Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

orlen lotos

Poniedziałkowa sesja nie przyniosła w Europie dużej zmienności na głównych rynkach akcji. Zgodnie z porannymi kwotowaniami kontraktów futures, większość z nich otworzyła się na minusach, a wybicie w górę w ciągu pierwszych dwóch godzin handlu okazało się krótkotrwałe. Po ponownym spadku lekko poniżej poziomów neutralnych rynki pozostawały stabilne aż do końca dnia. Najsilniejszy CAC40 zyskał 0,12%, najsłabsze FTSE100 spadło o 0,67%. Choć sWIG80 stracił 0,12%, a mWIG40 wzrósł o skromne 0,24%, niezwykle dobrze wyglądał wczoraj na tle reszty kontynentu WIG20, który wzrósł o 1,75%. Bardzo silnie rosły notowania PGE (+6,7%) po postulatach zmian w systemie EU ETS, które miałyby ustabilizować ceny uprawnień do emisji CO2. Motorem zwyżki były też Orlen (+3,55%) i Lotos (+5,73%).

Pomimo przynajmniej chwilowej stabilizacji na krótkim końcu amerykańskiej krzywej obligacji skarbowych, od momentu ujawnienia planów szybkiej redukcji bilansu Fed długi koniec nie może znaleźć oddechu. Rentowności amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych ponownie psują nastroje na Wall Street. Po spadku S&P500 o 1,69%, a NASDAQ o 2,18%, pierwszy indeks oddał już około połowy marcowego odbicia, a drugi nawet więcej. Takie zachowanie jest raczej nietypowe u progu rozpoczynającego się sezonu wynikowego, ale gwoli prawdy trzeba przyznać, że także silne wzrosty tuż po pierwszej podwyżce stóp w USA nie wpisywały się w historyczne scenariusze.

Warto zwrócić uwagę, że marcowy dołek przetestowała ropa i podobnie jak wówczas mógłby to być pretekst do co najmniej chwilowego odreagowania, wzmocnionego potencjalnie od środy wynikami banków. Sektor w założeniach analityków ma wyglądać niezwykle słabo na tle szerokiego rynku za sprawą gwałtownego wzrostu rezerw na straty kredytowe – za sprawą efektów bazy (w 1Q2021 robiono olbrzymie redukcje rezerw założonych w trakcie pierwszej fali pandemii) dynamika zysków banków może wynieść -36% r/r, ale założenia dotyczące rezerw są obarczone dużą niepewnością i dają szanse do pozytywnych zaskoczeń.

Warunek jest zapewne jeden, brak poważnych niespodzianek w dzisiejszym odczycie amerykańskiej inflacji za marzec, który był prawdopodobnie jednym z powodów wczorajszej nerwowości na amerykańskim rynku. Konsensus mówi o wzroście na nowe rekordy, do 8,4% r/r (z 7,9% r/r w lutym). Inflacja bazowa ma wzrosnąć z 8,4% r/r do 8,6% r/r. Nic w danych z reszty świata nie pozwala duży optymizm, otwarte jest pytanie, jak rynek zareaguje po tak silnych wzrostach rentowności na odczyt na poziomie prognoz lub niewiele powyżej. Ostatnio sam wzrost na nowe szczyty powodował eskalację oczekiwań na podwyżki, ale plan na maj jest już znany i dyskontowany od dobrych kilku sesji.

Reklama

Na rynku panuje duża niepewność, kontrakty na amerykańskie indeksy kontynuują spadki, 1,8% traci giełda w Tokio (choć giełdy chińskie odbijają), w Europie na starcie dnia niemal gwarantowana jest silna przecena. Trudno oczekiwać też, by po wczoraj GPW mogła ponownie wyraźnie się wyróżniać na tle rynków zagranicznych.

Czytaj więcej