynosić 2,1, by zapewnić zastępowalność pokoleń. Dlatego spory problem mają w Korei Południowej, o czym więcej przeczytacie w tym tekście.

 

 

Mniej dzieci oznacza kłopoty dla gospodarki

Niski współczynnik dzietności, będący problemem Rosji, ale też Polski, niesie ze sobą wiele skutków, z których pokaźna część jest negatywna. Przede wszystkim oznacza to, że coraz większy odsetek społeczeństwa będą stanowiły osoby starsze. I sytuacja będzie się pogłębiać, bo mniej dzieci teraz, oznacza w przyszłości, za 20-30 lat, jeszcze mniej dzieci. To rosnące obciążenie dla systemu emerytalnego: rosnącą liczbę emerytów będzie musiało utrzymać coraz mniej osób w wieku produkcyjnym. Może to wywołać konieczność podwyższania wieku emerytalnego.

Kwestiami, które mogą o sobie znać będą m.in. brak rąk do pracy, konieczność przebudowania systemu opieki zdrowotnej, niższy PKB, ale też np. mniejsza innowacyjność, bo ta przypisywana jest przede wszystkim osobom młodym. Ewentualne luki na rynku pracy mogą być uzupełniane migrantami, co już ma miejsce w Polsce, ale też w Rosji, do której od lat ściągają ludzie np. z krajów Azji Centralnej. I ten strumień trudno będzie przerwać - wicepremier Rosji Dmitrij Czernyszenko stwierdził niedawno, że do 2030 roku na rynku pracy może brakować 2,4 mln pracowników.

 

Czas na "specjalną operację demograficzną"

Co zatem robić? O "dobrą radę pokusiła" się Nina Ostanina, Deputowana Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej. Przedstawicielka partii komunistycznej stwierdziła, że konieczne jest przeprowadzenie kolejnej specjalnej operacji, tym razem demograficznej. Odnosi się to oczywiście do konfliktu z Ukrainą, który oficjalnie nazywamy jest w Rosji "specjalną operacją wojskową". I śmieszno, i straszno. 

 

Reklama

Zobacz także: Budowlanka z najwyższą rentownością w historii

Czytaj więcej

Artykuły związane z Współczynnik dzietności