Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

orban węgry

3 kwietnia prawicowy Fidesz (startujący w koalicji wyborczej z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową) po raz czwarty z rzędu wygrał wybory, co oznacza, że Viktor Orbán po raz piąty (i czwarty z rzędu) obejmie funkcję premiera (kadencje w latach 1998–2002 i od 2010 r.). Po przeliczeniu 99% głosów wiadomo, że partia uzyskała 53% poparcia, co dzięki premiującej zwycięzcę ordynacji przełożyło się na 135 mandatów w 199-osobowym jednoizbowym parlamencie – jest to liczba zapewniająca większość konstytucyjną (68% przy progu konstytucyjnym dwóch trzecich, tj. ok. 66,6%). Sojusz sześciu partii opozycyjnych Wspólnie dla Węgier uzyskał 35% głosów i obejmie 56 mandatów, tj. 28% wszystkich. Do parlamentu dostała się jeszcze skrajnie prawicowa partia Nasza Ojczyzna – poparło ją 6% wyborców, co zapewniło jej 7 mandatów (4%). Frekwencja wyniosła 70%.

 

Podczas przemówienia po ogłoszeniu wstępnych wyników Orbán nie przedstawił planów na następną kadencję. Podkreślał natomiast, że wygrana jest w istocie zwycięstwem nie tylko nad opozycją, lecz także nad „międzynarodową lewicą, brukselskimi biurokratami, zagranicznymi mediami i nawet prezydentem Ukrainy, którzy połączyli swoje siły przeciwko nam”.

 

Zainicjowane przez Fidesz i odbywające się równolegle z wyborami referendum na temat edukacji seksualnej w szkole zakończyło się wynikiem niewiążącym. Według wstępnych wyników na cztery pytania dotyczące ewentualnego dopuszczenia treści dotyczących tożsamości seksualnej i płciowej w nauczaniu szkolnym ponad 90% odpowiedziało zgodnie z oczekiwaniami rządu „nie”, ale ok. 20% wyborców oddało głos nieważny (do czego nawoływała opozycja), w związku z czym referendum nie osiągnęło wymaganego progu 50% głosów ważnych.

Reklama

 

Komentarz

  • Choć kolejny triumf Fideszu był spodziewany, to przewaga na poziomie 18 p.p. jest zaskakująca – najbardziej optymistyczne dla tej partii sondaże przedwyborcze wskazywały na zwycięstwo różnicą 10 p.p. Partii Orbána udało się skutecznie zmobilizować swój elektorat i przyciągnąć głosy wyborców niezdecydowanych. Kluczową rolę odegrała w tym hojna polityka socjalna ostatnich kilku miesięcy, która łagodziła skutki wysokiej inflacji, a na ostatnim etapie kampanii – narracja o trzymaniu się Węgier z dala od wojny. Tak wysokie zwycięstwo Fideszu nie byłoby zapewne możliwe bez dominacji w mediach (około trzech czwartych rynku medialnego zależnych jest od ludzi powiązanych z partią rządzącą, a odsetek ten rósł w ostatniej kadencji) i ośmiokrotnej przewagi w wydatkach na kampanię wyborczą. Po raz kolejny wysoką premię zapewniła obozowi rządzącemu przyjęta już w 2011 r. przez Fidesz ordynacja wyborcza (korzystny kształt okręgów wyborczych, głosy kompensacyjne z okręgów jednomandatowych doliczane do list partyjnych, prawo głosu dla mniejszości węgierskich w krajach ościennych).

 

  • Wynik wyborów to jednoznaczna klęska sojuszu opozycji, któremu nie udało się wykonać nawet planu minimum i pozbawić obóz rządzący większości konstytucyjnej. Poczucie rozczarowania będą potęgować wysokie oczekiwania, które wzbudziła decyzja o wspólnym starcie, udane prawybory w 2021 r. i kilkumiesięczne prowadzenie w sondażach w 2021 r. Opozycji udało się wygrać jedynie w Budapeszcie (16 na 18 mandatów), Peczu i Segedynie. Blok Wspólnie dla Węgier nie uzyskał jednak mandatów nawet w miejscowościach, w których wygrał w ostatnich wyborach samorządowych (np. Miszkolc, Eger, Dunaújváros, Szombathely). Należy się spodziewać co najmniej zawieszenia współpracy przez partie należące do sojuszu i powrotu do rywalizacji największych z nich (Koalicji Demokratycznej, Jobbiku i Momentum), zwłaszcza że lider listy opozycji Péter Márki-Zay zamierza po wyborach utworzyć nową partię centroprawicową.... czytaj więcej

 

Zobacz cały materiał

Czytaj więcej