Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

iwona hossa

Z jednej strony długo wyczekiwane pobicie rekordów wszech czasów przez indeksy polskiej giełdy, a z drugiej najwyższa od dwóch dekad inflacja i seria podwyżek stóp procentowych – to niektóre z najważniejszych rynkowych faktów 2021 roku, które rzutować mogą na kolejny rok.

 

Końcówka grudnia, to dla nas tradycyjna okazja, by z jednej strony przypomnieć najważniejsze fakty, zdarzenia i trendy odchodzącego roku z rynkowego punktu widzenia, a z drugiej, by zastanowić się czy mogą one zawierać w sobie pewne wskazówki co do nadchodzącego 2022 roku.

 

Wreszcie rekordy na GPW

Najważniejszym pozytywnym wydarzeniem 2021 roku z punktu widzenia polskich inwestorów były nowe rekordy wszech czasów głównych indeksów. Po świeże historyczne maksima sięgnęły zgodnie: WIG, mWIG40 i sWIG80. Sztuka ta nie udała się tylko WIG20, ale nie rozpaczamy z tego powodu, bo od dawna nie traktujemy tego indeksu jako najbardziej reprezentatywnego. Na pocieszenie można dodać, że rekord pobiła przynajmniej jego dochodowa wersja (uwzględniająca reinwestycję dywidend), czyli WIG20TR.

Reklama

Rys. 1. W odchodzącym roku świętowaliśmy długo wyczekiwane pokonanie rekordu przez WIG
 grafika numer 1 grafika numer 1
Źródło: Qnews.pl, GPW.

 

Rekordy przypominają, że na długą metę akcje przynoszą dodatnie stopy zwrotu. Z kolei to, że na pokonanie szczytów sprzed lat trzeba było czekać tak długo, jest przestrogą przed kupowaniem akcji, gdy wskaźniki ich wyceny bujają w obłokach. Na szczęście z taką sytuacją obecnie nie mamy do czynienia, a żaden z obserwowanych przez nas wskaźników nie jest nawet w pobliżu poziomów z połowy 2007 roku. Oczywiście nowe rekordy nie muszą oznaczać, że teraz czeka nas niezmącona zmiennością hossa.

 

Trzynasty rok hossy na Wall Street

Amerykański S&P 500 kończy trzeci kolejny rok pod znakiem dwucyfrowych stóp zwrotu. Ciekawe, że w danych rocznych nie widać ani śladu pandemicznego krachu z marca 2020, który został dosłownie zalany morzem płynności przez rządy i banki centralne. Dalsza konsekwencja tego faktu jest taka, że amerykański benchmark kończy … trzynasty rok bez większej przeceny rok do roku. Jeśli przez bessę rozumieć co najmniej jeden rok ze spadkiem indeksu o umowne 20 proc. lub więcej, to ostatnim takim przypadkiem był rok … 2008. Innymi słowy, na bazie danych rocznych można założyć, że od trzynastu lat S&P 500 jest w hossie – to okres dłuższy niż nawet w czasie boomu lat 90.

Fakty te przeczą popularnej tezie jakoby pandemiczny krach „zresetował” cały cykl i że począwszy od marca 2020 mamy kolejną hossę startującą niejako od zera. Potwierdzają to zresztą wskaźniki wyceny. Poważany współczynnik P/E Shillera w mijającym roku znalazł się w okolicach progu 40, który został pokonany wyłącznie w kulminacyjnej fazie bańki internetowej na przełomie wieków.

Reklama

 

„Value” i rynki wschodzące relatywnie najsłabsze od lat

Niepokojąco wysokie wyceny w przypadku flagowego S&P 500 nie oznaczają, że na rynkach akcji nie ma niczego taniego. W mijającym roku jeszcze bardziej w tyle za modnymi spółkami „wzrostowymi” (growth), których sztandarowym przykładem stała się Tesla z kosmicznymi wskaźnikami wyceny, zostały niektóre segmenty takie jak spółki „wartościowe” (value), czyli o relatywnie niskich wycenach, czy też rynki wschodzące.

Rys. 2. Spółki typu „value” i rynki wschodzące ciągle czekają na lepsze czasy


 grafika numer 2 grafika numer 2
Źródło: Qnews.pl, MSCI.

Globalny współczynnik siły relatywnej Value/Growth testował w tym roku … 40-letnie minimum. Dla porównania, na szczytach bańki internetowej w 2000 roku osiągnął „zaledwie” 13-letnie minimum, zanim gwałtownie wystrzelił w górę. Z kolei współczynnik siły relatywnej rynków wschodzących względem rozwiniętych rok kończy na poziomach najniższych od połowy 2003 roku. Być może właśnie takie zapomniane, niemodne, a przez to relatywnie tanie aktywa mieć na uwadze przy konstrukcji długoterminowego portfela inwestycyjnego.

