Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

limity tankowania oleju napędowego

Limity tankowania oleju napędowego na stacjach Shell i zapowiedzi koncernu MOL o możliwości wprowadzenia podobnych ograniczeń na polskich stacjach wstrząsnęły opinią publiczną. Dziś jednak Shell Polska wycofał się z wprowadzonych dwa dni temu limitów, a prezes Orlenu Daniel Obajtek domaga się od konkurencji… oficjalnych przeprosin.

 

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

 

Reklama

 

Koniec limitów tankowania na stacjach

W poniedziałek polski oddział Shell wprowadził na części prowadzonych przez siebie stacji paliw limity tankowania oleju napędowego. Maksymalna ilość diesla, jaką można było zatankować podczas pojedynczej wizyty na wybranych stacjach Shell wynosiła równe 100 litrów (czyli wystarczała z nawiązką do zatankowania większości samochodów osobowych i dostawczych „pod korek”). Sieć stacji tłumaczyła wprowadzenie limitów aktualną sytuacją na rynku w Polsce, czyli najniższymi cenami hurtowymi w Unii Europejskiej - „To skutkuje ograniczeniem dostępności paliwa, co jest najbardziej odczuwalne w przypadku oleju napędowego, którego dużą częścią odbiorców są klienci biznesowi. W celu zachowania ciągłości operacyjnej na stacjach i zapewnienia wszystkim naszym klientom potrzebnego paliwa dbamy o stałe zaopatrzenie i kierujemy klientów na stacje z dużą dostępnością diesla”.

Podobny krok, wprowadzający czasowe limity na stacjach paliw w Polsce, rozważa również węgierska sieć MOL.

Co ciekawe, w środę po godz. 15:00 Shell Polska poinformował, że od rana tymczasowe limity tankowania oleju napędowego zostały zniesione.

Być może decyzja polskiego oddziału Shella została podjęta po rozmowie z prezesem Orlenu. Daniel Obajtek w rozmowie z portalem Energetyka24 przyznał, że rozmawiał z przedstawicielami Shell Polska. Oprócz tego prezes Orlenu, który w praktyce kontroluje polski rynek hurtowy paliw, przyznał że domaga się przeprosin od konkurencji za rozpowszechnianie nieprawdziwej informacji o tym, że Orlen nie wywiązuje się z kontraktów na dostawy paliwa.

 

Czytaj także: Programy wyborcze partii politycznych w zakresie gospodarki - ocenia dla FXMAG znany analityk

Reklama

 

Warto dodać, że Shell Polska w swoim komunikacie uzasadniającym wprowadzenie (już zniesionych) limitów nie sugerował bezpośrednio, że Orlen nie wywiązuje się ze swoich kontraktów na dostawy, choć podobne pogłoski od osób „z wewnątrz” krążą już od początku września.

 

Czytaj także: Kiełbasa wyborcza od Orlenu? Ceny ropy rosną, kurs złotego nurkuje, a paliwa w Polsce... coraz tańsze

 

Bezprecedensowe jest natomiast to, co dzieje się od kilku tygodni z cenami hurtowymi paliw w Polsce, które są w dużej mierze dyktowane przez Orlen. Zyskało to już swoją prześmiewczą nazwę „przedwyborczego cudu na Orlenie”.

W zasadzie przez cały wrzesień hurtowe ceny benzyny i oleju napędowego w Polsce spadały, mimo tego że notowania ropy naftowej na globalnym rynku systematycznie rosły, a w dodatku kurs polskiego złotego osłabiał się po niespodziewanie mocnej obniżce stóp procentowych na początku miesiąca. Co więcej, Orlen jak dotąd nie opublikował na swojej stronie danych na temat sierpniowej marży, mimo tego że robił to regularnie pod koniec pierwszego tygodnia kolejnego miesiąca.

Reklama

Biuro prasowe Orlenu we wtorek opublikowało oświadczenie, w którym spółka uspokaja, że „przy wyłączeniu nieprzewidzianych wahań czy zdarzeń na rynku — nie ma powodów, aby ceny paliwa miały w kolejnych tygodniach gwałtownie wzrosnąć, albo żeby miało go zabraknąć.” Odnosi się to bezpośrednio do zarzutów o przedwyborcze zaniżanie cen paliw i podejrzenia, że w połowie przyszłego miesiąca (po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 15 października) hurtowe ceny paliw Orlenu wystrzelą w górę, odrabiając dotychczasową „promocję”.

 

Czytaj także: Węglowy gigant z GPW liderem wzrostów dzięki prezydentowi USA

 

Czytaj więcej

Artykuły związane z limity tankowania oleju napędowego