Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jaka cena akcji Tesli

Wtorkowa sesja okazała się sporym rozczarowaniem na głównych globalnych rynkach, a także w Polsce. Handel w Europie rozpoczął się od wyraźnych zwyżek, potem było już tylko gorzej. W pierwszej godzinie po otwarciu rynku kasowego dominowała podaż, później doszło do próby odbicia i kilkugodzinnej stabilizacji, ale na finiszu dnia zobaczyliśmy zejście do dziennych minimów, niewiele skorygowane przed zamknięciem. Na głównych europejskich rynkach oznaczało to stopy zwrotu od -0,09% (FTSE MiB) do 0,70% (CAC40).

 

Słabiej tym razem wyglądała GPW, WIG20 stracił 0,81%, mWIG40 0,75%, a sWIG80 1,36%. W dużej mierze był to efekt słabości banków, w głównym indeksie stawkę zamykał mBank (-4,33%), średnim spółkom ciążyło Millenium (-2,63%). Dzień nie ma jednak żadnej wartości prognostycznej, obroty ledwo przekroczyły 430 mln zł.

 

Reklama

S&P500 spadło wczoraj o 0,40%, NASDAQ stracił 1,38%. Święty Mikołaj ewidentnie nie dotarł na razie na Wall Street, które kontynuuje relatywną słabość na tle reszty świata. Rózgę na Święta ewidentnie dostał Elon Musk. Notowania Tesli spadały wczoraj o kolejnych 11,41%, spółka w ciągu miesiąca zredukowała swoją wartość o przeszło 40%. Wczorajsza sesja była dla spółki siódmą spadkową z rzędu (najdłuższa seria od 2018 r.), a pretekstem do drastycznej wyprzedaży stały się doniesienia o tymczasowym zatrzymaniu produkcji w fabryce w Szanghaju. Największym źródłem strachu pozostają jednak ubiegłotygodniowe doniesienia o zniżkach oferowanych amerykańskim konsumentom, którzy odbiorą swoje auta przed końcem roku. Rynek w ostatnich dniach zalewany jest analizami sugerującymi, że udział marki w rynku samochodów elektrycznych osiągnął szczyt lub się do niego zbliża, świadomość, że w chwili obecnej w większości świata na nową Teslę wystarczy zaczekać 1-2 tygodnie przygnębia inwestorów przyzwyczajonych do realiów sprzedażowych z ubiegłych lat. Nie zmienia to w naszej opinii faktu, że symbol COVID-owej hossy jest obecnie kwotowany przy wyprzedzającym wskaźniku cena/zysk poniżej 30, do którego to poziomu w „dobrych czasach” potrafił się zbliżać się cały NASDAQ. Jedna z najważniejszych spółek wzrostowych świata jest obecnie tańsza niż polskie Dino, mimo że w 2022 r. zwiększy zapewne przychody o 54%, a w 2023 r. o kolejnych 37%. Widzimy w tym mocny sygnał wyprzedania sektora technologicznego i zbliżającego się przełomu.

 

 

W godzinach porannych widać, że Azja nie przestraszyła się wczorajszych spadków na Wall Street, przeceny na głównych rynkach są raczej niewielkie, na plusie jest Sensex, a Hang Seng zyskuje w momencie pisania komentarza 1,3%, osiągając 4-miesięczne szczyty. Dzień w Polsce i Europie rozpocznie się zapewne neutralnie, ale pomimo negatywnego przebiegu wczorajszej sesji można spodziewać się, że senny handel przyniesie raczej przewagę popytu niż podaży.

Reklama

 

Nota prawna

Czytaj więcej