Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Witcher: Monster Slayer

CD Projekt nie ma ostatnio szczęścia do premier swoich produkcji. Po wypuszczeniu na rynek w grudniu zeszłego roku flagowego Cyberpunka 2077 akcje straciły ponad połowę swojej wartości w ciągu kilku kolejnych tygodni. Dziś światło dzienne ujrzała znacznie mniej doniosła produkcja, jaką jest gra mobilna Witcher: Monster Slayer. Ujrzała światło dzienne to jednak zbyt wiele powiedziane, ponieważ aplikacja od samego początku… nie działa, a godzina zakończenia prac technicznych była już kilkukrotnie przesuwana.

 

Aktualizacja: prace techniczne zakończyły się w środę po godz. 16:00, a grę w pierwszym dniu na samym Google Play pobrało ponad 100 tys. osób.

 

Wiedźmin jak Pokemon Go

Reklama

CD Projekt zapowiedział wypuszczenie na rynek gry mobilnej Witcher: Monster Slayer (polski tytuł to Wiedźmin: Pogromca Potworów) pod koniec sierpnia zeszłego roku. Za jej produkcję odpowiada studio Spokko, której większościowy pakiet akcji CD Projekt kupił w połowie 2018 r.

Zgodnie z zapowiedziami gamingowego giganta, gra ma wykorzystywać technologię rozszerzonej rzeczywistości (AR - augmented reality), przenosząc graczy za pomocą aparatu smartfona i geolokalizacji do wirtualnego świata - rozgrywka, podobnie jak w cieszącej się niegdyś ogromną popularnością grze Pokemon Go - będzie wymagała od użytkowników interakcji z otoczeniem, w tym przede wszystkim chodzenia ze smartfonem w ręku po mieście w poszukiwaniu potworów, z którymi następnie stoczą walkę. Mimo, że gra swoją nazwą nawiązuje do wiedźmińskiego uniwersum, akcja ma toczyć się w czasach poprzedzających przygody Geralta z Rivii, a wykorzystanie rozpoznawalnej globalnie marki Wiedźmina ma charakter głównie promocyjny. Debiut gry odbył się właśnie dzisiaj, czyli w środę 21 lipca, zarówno we wersji na urządzenia z systemem Android (w sklepie Google Play), jak i na urządzenia mobilne Apple (w sklepie AppStore). Gra jest darmowa do pobrania (dystrybucja w modelu Free-to-Play), jednak oferuje mikropłatności ułatwiające rozgrywkę.

Studio Spokko, odpowiadające za produkcję gry, od samego początku budowało wobec niej wysokie oczekiwania. Rafał Staszewski, współzałożyciel spółki, zapewniał że Witcher: Monster Slayer zapewni doskonałą grywalność dzięki wykorzystaniu technologii rozszerzonej rzeczywistości, a także będzie cieszyć oko grafiką znaną z Wiedźmina III. Trzeba przyznać, że takie obietnice brzmią dość optymistycznie - już samo stworzenie stabilnej i grywalnej aplikacji mobilnej wykorzystującej geolokalizację i rozszerzoną rzeczywistość jest sporym wyzwaniem, a jeśli dodamy do tego „grafikę znaną z Wiedźmina III”, to może okazać się, że gra będzie niestabilna, a płynna rozgrywka będzie zarezerwowana wyłącznie dla posiadaczy najnowszych i najbardziej wydajnych smartfonów. Nie da się jednak ukryć, że dotychczasowe oceny gry w wersji wczesnego dostępu udostępnionej wybranym recenzentom są bardzo przychylne - pierwsi gracze zwracają uwagę na rozbudowaną i wciągającą rozgrywkę, która zachęca do wyjścia z domu, a także na atrakcyjną grafikę i liczne wstawki wizualne, co nie było zbyt mocną stroną m.in. aplikacji Pokemon Go. Jako jedną z wad gry można uznać brak modelu interakcji pomiędzy graczami i elementów bezpośredniej rywalizacji z innymi użytkownikami, co było jednym z kluczy do ogromnego sukcesu wspomnianej już aplikacji dla łowców Pokemonów. Recenzenci zwracają również uwagę na nagrzewanie się smartfona podczas rozgrywki i bardzo duże obciążenie baterii. W grach tego typu nie powinno to jednak być niespodzianką, podobnie jak fakt, że na starszych i słabszych smartfonach mobilny Wiedźmin może być po prostu niegrywalny, ze względu na swoje wysokie wymagania sprzętowe.

