Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

pracownicy z ukrainy agencja

Dodatkową konsumpcję uchodźców nie jest łatwo zmierzyć. Zdecydowaliśmy się więc - nietypowo - na zaatakowanie problemu od strony koszyka inflacyjnego w różnych scenariuszach. Dodatkową konsumpcję uchodźców można byłoby szacować w przedziale 1,5-4,3pp. w 2022 roku. Oczywiście nie wszystko przełoży się na realne tempo wzrostu PKB. Nawet jednak po korektach jest to naszym zdaniem na tyle dużo, że załata dziury w konsumpcji krajowej oraz eksporcie.

Czujemy się więc na razie komfortowo z prognozą wzrostu PKB na poziomie 4,1% na 2022 rok. Wysoka konsumpcja w warunkach ograniczonej podaży nie zostanie zrealizowana tylko i wyłącznie realnie. Spora część impulsu popytowego odłoży się w cenach. Obecnie szacujemy, że wzrost cen w 2022 roku zamknie się w przedziale 11-12%. Wpływ uchodźców na rynek pracy będzie zmieniał się w czasie, ale raczej w każdym przypadku uda się cofnąć zegar demograficzny o wiele lat.

W momencie pisania tego tekstu polskie granice przekroczyło nieco ponad 1,7 mln uchodźców z Ukrainy. To jeszcze nie koniec napływu, choć jego dynamika powoli spada. To głównie kobiety z dziećmi i jeśli mężczyźni, to starsi. Nie wiadomo ile z tych osób ostatecznie zdecyduje się pozostać w Polsce, nie wiadomo jak długo pozostaną. Jednocześnie w drugą stronę trwa przepływ mężczyzn, który szacowany jest obecnie w granicach 100-200tys. Dostępne źródła prasowe sugerują, że to głównie osoby uprzednio zatrudnione w Polsce, ale też w innych krajach. W obecnym momencie mało wiemy, ale już teraz można - przynajmniej scenariuszowo - pokusić się o podanie pewnych liczb/przypuszczeń, które zmieniają scenariusz makroekonomiczny na ten rok oraz na kolejne lata. Pogrupowaliśmy wątki w trzech kategoriach: rachunki narodowe, rynek pracy, ceny.

Rachunki narodowe

Oczywiście należy zacząć od konsumpcji. Obywatele Ukrainy przywieźli ze sobą środki pieniężne, zostaną objęci programami pomocowymi (rząd, firmy prywatne) oraz niejako w ich imieniu konsumpcję zwiększają Polacy (wolontariat, przekazywanie żywności i artykułów pierwszej potrzeby). Trudno jednak szacować ile napłynie pieniędzy z tych źródeł. Stąd też zdecydowaliśmy się na odmienne podejście do szacowania konsumpcji uchodźców. Wychodzimy od koszyka inflacyjnego i zastanawiamy się jak może wyglądać konsumpcja typowego uchodźcy w krótkim i średnim terminie. Jest to nic innego jak dynamiczna zgadywanka, jak będą wyglądały wagi koszyka konsumpcyjnego typowego/średniego Polaka vs typowego uchodźcy z Ukrainy i jak te drugie będą zmieniały się w czasie (= stopniowa konwergencja koszyka zakupowego do typowo polskiego poziomu). Zakładamy, że osoby, które zdecydują się pozostać w Polsce na dłużej/długo/na stałe będą konsumowali koszyk dóbr coraz bardziej zbliżony do obecnie obowiązującego w obliczeniach inflacji. Nasza propozycja, łącznie ze zmianami w czasie, jest następująca (oczywiście przedstawiamy to po to, aby otworzyć dyskusję - zapraszamy):

Reklama

Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 1Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 1

Znając liczbę uchodźców i zmianę ich populacji w czasie możemy policzyć wpływ na konsumpcję. Oczywiście cała analiza jest bardzo wrażliwa na założenia. Dlatego jesteśmy gotowi zmieniać je wraz z napływem kolejnych informacji. Postaraliśmy się o analizę statyczną i dynamiczną. Uwaga: aby nie komplikować ćwiczenia zakładamy, że konsumpcja realizowana jest przez uchodźców samodzielnie (tj. sami kupują), ale finansowana na wiele sposobów (samodzielnie, dobroczyńcy, rząd). Nie ma to wpływu na efekt w PKB, jednak ma oczywiście wpływ na rozłożenie konsumpcji pomiędzy prywatną i publiczną. Zgodnie jednak z założeniem, nie rozwijamy tego wątku.

Można wyróżnić 3 warianty:

1) Statyczny. Liczba uchodźców się nie zmienia (3 warianty, odpowiednio 2 mln, 3 mln i 4 mln osób), nie zmieniają się też ich zwyczaje zakupowe (i pozostają one na poziomie 1 kwartału). To najprostszy rodzaj analizy i jednocześnie zapewne najmniej akuratny.

Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 2Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 2

2) Quasi dynamiczny. Zakładamy, że liczba uchodźców jest zmienna, ale struktura konsumpcji pozostaje cały czas taka sama (jak w wariancie statycznym). Uchodźcy przypływają i odpływają. Przyjeżdża odpowiednio 2 mln, 3 mln i 4 mln osób (w tym ostatnim przypadku szczyt w II kwartale), ale odpływ odbywa się w różnej skali. W pierwszym wariancie dość szybko i ogólna liczba uchodźców jest relatywnie mała (krótka wojna). W drugim wariancie uchodźców jest więcej, ale również stosunkowo szybko odpływają (wariant ten można kojarzyć albo z relokacją do innych państw UE, albo ze stosunkowo szybkim powrotem do kraju; część jednak zostaje w Polsce). W trzecim wariancie zakładamy największy przypływ i wolny odpływ (długa wojna, duże zniszczenia wojenne, brak rozstrzygnięcia i mała gotowość do powrotu). Tu też zakładamy stosunkowo małe przepływy do innych państw UE (wariant ten, można też utożsamiać z alternatywną sytuacją, w której do Polski przyjeżdża zdecydowanie więcej uchodźców, ale wielu z nich wyjeżdża i na koniec pozostaje w Polsce ok. 3,5 mln osób). Warianty z większą liczbą ludności pozostającą w Polsce na tym etapie wykluczamy. Nie jesteśmy w stanie poprzeć tego żadną liczbą, ale zwiększenie populacji o prawie 10% w bardzo krótkim terminie oraz utrzymanie tego stanu w dłuższym terminie może po prostu być niemożliwe. To oczywiście tylko spekulacja. Być może nie mamy racji. Uwaga: z uwagi na fakt, że analizujemy wyłącznie 2022 rok, nie porywamy się na wyznaczenie ostatecznej liczby uchodźców, którzy pozostaną na stałe w Polsce.

Reklama

Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 3Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 3

3) W pełni dynamiczny. Obowiązuje wariant przypływu i odpływu uchodźców z wariantu quasi-dynamicznego, ale zmienia się też struktura konsumpcji i jest to widoczne już w poszczególnych kwartałach. Osoby, które zostają, mają strukturę konsumpcji coraz bardziej zbliżoną do polskiego konsumenta (część z nich podejmuje też pracę). To sytuacja prawdopodobnie najbardziej zbliżona do realnego świata, ale też najmocniej wrażliwa na założenia. Trudności jest kilka. Po pierwsze jest to struktura demograficzna, która nie jest spotykana na co dzień w żadnej gospodarce: duży udział dzieci, pozostali to w większości kobiety i osoby starsze. Z upływem czasu będzie się ona zmieniać - część osób będzie emigrować, coraz większy będzie też udział mężczyzn dołączających do rodzin w Polsce. Do tego dochodzi kwestia zastępowania części konsumpcji przez wolontariat/państwo (np. zakładamy relatywnie niskie wydatki na odzież i obuwie, czy mieszkanie, patrz tabelka z wagami, czyli pierwszy rysunek w tym opracowaniu).

Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 4Uchodźcy wojenni: spekulacje o wpływie na rachunki narodowe, inflację i rynek pracy - 4

Z uwagi na nagłą zmianę liczby ludności oraz fakt, że gospodarka już teraz pracuje powyżej produktu potencjalnego (a uchodźcy nie rozwiążą błyskawicznie problemów z rynkiem pracy, będą na razie głównie konsumentami, rzadziej pracownikami), dodatkowy popyt zostanie prawdopodobnie zaspokojony importem*, a nie tylko krajową produkcją. Perspektywa dodatkowego wzrostu cen jest w tym przypadku bardzo prawdopodobna. Wiąże się z nią także - naszym zdaniem - potencjalnie zmniejszenie eksportu, zachęconego wyższymi cenami na rynku krajowym (to także sposób na zatkanie dziury w przerwanym łańcuchu eksportowym do Ukrainy, Rosji i Białorusi). W krótkim terminie napływ uchodźców będzie więc miał, ceteris paribus, negatywny wpływ na eksport netto oraz rachunek bieżący. Z uwagi na potencjalnie silny efekt konsumpcyjny w 2022 roku nie czujemy potrzeby zmiany dotychczasowej prognozy wzrostu PKB na poziomie 4,1% w tym roku. Z uwagi na wspomniany efekt cenowy, nowej konsumpcji nie można tak po prostu dodać do PKB. (Dużą?) część środków skonsumują podwyżki cen.

* W tym roku będziemy mieli do czynienia z ograniczeniem konsumpcji polskich gospodarstw domowych, do czego przyczynią się zwiększone ceny, wyższe stopy procentowe oraz podwyższona niepewność. Efekt ten nie będzie widoczny w marcu i kwietniu (konsumpcja na zapas). Jest to jednak luka, która będzie zasypywana dodatkową konsumpcją uchodźców (lub realizowaną w ich imieniu). Nie wydaje się nam jednak, że luka ta będzie wystarczająco duża, aby bilans konsumpcji doskonale się wyrównał. Raczej będzie jej w 2022 roku ostatecznie więcej niż w scenariuszu bez wojny. Stąd naszym zdaniem konieczność importu. Uwaga jednak: w scenariuszu szybkiego zakończenia wojny i odpływu uchodźców tworzy się prawdopodobnie dziura konsumpcji na 2023 rok (dodatkowy czynnik ryzyka w dół).

