Wczorajszy dzień przyniósł nasilenie obaw o ostrzejsze hamowanie największej gospodarki świata. Po południu spłynęły fatalne dane z USA o sprzedaży nowych domów. W kwietniu ta spadła o 16,6% m/m, a w ujęciu annualizowanym z 709 tys. do 591 tys. wobec oczekiwanych 750 tys.
To najniższy wynik od dwóch lat, kiedy to nadejście pandemii wyraźnie schłodziło koniunkturę na rynku mieszkaniowym. Do tego doszedł kiepski odczyt majowego usługowego PMI (spadek z 55,6 do 53,5) sugerujący wyraźniejsze hamowanie tempa ożywienia w tym sektorze. Poza tym pojawił się również komentarz szefa Fed z Atlanty, R. Bostica, który postuluje o nieco ostrożniejsze nastawienie do zaostrzania polityki monetarnej i zasugerował zrobienie pauzy w podwyżkach stóp we wrześniu. Bostic w tym roku nie uczestniczy w głosowaniach dot. polityki monetarnej Fed, a szef Fed. J. Powell ostatnio wypowiadał się raczej jastrzębio (kładł nacisk na zastopowanie inflacji). Tym niemniej wypowiedź Bostica została potraktowana jako sygnał, że wśród członków Fed mogą się nasilać obawy o „twarde lądowanie” amerykańskiej gospodarki.
Podaż pieniądza przyhamowała
Wczoraj NBP publikował kwietniowe dane o podaży pieniądza. Dynamika agregatu M3 wyniosła zaledwie 0,2% m/m, co przełożyło się na 8,2% r/r (w marcu 7,9% r/r). Wszystkie poniższe dynamiki podane będą po korekcie FX. Depozyty gospodarstw domowych wzrosły o 0,7% m/m (w ujęciu r/r to słabiutkie 1,8% - skutek przepływów z depozytów do gotówki), gotówka rosła o 1% m/m (15,2% r/r), a depozyty przedsiębiorstw spadły o 1,8% m/m (8,3% r/r, postpandemiczna poduszka płynnościowa ma się dobrze). Po stronie kredytowej mamy dalsze hamowanie kredytów gospodarstw domowych (2,3% r/r po korekcie FX) przy słabnących dynamikach kredytu konsumpcyjnego (1,2% r/r) oraz mieszkaniowego w PLN (już tylko 10% r/r). Odwrotnie sytuacja wygląda w przedsiębiorstwach. Trwa boom kredytów obrotowych (już 25,2% r/r), a również kredyty inwestycyjny ugruntowuje dodatnie dynamiki r/r (2,1% r/r).