 

Inflacja szaleje

Reklama

Z gospodarczego punktu widzenia odchodzący rok stoi pod znakiem rozpędzającej się inflacji, zarówno w Polsce, jak i na świecie. W naszym kraju wskaźnik CPI, który rok rozpoczynał na umiarkowanym poziomie 2,6 proc. rok do roku, w listopadzie zawędrował do niewidzianego od dwóch dekad pułapu 7,7 proc. i wszystko wskazuje na to, że na tym jeszcze nie koniec. Niektórzy ekonomiści kreślą wizję zbliżenia się inflacji do progu 10 proc. w okolicach wiosny.

O ile umiarkowana inflacja jest traktowana na ogół jako pozytywne, zdrowe zjawisko, to obecne poziomy świadczą o silnej nierównowadze w gospodarkach. Walka z nią będzie zapewne tematem numer jeden przynajmniej w pierwszych miesiącach 2022. Projekcje mówią o możliwym opadaniu inflacji od wiosny, ale ma to być raczej proces stopniowy, niż gwałtowny.

 

 

Pierwsza od lat seria podwyżek stóp

Jeszcze na początku roku wizja wycofania się banków centralnych z reżimu ultra niskich stóp procentowych narzuconego wraz z wybuchem pandemii w I kw. 2020 wydawała się mglistą perspektywą. Rodzima Rada Polityki Pieniężnej długo upierała się przy tezie o „przejściowym” charakterze narastającej presji inflacyjnej, aż w końcu coś pękło w tym gołębim nastawieniu i począwszy od października ruszyła pierwsza od 2012 roku seria podwyżek stóp procentowych. Jak już zwracaliśmy uwagę w poprzednich analizach, tempo i skala zacieśnienia są mocniejsze niż w poprzednich trzech cyklach. I na tym z pewnością nie koniec. Oczekiwania rynkowe m mówią o dojściu stopy referencyjnej do 3,5 proc.

Reklama

Rys. 3. Zwrot w polityce banków centralnych
 grafika numer 3 grafika numer 3
Źródło: Qnews.pl, NBP, Bloomberg, CME Fed Watch.

 

Rok 2021 przyniósł też zwrot w nastawieniu amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Jej szef J. Powell również długo upierał się przy tezie o przejściowości inflacji, ale i on w końcu poddał się pod presją faktów. W marcu 2022 ma zostać całkowicie wygaszone luzowanie ilościowe (QE). W tym samym miesiącu rynek zaczął oczekiwać pierwszej podwyżki stóp w USA.

Na przestrzeni 2022 roku będziemy obserwować po pierwsze jak daleko posuną się bankierzy centralni z zacieśnianiem polityki monetarnej, po drugie czy uda się zdusić nadmierną inflację, a po trzecie czy zacieśnienie nie odciśnie piętna na tempie wzrostu gospodarczego.

 

Obligacje z rekordowymi stratami, ale też z wyższą rentownością

Obszernie pisaliśmy już o rekordowo słabym okresie dla obligacji skarbowych stałokuponowych, których indeks po raz pierwszy w swej historii kończy rok pod kreską, co jest prostą konsekwencją (a) wcześniejszego dojścia rentowności obligacji w okolice zera, (b) zaskoczenia w postaci serii podwyżek stóp procentowych. Dalsze losy tej klasy aktywów zależą od tego jak daleko posunie się RPP w walce z inflacją. Z historycznego punktu widzenia optymalnym momentem do zakupu przecenionych (a przez to bardziej rentownych) papierów skarbowych będzie zapewne definitywny koniec podwyżek na horyzoncie.

Reklama

 

PLN najsłabszy od lat

Kurs euro zawędrował w listopadzie, po raz pierwszy od 2009 roku, powyżej progu 4,70 PLN. Z kolei kurs dolara ocierał się o dwudekadowe maksima. Osłabienie PLN wywołało porównania do katastrofalnej deprecjacji tureckiej liry, ale zdecydowane działania RPP na szczęście przekreślają takie proste porównania. Niemniej deprecjacja PLN oznaczała, że opłacało się posiadać w portfelu aktywa zagraniczne, denominowane w twardych walutach.

Reasumując, 2021 rok na kartach historii zapisuje się pod znakiem długo wyczekiwanych rekordów na GPW i pierwszej od lat serii podwyżek stóp procentowych.

Czytaj więcej