Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Klątwa Cyberpunka 2077

Spółka gamingowa Vixa Games, która planowała pozyskać w ramach IPO do 3 mln złotych poinformowała w poniedziałek o rezygnacji z przeprowadzenia pierwszej oferty publicznej. Powodem mają być „obecnie niekorzystne warunki rynkowe”, które mimo rzekomo wysokiego zainteresowania ofertą, mogłyby negatywnie wpłynąć na debiut spółki na rynku NewConnect, który miał odbyć się w drugim kwartale przyszłego roku. Decyzja Vixa Games to dobry pretekst do tego, by zastanowić się o jakich „niekorzystnych warunkach rynkowych mowa” i dlaczego zarządy niemal wszystkich polskich studiów gamingowych od pewnego czasu mają powody do tego, by przeklinać CD Projekt, który ponad rok temu nieumyślnie wprowadził do sektora to, czego zdaniem wielu, od dawna w nim brakowało - zdrowy rozsądek i chłodną kalkulację.

 

Oferty publiczne, które nie doszły do skutku

Wycofanie się Vixa Games z pierwszej oferty publicznej to nie pierwszy tego typu przypadek na warszawskiej giełdzie. Do najbardziej spektakularnego doszło niewiele ponad rok temu, podczas niedoszłego IPO Canal+ Polska. Pierwsza oferta publiczna czołowego (po Cyfrowym Polsacie) dostawcy płatnej telewizji satelitarnej w Polsce była wyceniona na 1,297 mld złotych, co dawało spółce potencjalną kapitalizację rynkową na poziomie ponad 2,647 mld złotych, przy założeniu sprzedaży wszystkich akcji po cenie maksymalnej w wysokości 60 PLN za sztukę. Spółka ogłosiła wycofanie swojej pierwszej oferty publicznej 10 listopada, czyli w dniu publikacji ostatecznej liczby sprzedanych akcji i ceny emisyjnej. W swoim oświadczeniu zarząd Canal+ Polska napisał, że decyzja o wycofaniu się z IPO jest następstwem zwiększonej zmienności na rynkach finansowych, wpływającej negatywnie na przeprowadzenie oferty. Spółka zastrzegła też, że powrót do planów wejścia na giełdę jest możliwy w przyszłości, gdy „warunki rynkowe będą bardziej sprzyjające”. Po ponad roku od tego wydarzenia nie pojawiła się jednak żadna wzmianka o tym, że Canal+ Polska przymierza się po raz kolejny do wejścia na publiczny parkiet. Nieoczekiwany zwrot wydarzeń dał pole do rozmaitych teorii, wedle których powód rezygnacji z debiutu giełdowego był zgoła inny niż ten przedstawiony przez spółkę we wspomnianym oświadczeniu. Wg wielu komentatorów prawdziwym powodem rezygnacji Canal+ Polska z planów debiutu było zbyt niskie zainteresowanie ze strony inwestorów indywidualnych, a także funduszy i innych inwestorów instytucjonalnych, dla których przeznaczone było 90% oferowanych na rynku pierwotnym akcji. Debiut Canal+ Polska miał być drugim po Allegro zeszłorocznym IPO na GPW (pod względem wartości), dlatego też jego niespodziewane odwołanie odbiło się szerokim echem.

Nieco mniej spektakularnym było odwołanie planów debiutu giełdowego przez spółkę gamingową DeGenerals, z grupy kapitałowej PlayWay, które miało miejsce pod koniec stycznia. I to właśnie PlayWay, jako główny akcjonariusz spółki i jedyny oferujący akcje, zrezygnował z zamiaru kontynuowania pierwszej oferty publicznej. DeGenerals w oświadczeniu napisał, że liczba zapisów na akcje była zbyt niska, aby przeprowadzić IPO bez potencjalnej szkody dla akcjonariuszy i samej spółki już po wejściu na publiczny rynek.

