Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Księgowość

Czy decydując się na kupno akcji lub obligacji spółki publicznej, analizujesz jej sprawozdania finansowe? Jeżeli nie, to powinieneś zacząć, gdyż im więcej informacji zdobędziesz, tym bardziej przemyślaną decyzję będziesz mógł podjąć. Z drugiej strony - niby dlaczego miałbyś ufać danym przedstawianym przez spółki w sprawozdaniach? Kto zagwarantuje, że spółki mówią prawdę? I co dzieje się, gdy zaczynają oszukiwać? Zapraszam na krótki przegląd księgowych oszustw.

Po co nam właściwie rachunkowość?

Jak wynika z Międzynarodowego Standardu Rachunkowości 1, sprawozdania finansowe mają na celu dostarczenie szerokiemu kręgowi użytkowników informacji użytecznych przy podejmowaniu decyzji gospodarczych. Mowa tu o dostarczeniu informacji o sytuacji finansowej, efektywności finansowej oraz przepływach pieniężnych.

Zgodnie z Ustawą o rachunkowości (uor) „Jednostki  obowiązane  są  stosować  przyjęte  zasady  (politykę) rachunkowości, rzetelnie i jasno przedstawiając sytuację majątkową i finansową oraz wynik finansowy”. Przepis ten jest wyrazem jednej z naczelnych zasad rachunkowości - zasady true and fair view. Jednostki mogą nawet w wyjątkowych przypadkach działać z pominięciem niektórych przepisów, w sytuacji gdyby ich stosowanie nie pozwoliło na rzetelne ijasneprzedstawienie sytuacji (choć muszą wyjaśnić dlaczego oraz jaki miało to wpływ na obraz jednostki).

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ rachunkowość ma przede wszystkim dostarczać uczestnikom życia gospodarczego prawdziwych informacji o sytuacji danej jednostki. Jest to tak ważne, że czasem bywa ważniejsze od sztywnych ram narzucanych przez przepisy prawa. W innym przypadku sporządzanie sprawozdań finansowych byłoby zupełnie bezcelowe. Analizując sprawozdania finansowe spółek publicznych, nie musimy jednak wierzyć księgowym na słowo. Sprawozdania są badane przez biegłych rewidentów. Czy jednak zawsze badanie to w wystarczającym stopniu uwiarygodnia sprawozdanie? Biegły rewident zazwyczaj nie jest w stanie zbadać wszystkich dokumentów. A co jeśli przed biegłym zatajono fakty lub co gorsza działał on w zmowie z badaną spółką w celu oszukania rynku?

 

Istota księgowych fałszerstw

Reklama

Skoro wiemy już po co jest nam rachunkowość, zastanówmy się czym w związku z tym jest oszustwo księgowe. W swojej książce Fałszerstwa dokumentów publicznych: rozpoznawanie i zapobieganie, Jerzy Wojciech Wójcik przytoczył w mojej opinii dość trafną definicję Włodzimierza Wąsowskiego. Fałszowanie sprawozdań jest zgodnie z nią celową i świadomą manipulacją, służącą zniekształceniu obrazu rzeczywistości gospodarczej na korzyść dokonującego tych działań.

Można więc wywnioskować, że kluczem do tego by nazwać jakieś działanie fałszerstwem jest to czy działanie to było dokonane z premedytacją. Trudno bowiem nazywać fałszerstwem nawet olbrzymie, lecz nieumyślne błędy. Jeżeli jednak działanie miało na celu wprowadzenie użytkowników sprawozdania w błąd, dla osiągnięcia celów założonych przez tego, kto dokonuje manipulacji, to wtedy sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Na czym polegają fałszerstwa sprawozdań finansowych? Najczęściej są to nieodpowiednie metody pomiaru, pomijanie zdarzeń w ewidencji oraz ich niewłaściwaprezentacja. Innymi słowy, dokonujący fałszerstwa mogą „przemilczeć” pewne wydarzenia, jak np. zaciągnięcie zobowiązania znacznej wartości. Jeżeli nawet o danym zdarzeniu poinformują w sprawozdaniu, to mogą użyć takich metod wyceny, by jego skutki były przedstawione w sposób niezgodny z rzeczywistością lub by odczytanie rzeczywistych skutków było utrudnione lub niemożliwe. Przepisy rachunkowe w wielu miejscach pozostawiają jednostce wolność w zakresie wyboru metod wyceny. Wolność ta nie jest jednak nieograniczona. Tylko niektóre metody są zgodne z przepisami, a ponadto jednostki muszą stosować się do naczelnych zasad rachunkowości, z zasadami wiernego, rzetelnego obrazu i ostrożnej wyceny na czele.

