Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kolumbia

W kwestiach globalnej gospodarki najczęściej mówimy o państwach, które mają największy wpływ na światowe rynki. Wymieniamy Stany Zjednoczone, Chiny, Japonię, Niemcy, Kanadę. Jednak, środowisko gospodarcze musi liczyć się nie tylko z krajami wysoko rozwiniętymi, o czym możemy przekonać się na przykładzie bankrutującej Wenezueli. Przypadek gospodarek państw latynoamerykańskich jest niezwykle ciekawy. Wenezuela i Kolumbia posłużą jako za przykłady państw bogatych w surowce naturalne, ale niestety dotkniętych ciągnącymi się latami kryzysami. Co sprawia, że gospodarki tych państw są w złym lub, jak przypadku Wenezueli krytycznym stanie?

 

Dlaczego Kolumbia i Wenezuela?

Są to dwa sąsiadujące ze sobą państwa w północnej części Ameryki Południowej. Oba są bogate w surowce naturalne, jak złoto, czy ropa. Jedno i drugie państwo, znajduje się na liście krajów rozwijających się Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Niestety, zarówno Kolumbia, jak i Wenezuela nie mogą w pełni wykorzystywać swoich bogactw, gdyż w obu państwach rozwija się czarny rynek i szara strefa. Lata nieudolnych rządów, korupcja i łapówkarstwo na najwyższym szczeblu, przyczyniły się do obniżenia standardu życia obywateli. W największych miastach Kolumbii i Wenezueli wciąż działają grupy przestępcze, na których działalność istenieje nieme przyzwolenie najwyższych władz. Choć oba państwa są atrakcyjne turystycznie, chociażby ze względu na klimat i położenie geograficzne, to wciąż kojarzone są jedynie z socjalizmem, narkobiznesem i partyzantką.

Wpływ na wybór tych dwóch południowoamerykańskich gospodarek ma także rozgłos medialny. Nie ma dnia, by nie wspomniano o bankructwie Wenezueli, czy przestępczych działaniach na ulicach Kolumbii.

Reklama

Dlaczego gospodarki bogate w surowce, z potencjałem sektora wydobywczego i turystycznego, nie mogą ustabilizować swojej kondycji politycznej i gospodarczej?

 

Co spowalnia Kolumbię?

Kolumbia znajduje się obecnie w lepszej sytuacji gospodarczej niż upadająca Wenezuela, jest czwartą gospodarką w Ameryce Południowej. Mimo, że dane dostarczane przez kolumbijskie władze zatrzymują się często na lutym 2017 roku, to można ocenić, że w ostatnich latach Kolumbia zanotowała znaczne obniżenie tempa wzrostu gospodarczego.

Do 2014 roku, kraj dzięki swoim zasobom naturalnym, a szczególnie eksportowi ropy i kawy zaczął odbijać się od gospodarczego dna. Wpływ na stosunkowo dobrą kondycję miały też inwestycje zagraniczne. Cała Ameryka Łacińska otworzyła się znacząco na chińskich inwestorów, wierząc, że Ci wzmocnią pozycję gospodarczą nie tylko Kolumbii, ale także innych państw. Niestety, rok 2014 przyniósł Kolumbii już trwałe spadki w tempie wzrostu gospodarczego. Kraj uzależniony od rynku surowcowego, musiał stawić czoła kryzysowi, który spowodował spadek cen ropy. Następne lata były równie trudne dla Kolumbii. Kraj żyjący głównie z rolnictwa i górnictwa, w 2016 roku musiał stawić czoła recesji w drugim z wymienionych sektorów (-6,1% spadek). Kolumbijskiej gospodarce trudno było podźwignąć panującą na światowych rynkach konkurencyjność i zmienność. Negatywny wpływ na kondycję gospodarczą w tym samym roku miał także strajk generalny w sektorze transportu towarowego.

Z najnowszych danych, które przedstawił Minister Finansów Kolumbii - Mauricio Cardenas wynika, że dynamika wzrostu gospodarczego jest poniżej oczekiwanej. Rząd w Caracas zmuszony jest do obniżenia prognoz rocznego tempa wzrostu do 1,8% (dane z 15.11.2017). Mauricio Cardenas skomentował obecną sytuację gospodarczą w Kolumbii:

Gospodarka znajduje się poniżej potencjalnego wzrostu. To kwestia, która powinna być poruszona na następnym posiedzeniu banku centralnego”.

Reklama

 

Być najgorszym jak Wenezuela

Choć sytuacja Kolumbii nie jest ciekawa, to w porównaniu do upadającej pod każdym względem Wenezueli, wydaje się, że ta boryka się z przejściowym problemem. Wenezuela już trzeci rok z rzędu uznawana jest za najgorszą gospodarkę na świeci według Indeksu Ubóstwa autorstwa Bloomberg. Głównymi wskaźnikami i determinantami w Indeksie, są inflacja i bezrobocie. Trzycyfrowa inflacja i prognoza nawet czterocyfrowej, to idealny sposób, by królować na liście najuboższych i najgorzej prosperujących gospodarek. Wenezuela całkiem niedawno została zdegradowana w ratingu agencji S&P i określona mianem „częściowo niewypłacalnej”. Dodatkowo, Międzynarodowe Stowarzyszenie Swapów i Derywatów (ISDA) wydało oficjalny komunikat o bankructwie Wenezueli. Nie jest dobrze, jest wręcz tragicznie. W Wenezueli, której eksport w ponad 90% uzależniony jest od ropy, od 2014 roku panuje kryzys. Spowodowały to spadki cen surowca na międzynarodowych rynkach. Surowce, a głównie ropa to element gospodarki, który łączy Wenezuelę ze stosunkowo bogatszą Kolumbią.