Porażka DeGenerals w drodze na NewConnect nie wzbudziła dużego zaskoczenia - dla niektórych była wręcz wyrazem tego, że rynek poprawnie zweryfikował ofertę spółki. Dlaczego? Powodów było kilka. Przede wszystkim, DeGenerals został przez Grupę PlayWay wyceniony w dość odważny sposób - wartość samego IPO miało wynieść ponad 10 mln złotych, mimo tego że jedynym oferującym akcje był PlayWay, który wystawił na sprzedaż 9,38% wszystkich udziałów, co przy założeniu osiągnięcia ceny maksymalnej dałoby spółce kapitalizację przekraczającą 100 mln złotych. Warto przypomnieć, że DeGenerals ma w swoim portfolio wyłącznie jedną produkcję - Tank Mechanic Simulator. Gra okazała się sukcesem, ponieważ w niecały rok od premiery przyniosła przychody przekraczające 3,5 mln złotych, a koszty jej produkcji zwróciły się w niecałe 3 dni. To jednak stanowczo za mało, by przeprowadzić ofertę o wartości przekraczającej 10 mln złotych i wycenić spółkę na dziesięciokrotność tej sumy. A przynajmniej tak zadecydował rynek.

Reklama

DeGenerals również zapowiedział, że nie zarzucił planów wejścia na giełdę w najbliższej przyszłości, jak dotąd jednak nie pojawiła się na ten temat jakakolwiek oficjalna informacja.

 

Klątwa Cyberpunka czy odwrót koniunktury na rynku IPO?

Ostatnie kwartały pokazują, że sentyment dla gamingu na warszawskiej giełdzie, jak i koniunktura na rynku pierwszych ofert publicznych - zarówno na małym, jak i dużym rynku - znacząco się pogorszyły. Zacznijmy od tego, że od kilkukrotnie przesuwanej premiery Cyberpunka 2077 minął już ponad rok (19 listopada 2020 r.). Dla polskiego gamingu jest to wbrew pozorom wyjątkowo ważna data - wypuszczenie przez CD Projekt na rynek niedopracowanej produkcji, wobec której oczekiwania graczy i akcjonariuszy były ogromne, można uznać za symboliczny koniec hossy dla spółek z sektora game-dev. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy indeks WIG.GAMES (skupiający pięć najbardziej płynnych spółek gamingowych z głównego parkietu) stracił na wartości ponad 32%, zaś wspomniany CD Projekt jest dziś wyceniany znacznie poniżej połowy tego, co przed premierą Cyberpunka 2077. Porażka kluczowej z perspektywy polskiego gamingu produkcji odbiła się również na mniejszych spółkach notowanych na NewConnect, bez wątpienia miała również wpływ na to, że niemal wszystkie spółki z sektora, które weszły na publiczny rynek po połowie listopada zeszłego roku są dziś wyceniane poniżej ceny z IPO. W tym również PCF Group, którego grudniowa oferta cieszyła się najwyższym zainteresowaniem w historii GPW - redukcja na zapisach dla inwestorów indywidualnych wyniosła aż 98,5%, a inwestorzy instytucjonalni zapłacili za akcje podczas IPO więcej niż wynosiła pierwotna cena maksymalna (50 PLN, zamiast 46 PLN). Obecnie akcje People Can Fly są wyceniane blisko historycznych minimów, lekko powyżej 40 PLN. Mimo tego, sam debiut był bardzo udany - akcje w pierwszych dniach po debiucie były wyceniane znacznie powyżej 70 PLN.

Znacznie mniej optymistycznie zakończyło się IPO spółki Huuuge Games, która zadebiutowała na głównym parkiecie GPW w lutym tego roku. Już pierwsza sesja zakończyła się 1% spadkiem w stosunku do ceny emisyjnej (50 PLN). Później było już tylko gorzej - spółce nie udało się już później zbliżyć do ceny z IPO, zaś obecnie akcje Huuuge są notowane niemal 40% niżej, po 28,5000 PLN.

Nie lepiej wygląda sytuacja spółek gamingowych, które pojawiły się od początku tego roku na rynku NewConnect.

Pierwszy tegoroczny debiut z sektora game-dev na małym rynku należał do spółki United Label, która pojawiła się na NewConnect 12 stycznia. Jego przebieg był całkiem niezły - na otwarciu sesji kurs wzrósł o niemal 19% w stosunku do ceny emisyjnej, zaś pierwszy dzień handlowy zakończył się na prawie 11% plusie (17,7500 PLN). Obecnie akcje United Label notowane są po 19,2000 PLN.

