Kontynuujemy temat szoków popytowych i podażowych. Tym razem sięgamy po artykuł ekspertów IMF (Celasun et al. 2022) Supply Bottlenecks: Where, Why, How Much, and What Next? z początków tego roku i patrzymy, jak autorzy dekomponowali wpływ wspomnianych szoków na wybrane gospodarki. Nie ma wśród nich Polski, ale przecież nie samą Polską żyje człowiek*. Procesy w wielu gospodarkach są też do pewnego stopnia podobne.
* Ale i tak spróbujemy to niebawem przeliczyć według tej samej metodologii dla Polski.
Analiza ma też drugi minus - dotyczy okresu przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie. Nie można więc jeden do jednego przekładać jej na obecną sytuację. Zjawiska, które obecnie obserwujemy to nie tylko wygasanie szoków determinowanych pandemią/reakcją na pandemię, ale też właśnie wpływ wojny (szczególnie w kwestii problemów podażowych). Można ją potraktować jako analizę "co by było, gdyby" - jak można by interpretować dzisiejsze zjawiska, gdyby nie wojna. Czy żylibyśmy w świecie niskiej inflacji, a jej ostatnie wzrosty można byłoby przypisać tylko wojnie? Nie, bo za częścią inflacji stoją też wcześniejsze procesy. Z tego powodu nie uważamy analizy za nieaktualną.
Problemy związane z brakami materiałów (głośnym przykładem w ostatnim roku były półprzewodniki), przerwami w dostawach i produkcji (powodowane np. lockdownami, zablokowaniem portów itd.), czy brakiem pracowników, to właśnie problemy podażowe. Podsumowanie tego, z czym gospodarki mierzyły się w ostatnich kwartałach (ale też jak kwestie podażowe można monitorować), poniżej. Skutkowały one też wzrostem cen - zarówno producentów (silniej) jak i konsumentów (mniej, ale wciąż zauważalnie, o skali w piszemy nieco później).
Sposób, w jaki procesy obserwowane w ostatnich 2 latach mogą przekładać się na wzrost cen, przedstawiono schematycznie na diagramach poniżej. Pierwszy przedstawia sztywności podaży. Przy przesunięciu popytu (okres wychodzenia z pandemii, nadwyżkowy popyt + programy pomocowe były silnie propopytowe), ruch po krzywej podaży powoduje w krótkim okresie wzrost cen i wzrost produkcji. Istniejące fabryki, porty itd. nie są w stanie obsłużyć wzrostu zamówień bez zmiany ceny. Analogicznie wygląda kwestia ograniczonych zasobów (też ruch po krzywej) po stronie czynników produkcji dostępnych dla firm. W dłuższym okresie podaż powinna się dostosować (przynajmniej częściowo) co obrazuje zmiana nachylenia z S0 do S1 - można rozszerzyć możliwości produkcyjne, ale nie jest to natychmiastowy proces. Dłuższy okres to potencjalnie równowaga z nieco niższymi cenami i wyższą produkcją.
Druga sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia, to zaburzenia w podaży ograniczające ją (ruch krzywej, a nie "po" krzywej). Można je utożsamiać z czasowymi zamknięciami fabryk, regionów, ale też np. z odejściem części pracowników z rynku pracy. Szok przesuwający podaż w lewo (ruch z S0 do S1) przy szoku popytowym (ruch z D0 do D1) skutkuje wzrostem cen. Wpływ na produkcję zależy od skali tych 2 szoków.
Rozróżnienie tych 2 schematów jest o tyle istotne, że mogą wymagać one innego policy mix w celu obniżenia inflacji. W rzeczywistości mieliśmy do czynienia ze złożeniem tych 2 sytuacji, ale zauważmy, że obie skutkują wzrostem cen. Jak rozróżnić za jaki procent wzrostu produkcji i cen odpowiadają szoki popytowe, a za jaki podażowe? Tu autorzy posłużyli się modelem SVAR budowanym na produkcji przemysłowej i PPI z poniższymi ograniczeniami:
Założenie pozwalające na identyfikacją szoków jest stosunkowo intuicyjne: szok popytowy powoduje ruch cen i produkcji w tym samym kierunku (sytuacja na wykresie 5a, dwa plusy), a szok podażowy w przeciwnych kierunkach (plus i minus). Wyniki (z dekompozycją zmian produkcji i cen) poniżej.
Skala wpływu wspomnianych szoków silnie zależy od analizowanych gospodarek. W strefie euro i USA wzrost PPI w 2021 roku można przypisywać w pierwszej kolejności szokom popytowym. Jednak w gospodarkach silnie zależnych od sektora motoryzacyjnego (tu problemy z brakami materiałów były silnie widoczne) wpływ szoków podażowych był dużo silniejszy i to im można przypisać wzrosty PPI w 2021 roku (Niemcy, Czechy, Japonia).
Wspomniane szoki podażowe przekładały się też na inflację konsumencką. Autorzy analizują potencjalny wpływ na inflację bazową (tu już pominiemy szczegóły, zainteresowanych odsyłamy do artykułu). Wpływ ten był zauważalny, ale jak wskazują autorzy stosunkowo mały (i zdecydowanie mniejszy niż wpływ na PPI). Jest to bardzo mocny wniosek. Oznacza, że inflacje bazowe nie spadną tylko i wyłącznie po zmniejszeniu zaburzeń podaży. Przejście na inflację bazową dokonane przez autorów jest jednak dość specyficzne i mamy wątpliwości, czy nie przekombinowane (co nieco umniejsza naszą wiarę w sam wniosek).
Na koniec warto jeszcze spojrzeć na, to czym tak właściwie były te szoki podażowe, tzn. co głównie powodowało przesunięcie krzywej podaży w lewo. Jak wskazują autorzy artykułu za ok. połowę szoków odpowiadają lockdowny, stosunkowo mały procent (-0,1 z -1,2 pp) to ograniczenia w podaży pracy. Pozostałe szoki nie są tłumaczone modelem.
Dlaczego o tym piszemy? Bo jak pisaliśmy wyżej szoki z ubiegłych 2 latach silnie oddziałują wciąż na gospodarki, w których żyjemy. To one są przyczyną ruchów banków centralnych zapoczątkowanych już w zeszłym roku. Na nie też (częściowo) banki centralne mogą reagować prowadząc do spadków popytu. Co też robią.
Wszystkie wykresy pochodzą z artykułu: Oya Celasun, Niels-Jakob H Hansen, Aiko Mineshima, Mariano Spector, Jing Zhou, Supply Bottlenecks: Where, Why, How Much, and What Next?,Luty 2022.