 

Kolejna premiera z falstartem?

Witcher: Monster Slayer pojawił się w Sklepie Play i AppStore, zgodnie z zapowiedzianym wcześniej terminem, w środę 21 lipca. Złośliwi mogliby powiedzieć, że w przypadku CD Projektu debiut w pierwszym planowanym terminie to coś wyjątkowego. Problem w tym, że mimo punktualnego pojawienia się aplikacji w wersjach na oba systemy mobilne (Android i iOS) gra od samego początku… nie działa. Po uruchomieniu aplikacji i załadowaniu ekranu startowego pojawia się komunikat informujący o problemach technicznych i trwających pracach nad usprawnieniem gry. Planowana godzina zakończenia przerwy technicznej była już kilkukrotnie przesuwana - początkowo mobilny Wiedźmin miał ruszyć o godz. 10, później jednak konsekwentnie przesuwano godzinę zakończenia prac technicznych. Obecnie (godz. 15:00) komunikat wskazuje na godzinę 16:00. Jak dotąd nie wiadomo co jest przyczyną problemów technicznych najnowszej gry mobilnej CD Projektu. Można spodziewać się, że zainteresowanie Witcher: Monster Slayer ze strony graczy przerosło możliwości serwerów, nie jest to jednak oficjalna informacja.

Reklama

 

Na środowej sesji akcje CD Projektu zyskują ponad 2,5%, osiągając kurs 192,4600 PLN. Jak dotąd nie widać więc negatywnej reakcji akcjonariuszy na falstart mobilnego Wiedźmina. Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że w przypadku mobilnej gry oferowanej w modelu F2P (darmowa do pobrania z mikropłatnościami w trakcie rozgrywki) ewentualne opóźnienia we wprowadzeniu stabilnej wersji aplikacji na rynek nie powinny być odbierane przez rynek tak negatywnie jak nieudana premiera gry, za którą trzeba zapłacić i na którą oczekiwano od wielu miesięcy. Trudno też liczyć na to aby Witcher: Monster Slayer nawet w przypadku osiągnięcia komercyjnego sukcesu i zyskania sporej popularności wśród graczy miał szansę w istotny sposób wpływać na całościowe przychody CD Projektu. Szukając pozytywów można też uznać, że problemy z serwerami są oznaką sporego zainteresowania grą, które przekroczyło oczekiwania jej twórców. Warto jednak przypomnieć, że niecały rok temu, gdy CD Projekt ogłosił plany wypuszczenia na rynek mobilnego Wiedźmina, kurs akcji wynosił niemal… 414 PLN, czyli był ponaddwukrotnie wyższy niż obecnie.

 

[Aktualizacja: 21 lipca 22:00]

Tuż po godzinie 16:00 prace techniczne zostały zakończone i Witcher: Monster Slayer zaczął działać. Gra w pierwszych kilkunastu godzinach od premiery została pobrana ponad 100 tys. razy na Google Play, a jej aktualna średnia ocena (4,4/5) jest stosunkowo wysoka, szczególnie biorąc pod uwagę początkowe problemy techniczne. Opinie większości graczy również są pozytywne. Wielu użytkowników narzeka na brak obsługi trybu AR (rozszerzonej rzeczywistości) na ich urządzeniach. To ograniczenie zostało jednak wprowadzone naprawdopodobniej po to, by zapewnić płynność rozgrywki na starszych i słabszych smartfonach. Gracze zwracają również uwagę na dość wysokie ceny przedmiotów dostępnych w mobilnym Wiedźminie. Środowa sesja zakończyła się dla CD Projekt na kursie 184,4800 PLN, czwartkowy handel rozpoczął się luką wzrostową przy cenie 187,3000 PLN.