Reklama

Znacznie gorzej radzi sobie Atomic Jelly z grupy PlayWay, choć sam debiut zapowiadał raczej coś zupełnie innego. Spółka weszła na NewConnect 9 lutego i na otwarciu sesji jej kurs wzrósł aż o 46% (6,8700 PLN) wobec ceny emisyjnej (4,70 PLN). Finalnie. Pierwszy dzień handlu zakończył się z prawie 30% wzrostem, na kursie 6,1000 PLN. Później jednak było już tylko gorzej, a obecnie notowania Atomic Jelly znajdują się na historycznych minimach (3,1500 PLN), ponad 30% poniżej ceny z kampanii crowdfundingowej z lutego 2019 r. (Notabene, inwestorzy którzy wzięli w niej udział czekali na debiut giełdowy niemal dokładnie dwa lata).

Kolejnym gamingowym debiutem było IPO spółki Simteract, która pojawiła się na NewConnect 18 lutego. Notowania otworzyły się 5,45% powyżej ceny emisyjnej (25,7000 PLN), na 27,1000 PLN, zaś debiutancka sesja zakończyła się na kursie 30,4100 PLN (18,3% na plusie). Późniejszy scenariusz był jednak podobny, jak w przypadku Atomic Jelly - jednoznaczny trend spadkowy, skutkujący tym, że obecnie akcje Simteract są notowane w okolicach historycznych minimów (18,3900 PLN), prawie 30% poniżej ceny emisyjnej.

22 lutego na małym parkiecie zadebiutowała spółka Kool2Play, której akcje otworzyły się z aż 50% wzrostem (21 PLN), a pierwsza sesja zakończyła się na równych 30 PLN (114% powyżej ceny emisyjnej). Mimo bardzo obiecującego debiutu, po niemal trzech kwartałach na NewConnect akcje Kool2Play są notowane po 17,5000 PLN, czyli równe 25% powyżej ceny z pierwszej oferty publicznej.

Na początku marca na NewConnect zadebiutowała kolejna spółka z grupy PlayWay - Image Power. Na otwarciu notowań akcje rosły nawet o ponad 40%, finalnie jednak debiutancka sesja zakończyła się 8% powyżej ceny emisyjnej (32,4000 PLN wobec 30 PLN). Aktualnie akcje Image Power są notowane nieznacznie powyżej ceny z IPO (30,9000 PLN, po mocno wzrostowej poniedziałkowej sesji), choć w drugiej połowie lipca kurs spadł na krótki czas poniżej 20 PLN.

Spośród tegorocznych gamingowych debiutantów na NewConnect jak dotąd najlepiej radzi sobie Drago Entertainment, którego Gas Station Simulator okazał się hitem sprzedaży (ponad 200 tys. egzemplarzy w pierwszych popremierowych dniach, zwrot kosztów produkcji w półtorej godziny). Co ciekawe, sam debiut nie był spektakularny - na zamknięciu pierwszej sesji kurs był o 11% niższy niż cena emisyjna akcji (25,4000 PLN wobec 28,60 PLN). Obecnie jednak akcje Drago Entertainment są wyceniane po niemal 74 PLN, czyli prawie 160% powyżej ceny emisyjnej i ponad 190% powyżej kursu odniesienia z zamknięcia pierwszej sesji.

Opisane powyżej przypadki pokazują, że do giełdowego sukcesu spółek z sektora game-dev nie wystarczą już ambitne plany wydawnicze, sprawny marketing i chwalenie się liczbą zapisów na wishliście (czego doskonałym przykładem jest niedawny przypadek widowiskowej porażki Motorcycle Mechanic Simulator od Play2Chill). Od nieudanej premiery Cyberpunka 2077 inwestorzy zdecydowanie mocniej zaczęli interesować się wynikami sprzedażowymi spółek i tym, co pokazują one w swoich sprawozdaniach finansowych. Każda hossa w sektorze prędzej czy później przejdzie w etap - „Sprawdzam!”.

Reklama

 

Czytaj więcej