Reklama

 

Ceny

Jak już wspomniano wyżej, gospodarka operuje obecnie powyżej produktu potencjalnego w kruchej równowadze powoli sklejających się łańcuchów wartości (które znów porwą się jeszcze bardziej). Każde zwiększenie popytu będzie trudne do zaspokojenia wyłącznie w kategoriach realnych. Innymi słowy, dodatkowy popyt spowoduje częściowo zmianę realnej produkcji (realnego PKB), ale też podniesie poziom cen (podbije inflację). Sytuacja cenowa na rynku jest już i tak trudna, gdyż szok popytowy nakłada się na szok paliwowo-żywnościowo-energetyczny. W obecnych warunkach naszym zdaniem ryzyka rozkładają się w kierunku jeszcze wyższych cen w 2022 roku (okres największego szoku). Dotyczy to zarówno dostosowań po stronie cen bazowych, jak i nie-bazowych (dodatkowe marże na żywności i sprzedaży paliw). Później można liczyć na istotną poprawę sfery podażowej. Nie jest jednak dla nas jasny horyzont tego później. Jasne jest jednak, że inflacja "później" może być z tego tytułu dużo niższa niż obecnie się sądzi (baza plus dostosowanie podażowe). Być może to już scenariusz na 2023 rok, być może dopiero na 2024. Na ten moment szacujemy inflację w 2022 roku w przedziale 11-12% (z tarczą inflacyjną przedłużoną do końca roku).

 

Rynek pracy

Nie znamy bieżących liczb, ale można założyć, że mamy obecnie do czynienia z pewnym odpływem pracowników (głównie mężczyzn) oraz napływem (głównie) kobiet i dzieci. Dla rynku pracy w bardzo krótkim terminie oznaczać to będzie problemy produkcji i potencjał do dalszego zmniejszenia podaży. Dotyczy to zwłaszcza przetwórstwa, budownictwa i bardzo prawdopodobnych problemów z siłą roboczą w rolnictwie - w zależności od źródła danych łącznie w tych branżach mogło pracować 40-60% pracujących w Polsce Ukraińców (linkdo tabelki z cytowanego niżej artykułu). Do pewnego stopnia jest to jednak problem rozwiązywalny po stronie firm. Wszędzie tam, gdzie z uwagi na przepisy BHP kobiety nie mogą być zatrudniane, pracę można zorganizować inaczej (np. 3 kobiety w miejsce 2 mężczyzn lub rozwiązanie podobne). Nie znamy się na tym, więc to głównie spekulacja. Jesteśmy też świadomi, że nie jest to możliwe we wszystkich branżach (kwestie fizyczne, struktura umiejętności). Do tego dochodzi fakt, że spora część przyjeżdzających matek z dziećmi może pozostawać w bierności (i opiekować się dziećmi, a nie szukać pracy) mając na celu potencjalny powrót do kraju po zakończeniu działań wojennych. Jak już pisaliśmy wcześniej, gros uchodźców będzie zapewne w pierwszej kolejności konsumentami, później zaś dopiero ewentualnie pracownikami.

Nie mamy pojęcia jak wygląda struktura umiejętności zawodowych uchodźców. Dotychczasowe szacunki, które można znaleźć np. w artykule Strzelecki, Growiec, Wyszyński z 2021r. nie przystają do obecnej sytuacji (inna podaż pracy). Obstawialibyśmy, że po pewnym czasie (nie wiadomo, czy czas należy tu liczyć w miesiącach, czy kwartałach) imigranci będą w stanie (jeśli oczywiście będą chcieli) podjąć się prac, w przypadku których rynek jest teraz rynkiem pracownika (przynajmniej sezonowo turystyka i restauracje). W dłuższym czasie należy również zakładać, że liczba ludności w Polsce skokowo się zwiększy i będzie to zmiana ludności bardzo korzystna demograficznie (osoby w niższym wieku produkcyjnym i dzieci). Korzystając z bieżących doświadczeń z pracownikami zza wschodniej granicy, im dłużej będą oni obecni w Polsce (decydując się na asymilację lub po prostu zmieniając na stałe miejsce zamieszkania), tym szerszy zakres popytu na pracę będą w stanie obsłużyć. Potencjał asymilacyjny jest jeszcze większy w przypadku dzieci i po osiągnięciu wieku produkcyjnego będą w stanie wykonywać każdą pracę i dopasują się umiejętnościami elastycznie do zgłaszanego popytu na rynku. To cofa zegar demograficzny o wiele lat.

Czytaj więcej

Artykuły związane z pracownicy z ukrainy agencja