Przykładem działań mających na celu kształtowanie wyniku finansowego zgodnie z założonymi celami jest manipulowanie wartością rezerw. Rezerwy, zgodnie z uor, są zobowiązaniami, których termin wymagalności lub kwota nie są pewne. Jeżeli nie są pewne, istnieje duża pokusa, że będzie to stanowić wytłumaczenie dla celowego ich zawiązywania, rozwiązywania oraz zwiększania lub zmniejszania ich wartości niezgodnie z pojawiającymi się w rzeczywistości przesłankami. Jako że rezerwy odnosi się na określone rodzaje kosztów, mają one wpływ na wynik finansowy. Nietrudno więc wyobrazić sobie zawiązywanie niepotrzebnych rezerw w „latach tłustych” po to, by w „latach chudych” rozwiązywać je w celu poprawy obrazu swojego wyniku finansowego. Dla kursów akcji spółek giełdowych ma to kolosalne znaczenie. Pamiętajmy jednak, że nie każde zawiązanie lub rozwiązanie rezerwy jest nieuczciwe.

Działania naginające lub jawnie łamiące przepisy nazywane są często agresywną lub kreatywną księgowością, czy też rachunkowością. Niemniej jednak są to dość nieostre pojęcia, gdyż można wyobrazić sobie księgowego, który działa „kreatywnie” w ramach przepisów prawa. Pozostaje jednak pytanie, czy fakt, że w rachunkowości jest miejsce na „kreatywność” nie umniejsza wartości informacyjnej sprawozdań?

 

Kto i po co fałszuje?

Reklama

Komu mogłoby zależeć na zafałszowaniu rzetelnego, wiernego, wiarygodnego i prawdziwego obrazu sytuacji danej jednostki? Przede wszystkim osobom zarządzającym spółkami, a także ich właścicielom. Jednakże z racji tego, że zarząd oderwany jest często od kapitału, wiele fałszerstw może być szkodliwychrównież dla właścicieli danej jednostki.

Dlaczego jednak kadrze zarządczej lub właścicielom miałoby w ogóle zależeć na przedstawianiu w sprawozdaniach finansowych sytuacji innej niż w rzeczywistości? Powodów może być wiele. Wspomniany JerzyWojciech Wójcik wymienia m.in. pozyskanie biznesowego partnera lub kredytu, a także stwarzanie pozorów wyższej wartości spółki niż w rzeczywistości przed transakcją sprzedaży akcji lub całego podmiotu gospodarczego.Wszędzie tam, gdzie od wyników spółki uzależnione są wynagrodzenia lub zyski ludzi odpowiadających za sprawozdania finansowe, może rodzić się pokusa nadużyć.

Do fałszerstw mogą przyczyniać się również firmy audytorskie, choć przecież biegli rewidenci powinni być gwarantem rzetelności danych zawartych w sprawozdaniach. Jak jednak pokazuje historia, nie zawsze tak było.

Czy to oznacza, że wszyscy, którzy tworzą sprawozdania finansowe,bądź je badają,są z zasady podejrzani? Oczywiście, że nie. Nie stosujmy w naszych głowach odpowiedzialności zbiorowej.

 

Przyzwolenie na przestępstwo

Niepokoić może jednak duży stopień tolerancji dla fałszerstw. Na blogu audytorów śledczych Ernst Young, Karolina Helman powołując się na wyniki Czternastego Światowego Badania Nadużyć Gospodarczych EY twierdzi, że 30% respondentów z Polski jest gotowych usprawiedliwić oszustwa księgowe, aby osiągnąć założone cele finansowe.

