Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

izby kongresu usa

Dzisiaj Amerykanie będą decydować o wyborze składu Izby Reprezentantów (435 jednomandatowych okręgów), oraz 1/3 składu Senatu (wybieranych będzie 35 członków tej izby) - to tak zwane wybory połówkowe, które są przeprowadzane w połowie kadencji urzędującego prezydenta. 

Sondaże wskazują na to, że Republikanie mają szanse odbić Izbę Reprezentantów, podczas kiedy zażarta walka będzie toczyć się o Senat (chociaż tutaj teoretycznie do uzyskania większości potrzeba tylko jednego miejsca - obecnie układ sił to 50-50, a w głosowaniach Demokratów wspiera głos wiceprezydent Kamali Harris). Kiedy zobaczymy wyniki? Teoretycznie jutro rano, ale praktycznie może się to przedłużyć o kilka dni, a być może nawet tygodni. Problemem jest Senat, gdzie różnice kandydatów w sondażach są minimalne (1-2 proc.), a zaostrzone po sytuacji z roku 2020 prawo w kilku stanach, nie pozwala na wcześniejsze liczenie głosów korespondencyjnych. Jednocześnie trudna sytuacja jest w Georgii, gdzie poza Demokratą i Republikaninem, mamy też kandydata niezależnego. W efekcie brak wyniku >50 proc. może prowadzić do konieczności ponownego głosowania 6 grudnia. Biorąc pod uwagę, że polityczna bitwa pomiędzy Demokratami, a Republikanami w Senacie może toczyć się o jedno, symboliczne miejsce więcej, to sytuacja w Georgii może rzeczywiście komplikować sytuację.

Jak jednak wyniki wyborów połówkowych mogą przekładać się na sytuację na rynkach? Historyczne zależności z ostatnich kilkudziesięciu lat wskazują, że kiedy Republikanie kontrowali Kongres, a prezydentem był Demokrata, to na rynkach finansowych panowały dobre nastroje - rynki akcji szły w górę, a dolar był słaby. Dlaczego? Partia Republikańska była kojarzona z bardziej pro-rynkową, niechętną nadmiernemu interwencjonizmowi i większym wydatkom. Stąd też Demokraci byli niejako zmuszeni do szukania bardziej konstruktywnych rozwiązań, dających długofalowe efekty gospodarcze (np. wzrost wydajności pracy itd.). Ale czy tak jest też teraz, kiedy pośród Republikanów nadal bardzo silną pozycję ma były prezydent Donald Trump, co do którego jest wiele kontrowersji - prowadzone postępowania federalne? Niemniej odnosząc to do obecnej sytuacji - Republikański Kongres teoretycznie może być bardziej zdeterminowany do wsparcia działań zmierzających do ograniczenia inflacji i utrzymania dyscypliny budżetowej, co może prowadzić do głębszej recesji w gospodarce. Rynki mogą ubrać to w scenariusz w którym "sufit" dla stóp procentowych wypadnie wcześniej, stąd też dolar mógłby dalej słabnąć. Tym samym wszelkie komplikacje wokół obecnych wyborów (przedłużające liczenie się głosów, sytuacja w stanie Georgia) mogłyby zostać odebrane negatywnie dla tej tezy, a zatem umocnić dolara.

 

Reklama

 

Poza informacjami z USA, dzisiaj mamy wątek Chin. Wprawdzie Wall Street Journal sugeruje, że chińskie władze prowadzą nieoficjalne symulacje, co do potencjalnych działań mających poluzować restrykcje pandemiczne, to jednak oficjalnie się temu zaprzecza, a liczba nowych zakażeń COVID osiągnęła właśnie nowy rekord od pół roku. To wprowadza na rynek dodatkową nerwowość.

Wobec powyższych argumentów nie jest nazbyt dużym zaskoczeniem to, że dolar odbija dzisiaj na szerokim rynku. Ruch nie jest jednak nazbyt duży. Pośród G-10 najsłabsza jest korona norweska tracąca wobec dolara niecałe 0,7 proc., potem mamy funta z wynikiem poniżej 0,4 proc. i euro z 0,3 proc. Mocniejsza jest reprezentacja walut EM, co potwierdza schemat podbicia globalnego ryzyka. Odnosząc się do poszczególnych walut warto wspomnieć o euro i jastrzębich komentarzach ze strony członków ECB (rynki nie powinny oczekiwać na pivot), oraz funta (kanclerz Hunt szykuje według prasy podwyżki podatków, co ma zwiększyć bezpieczeństwo budżetu), a także dolara nowozelandzkiego (opublikowane oczekiwania inflacyjne na bazie ankiet konsumentów wypadły powyżej prognoz).

 

EURUSD - kręcimy się wokół parytetu

Reklama

Wczoraj ten poziom został wybity (lokalny szczyt przy 1,0033), ale dzisiaj ponownie powróciliśmy poniżej 1,00. Uwagę zwracają komentarze "jastrzębi" w ECB (Kazaks) sugerujące rynkom, że nie powinny zakładać tak zwanego pivotu w najbliższych miesiącach - pauzy w podwyżkach stóp szybko nie będzie, gdyż inflacja jest za wysoka. Te słowa nie są jednak na tyle "mocne", aby móc samodzielnie stanowić o sile euro. W rozdaniu EURUSD główne karty nadal rozdaje dolar, a ten będzie zależny od tego, jakie będą wyniki wyborów połówkowych do Kongresu (i czy zobaczymy je jutro rano), oraz od inflacji CPI w czwartek (gdyby październikowy odczyt był wyraźnie poniżej 8 proc. r/r to mogłoby to dać mocniejszy ruch w stronę słabszego dolara.

Sytuacja na rynkach 8 listopada - czy wybory w USA pójdą gładko? - 1Sytuacja na rynkach 8 listopada - czy wybory w USA pójdą gładko? - 1

Wykres dzienny EURUSD

W krótkim okresie problemy z wyraźniejszym sforsowaniem parytetu mogą prowokować niewielką korektę (strefa 0,9910-0,9950) lub nieco większą (do wsparcia przy 0,9863). W perspektywie kilku(nastu) dni większe prawdopodobieństwo wydaje się, że jest tym, że dojdzie do przetestowania, lub też naruszenia październikowego szczytu przy 1,0093.

Czytaj więcej

Artykuły związane z izby kongresu usa