 

Gospodarka pod kontrolą FARC

Oprócz czynników czysto ekonomicznych, gospodarki sąsiadujących ze sobą krajów borykają się od wielu lat z problemami dużej wagi wynikającymi z systemu władzy i wewnętrznych konfliktów.

W przypadku Kolumbii, choć od 1991 roku państwa republikańskiego, dużym problemem jest działalność grup partyzanckich i karteli narkotykowych. Wraz z końcem ery Pabla Escobara i kartelu z Cali działalność grup przestępczych wcale nie została zlikwidowana. Istnienie Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i nieme przyzwolenie rządu na działalność grup paramilitarnych wyrządziła krajowi wiele szkód. Po pierwsze, w Kolumbii nadal może kwitnąć handel kokainą, który finansuje działalność m.in. FARC. Co gorsza, grupy paramilitarne dopuszczały się zbrodni na ludności i nadal kontynuują przestępczą działalność. Mimo podpisania paktu pokojowego FARC z rządem w Kolumbii w zeszłym roku, fala przestępczości wciąż nasila się. Narkobiznes nie ma końca, a co gorsza nadal działają nielegalne kopalnie złota. Grupy paramilitarne odkryły na rynku złota nowe źródło finansowania. Oprócz legalnie działających kopalni w Kolumbii, FARC prowadzi swoje własne quazi-kopalnie, które w żadnym calu nie sprzyjają rozwojowi gospodarczemu pańtstw. Mówi się, że złoto stało się dal grup paramilitarnych cenniejsze niż kokaina. Problem przejawia się w tym, że wiele z naturalnych złóż w tym również złoto, znajduje się na terenach w pełni kontrolowanych przez FARC. Nikt nie chce wchodzić w drogę partyzantom, nawet władza.

 

Wenezuelski bankrut

Reklama

Żeby odpowiedzieć sobie, dlaczego Wenezuela bankrutuje, należy znaleźć odpowiedzi na jeszcze inne pytanie. Zacznijmy więc od tego: czy waluta może „umrzeć”? Jeśli tak, to na pewno spotkało to wenezuelskiego boliwara. Wystarczyła jedna decyzja byłego Prezydenta Wenezueli – sławetnego Hugo Chaveza, by wprowadzono stały kurs walutowy i uzależniono go od kursu dolara amerykańskiego. Doszła do tego kontrola rynku walutowego, i wybuch światowego kryzysu finansowego. Co w efekcie w kolejnych latach zgotowało tzw. śmierć waluty. A wyglądało to w następujący sposób. W 2008 roku świat, w tym również Wenezuela pogrążyła się w kryzysie finansowym. Rezerwy walutowe zaczęły się kurczyć. Rząd nie potrafił sprostać podaży dolara, ani też zapanować nad nienaturalnym zachowaniem kursu boliwara. Ustalenie oficjalnego kursu 6,29 boliwarów za 1 dolara dotyczyło jedynie niektórych branży. W 2013 roku zmarł Chavez, a jego sukcesor – Nicolas Maduro kontynuował jego politykę. Objęcie przez niego władzy w kraju ukazało błędy poprzednika, które ten jeszcze bardziej spotęgował. Rozwinął się czarny rynek walutowy, który doprowadził do presji inflacyjnej. Ktoś musiał temu zaradzić, bo kraj chylił się ku upadkowi i bankructwu. Ratunek okazał się jednak jeszcze większym gwoździem do inflacyjnej trumny. Bank centralny Wenezueli dodrukowywał na potęgę boliwary, by w końcu zabrakło pieniędzy na sam ich wydruk. W 2016 roku inflacja w Wenezueli osiągnęła swój najwyższy poziom – 800%. Oznaczało to, że pieniądz tracił połowę swojej wartości średnio co 46 dni.

To właśnie tak wysoka inflacja wyniosła Wenezuelę na szczyt Indeksu Ubóstwa. Do przepisu na bankructwo państwa dopisał się także „socjalizm XXI wieku”. W myśl idei Wenezuela przez lata rządów Chaveza kierowała się zasadą rezygnacji z gospodarki wolnorynkowej na rzecz teorii wartości: "demokratycznie determinowanej przez to, co bezpośrednio tworzy wartość”. Bankructwo Wenezueli, bo możemy już o tym oficjalnie mówić, dotyka najbardziej obywateli, którzy od kwietnia tego roku wychodzą licznie na ulice, walcząc o godny byt. Niestety, sytuacja gospodarcza i polityczna Wenezueli sprawiła, że w kraju brakuje podstawowych dóbr.

 

Spoglądając na te dwa sąsiadujące ze sobą państwa, szukając różnić i podobieństw, możemy w dużym stopniu zauważyć największe problemy gospodarcze krajów Ameryki Łacińskiej. Oczywiście, w samej Ameryce Południowej jest znacznie więcej krajów, które muszą stawić czoła trudnej sytuacji gospodarczej. Do analizy wybrałam te dwa państwa, po pierwsze ze względu na nagłośnienie sprawy bankructwa Wenezueli, a po drugie na naprawdę zawiłą i złożoną politykę gospodarczą, której tło stanowią słabe rządy lub działalność grup przestępczych. Zarówno Kolumbii, jak i Wenezueli, będzie trudno pozbyć się łatek państw nieudolnie rządzonych. Słabsze ogniwa stanowią część globalnej gospodarki, niestety każdy kryzys rynkowy lub zapaść dotyka je ze zdwojoną siłą.

Czytaj więcej

Artykuły związane z Kolumbia