Reklama

O jakie oszustwa chodzi? Przykładowo – antydatowane umowy, czy też wcześniejsze księgowanie przychodów. Nie brzmi groźnie, prawda? A jednak może wiele zmienić w sprawozdaniu finansowym, podobnie jak np. zmiana założeń wyceny aktywów i pasywów oraz rozpoznawania rezerw.

Przyzwalanie na tego rodzaju praktyki wydaje się zjawiskiem bardzo niebezpiecznym, które może pogłębiać patologie występujące we współczesnym systemie finansowym.

 

Przypadek Enronu

Jedną z najgłośniejszych afer księgowych w historii była sprawa Enronu. Choćby pobieżne opisanie wszystkich zawiłości związanych z tą amerykańską spółką energetyczną, powiększyłoby ten artykuł do gigantycznych rozmiarów. Pozwolę sobie w związku z tym odesłać czytelników do książki Piotra Guta Kreatywna księgowość a fałszowanie sprawozdań finansowych, w której autor przystępnie opisuje tę, jak i inne sprawy. Przytoczę jednak niektóre przykłady stosowanych przez Enron sztuczek księgowych.

Spółka wykorzystywała w swojej działalności różnego rodzaju instrumenty finansowe. Jednym z nich była Uprzywilejowana Akcja z Miesięczną Dywidendą. Słowo „akcja” może być jednak mylące, gdyż w zależności od potrzeb księgowego, instrument ten można było traktować jako akcje lub dłużny papier wartościowy. W sprawozdaniach dla celów podatkowych przedstawiano go jako obligację, w celu manipulacji wysokością podstawy opodatkowania. Wypłacane posiadaczom tych instrumentów odsetki pomniejszały kwotę, od której naliczano podatek. W sprawozdaniach finansowych natomiast instrumenty te były przedstawiane jako akcje, a wypłacane ich posiadaczom odsetki jako dywidendy. Dlaczego? To obniżało wskaźniki zadłużenia, a sprawozdania te kierowane były przede wszystkim do akcjonariuszy i agencji ratingowych.

Enron tworzył również spółki, które miały wykorzystywać wartość akcji do kompensowania jego strat, wynikających z ponoszonych przez niego inwestycji. W ten sposób wyprowadzano rzeczywiste straty ekonomiczne poza rachunek zysków i strat. System ten działał sprawnie przez kilka lat, jednak załamał się, gdy akcje Enronu przez dłuższy czas traciły na wartości. Zastanawiać może to, czy kiedykolwiek dowiedzielibyśmy się o tych machinacjach, gdyby kurs akcji nadal wzrastał.

Reklama

Historia Enronu skończyła się bankructwem w grudniu 2001 r. Jak podaje Piotr Gut, szacuje się, że bankructwo to mogło kosztować akcjonariuszy i wierzycieli nawet 80 mld $. To olbrzymia kwota nawet w dzisiejszych czasach, a chcąc poznać rozmiary tej afery, należałoby jeszcze wziąć pod uwagę inflację. Członkowie ścisłego kierownictwa,sprzedając akcje przed bankructwem zarobili łącznie 1,3 mld $, z czego sam prezes zarządu zainkasował w ten sposób dodatkowe 200 mln $.

Ci, którzy znają rynek audytorski z pewnością słyszeli o tzw. Wielkiej Czwórce (EY, Deloitte, KPMG, PwC). Niegdyś „Czwórka” była „Piątką”. Do tego grona zaliczano jeszcze audytorów z Arthur Andersen. Jednakże z powodu oskarżeń o pomoc w fałszowaniu sprawozdań Enronu, Arthur Andersen nie zapisał się najlepiej na kartach historii rewizji finansowej.

Historia Enronu wywołała również wiele zmian legislacyjnych, mających na celu poprawę przejrzystości rynków finansowych. Nieodwracalnie podważyła jednak zaufanie do spółek giełdowych oraz biegłych rewidentów.