Reklama

 

CD Projekt nie ma szczęścia do premier

Wprawdzie problemy techniczne podczas premiery Witcher: Monster Slayer nie powinny wpłynąć na ogólny odbiór mobilnego Wiedźmina, to nie da się ukryć, że CD Projekt dostał sporą nauczkę za niedawną premierę swojej flagowej gry - Cyberpunka 2077. Najdroższa produkcja w historii polskiego gamingu rozczarowała graczy i mocno nadszarpnęła wizerunek CD Projektu. Po grudniowej premierze, której termin był trzykrotnie przesuwany, okazało się że gra jest niedopracowana i pełna błędów, co błyskawicznie przełożyło się na słabe recenzje graczy i pesymistyczną reakcję akcjonariuszy. Największe problemy CD Projektu były jednak spowodowane konsolową wersją Cyberpunka 2077, która była przygotowana dla urządzeń starszej, ósmej generacji (PS4 i Xbox One). Okazało się bowiem, że pierwsze wersje gry były na tyle niedopracowane, że rozgrywka w zasadzie była niemożliwa, szczególnie na konsolach PlayStation 4. CD Projekt musiał ratować się zapewnieniami o wypuszczeniu rozległych poprawek do gry i uruchomić program zwrotu pieniędzy dla niezadowolonych klientów. Tydzień po premierze konsolowej wersji Cyberpunka 2077 (18 grudnia 2020) Sony zdecydowało się na dość nieoczekiwany krok, usuwając grę ze swojego cyfrowego sklepu PlayStation Store, argumentując decyzję tym, że nie jest ona odpowiednio zoptymalizowana do działania na konsolach PS. W momencie ogłoszenia tej decyzji akcje CD Projektu znajdowały się już w mocnym trendzie spadkowym, tracąc ponad 100 PLN od ceny sprzed premiery. W międzyczasie pojawiły się również informacje o pozwach zbiorowych ze strony amerykańskich inwestorów, którzy poczuli się oszukani przez zarząd spółki, który wypuścił na rynek niedopracowaną grę. W połowie kwietnia CD Projekt opublikował szacunkowe wyniki finansowe za 2020 r., które - lekko mówiąc - okazały się niższe od oczekiwań. Zysk netto CD Projektu w 2020 roku wyniósł 1,154 mld zł, a przychody 2,139 mld zł, podczas gdy konsensus analityków zakładał 1,329 mld zł zysku netto i 2,426 mld zł przychodów. Po publikacji wstępnych wyników posypały się również obniżki cen docelowych w ramach rekomendacji banków inwestycyjnych. Finalnie akcje spadły do poziomu poniżej 150 PLN na początku czerwca. W połowie czerwca Cyberpunk 2077, po prawie półrocznej nieobecności, wrócił do PlayStation Store i stał się najczęściej pobieraną grą miesiąca na konsolę PS4 w Ameryce Północnej i Europie. Obie informacje przyniosły powiew optymizmu, na który akcjonariusze CD Projektu oczekiwali od dłuższego czasu. W połowie lipca notowania największej spółki gamingowej na GPW na kilka sesji przekroczyły poziom 200 PLN za akcję. Warto jednak pamiętać, że największa liczba pobrań gry nie jest równoznaczna z wolumenem sprzedaży - wielu graczy mogło kupić grę już wcześniej i odinstalować ją, w oczekiwaniu na publikację kolejnych patchy. Obecnie kluczowym wydarzeniem dla notowań CD Projektu będzie publikacja sprawozdania finansowego za pierwsze półrocze 2021 r., która została zaplanowana na czwartek 26 sierpnia. Wyniki finansowe za pierwsze sześć miesięcy tego roku będą weryfikacją tego czy CD Projektowi udało się w jakimkolwiek stopniu wyjść z kryzysu wizerunkowego spowodowanego nieudaną premierą Cyberpunka 2077.

URL Artykułu

 

Czytaj więcej