 

Inne afery

Afera Enronu obnażyła wiele patologii systemu, nie była jednak jedyną. W USA głośne były również sprawy WorldCom oraz Freddie Mac. Druga z wymienionych spółek, zajmująca się obrotem wierzytelnościami hipotecznymi, ma jednak dość nietypową historię. Dlaczego? Otóż spółka wykazywała w sprawozdaniach sytuację gorszą niż w rzeczywistości. Być może wydaje się to niedorzeczne, jednak działania te miały swoje uzasadnienie. Kredyty hipoteczne nie wydawały się ryzykowne (choć po 2007 r. zwolenników podobnej tezy zapewne ubyło). Działając na rynku wierzytelności hipotecznych, spółka osiągała stabilne wzrosty i była postrzegana jako przewidywalna. Aby zachować ten wizerunek, starała się ukryć, że osiąga zyski znacznie większe niż planowane. Powodem tego był fakt, iż świetne wyniki zawdzięczała ryzykownym operacjom finansowym.

Europa również nie była wolna od podobnych afer. Wymienić można tu choćby holenderski koncern Ahold, manipulujący swoimi wynikami finansowymi. W literaturze przedmiotu, prasie, a także w sieci można spotkać mnóstwo podobnych przykładów.Jednakże, ważniejsze od ich mnożenia jest wyciągnięcie z nich konstruktywnych wniosków na przyszłość.

Reklama

 

Czy ufać sprawozdaniom finansowym?

Czy powinniśmy więc ufać sprawozdaniom finansowym? I tak i nie.

Tak, ponieważ bez zaufania do nich, nie sposób analizować sytuacji podmiotów gospodarczych, które je sporządzają. Bez tego zaś nie sposób podejmować przemyślanych i odpowiedzialnych decyzji inwestycyjnych.

Nie, ponieważ ludzie popełniają błędy, a część z nich dopuszcza się celowego oszustwa. Nie sposób przewidzieć którzy z nich zachowują się uczciwie.

Podobnie rzecz ma się z biegłymi rewidentami, którzy niejako uwiarygodniają sprawozdania finansowe. Ich praca jest niezwykle cenna dla wszystkich użytkowników sprawozdań finansowych. Jednakże, nie należy przyjmować ich oceny jako prawdy objawionej. Mogą się oni mylić, mogą zostać oszukani przez spółkę, którą badają, a także sami mogą okazać się nieuczciwi.

Komu więc ufać, a komu nie? Jakich zmian potrzeba, by podobne sytuacje nie powtarzały się w przyszłości? Zmian legislacyjnych? Systemowych? A może zmiany w mentalności środowisk finansowych, czy szerzej, biznesowych? Lub nawet daleko idących zmian społecznych? Pytania te pozostawię bez odpowiedzi, pozwalając każdemu rozważyć je samodzielnie. Czy jednak ktokolwiek wymyśli dzięki temu panaceum na wszystkie problemy związane z ludzką nieuczciwością? Szczerze mówiąc wątpię, choć chciałbym zostać mile zaskoczonym.

Reklama

 

Bibliografia

  1. W. Wójcik, Fałszerstwa dokumentów publicznych: rozpoznawanie i zapobieganie, Twigger, Warszawa, 2005.
  2. Gut, Kreatywna księgowość a fałszowanie sprawozdań finansowych, C. H. Beck, Warszawa, 2006.
  3. https://www.blog.ey.pl/audytsledczy/jak-identyfikowac-naduzycia-ksiegowe/
  4. https://www.blog.ey.pl/audytsledczy/falszowanie-sprawozdan-finansowych-przez-manipulowanie-rezerwami-cz-1/
  5. https://www.blog.ey.pl/audytsledczy/falszowanie-sprawozdan-finansowych-przez-manipulowanie-rezerwami-cz-2/
  6. http://www.coslychacwbiznesie.pl/biznes/arthur-andersen-jak-feniks-z-popiolow
  7. Międzynarodowy Standard Rachunkowości 1
  8. Ustawa z dnia 29 września 1994 r. o rachunkowości, t.j. Dz.U. 2016 poz. 1047
Czytaj więcej

Artykuły związane z Księgowość