Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

inflacja 2015

Artykuł z serii: "Piotr Kuczyński dla iWealth"

 

W Polsce na rynku akcji panowała w piątek 19.11 stara bieda. WIG20 spadał (chwilami tracąc ponad dwa procent) z łatwością pokonując wsparcie na poziomie 2.270 pkt. Zakończył dzień spadkiem o 1,02%, ale nie można było tego uznać za sukces. Nadal szybko tracił złoty.

Nie widać też było chęci do odbicia w poniedziałek,

ale WIG20 trzymał się blisko poziomu neutralnego i tam dzień zakończył. Mocno spadły jednak indeksy mniejszych spółek. Dużo lepiej wyglądał nasz rynek we wtorek. Owszem, od początku sesji WIG20 spadał, ale bardzo szybko wszedł większy popyt i indeks przebił się przez linię poziomu neutralnego kończąc dzień zwyżką o 0,59%.

Reklama

Można było mieć nadzieję, że indeksy ubijają dno, więc nie dziwiło to, że w środę sesja rozpoczęła się od wzrostu indeksów. Tyle tylko, że potem WIG20 znowu zanurkował i zabarwił się na czerwono. Była jeszcze jedna próba zatrzymania spadku, ale znowu się nie udała. WIG20 stracił 0,95%, ale nadal utrzymywał się nad poziomem wsparcia.

GPW nie wykorzystała też czwartku, kiedy pauzowała Wall Street, a indeksy na innych giełdach europejskich powoli rosły. Znowu sesja rozpoczęła się od wzrostu indeksów, ale natychmiast podaż zaczęła WIG20 obniżać, co doprowadziło do zabarwienia się indeksu na czerwono. Pod koniec sesji nastąpił nieśmiały atak popytu, ale dał bardzo umiarkowany efekt – WIG20 stracił 0,46%. Jedynym pozytywem był mały obrót i to, że indeks nadal utrzymał się nad poważnym wsparciem.

A tymczasem w Polsce - waluty

Złoty tracił też w poniedziałek, bo szkodził mu nadal spadający kurs EUR/USD, ale w końcu, tuż po południu, kursy szybko zawróciły. Albo NBP lub BGK zainterweniował – albo złotemu pomogła wypowiedź premiera Morawieckiego (albo obie te rzeczy na raz), który wspomniał o tym, że rząd będzie starał się złotego umocnić.

Tak czy inaczej kursy walut wróciły do poziomu neutralnego, ale potem przecena EUR/USD nie dała naszej walucie szans – kursy zakończyły dzień dużymi zwyżkami. Pozostawało nadal pytanie, czy NBP i BGK zaczną interweniować nie ograniczając się do słownych interwencji. Powtarzam: interwencje trendu nie zmienią, ale stosowane od czasu do czasu będą spowolniały ten trend.

We wtorek spokój połączony z małą korekta na rynku EUR/USD pozwolił na naszym rynku na uspokojenie. Kursy delikatnie się osunęły. Dwa dni wyznaczyły poziom, który doskonale nadawał się do obrony złotego.

Reklama

Nie mogło wiec dziwić to, że w środę tuż po godzinie 8:00 (po wypiciu kawy ;-) zobaczyliśmy coś, co można było nazwać ewidentną interwencją i kursy zanurkowały. Mówiono też o tym, że złotemu pomógł wywiad prezesa Adama Glapińskiego dla Interii, w którym mówił, że popiera silnego złotego (jaka zmiana w porównaniu do opinii sprzed paru miesięcy…) i że NBP może interweniować.

Tyle tylko, że po pierwsze przecież fragment o możliwej interwencji jest w każdym komunikacie RPP, a po drugie podobnie zachowały się kursy tureckiej liry i węgierskiego forinta. Nawet czeska korona zareagowała podobnie, ale tam, szybko wszystko wróciło do poprzednich poziomów. Wyglądało to jak uzgodniona z bankami centralnymi interwencja. Tak czy inaczej spadek kursu EUR/USD już złotemu nie szkodził, co daje nadzieję na zahamowanie zwyżki kursów.

Podobnie wyglądała sytuacja w czwartek

Znowu kursy tuż po 8:00 zanurkowały, ale potem sytuacja się zmieniła. Kurs liry i złotego odrabiał straty, ale kurs forinta je pogłębiał. Powód był oczywisty – węgierski bank centralny (MNB) podniósł tygodniową stopę depozytową o 0,4 punktu procentowego, do poziomu 2,9 proc. To więcej niż spodziewała się większość uczestników rynku (0,3 punktu procentowego) i dlatego forint się umacniał. Widać jak może działać kolejna podwyżka w Polsce.

W Polsce premier przedstawił rządową tarczę anty-inflacyjną

Generalnie, jeśli chodzi o paliwa, wiele zależy od tego jak po 20.12 wyglądać będą ceny ropy na rynkach globalnych oraz jak drogi będzie dolar. Co do reszty to być może w pierwszym kwartale inflacja będzie nieco niższa od obecnie oczekiwanej, ale potem, kiedy ulgi znikną, wróci do trendu. Dopłaty dla mniej zamożnych Polaków mogą podziałać nawet pro-inflacyjnie, bo zwiększą ilość pieniądza na rynku. W sumie to jest tzw. miły gest, który problemu wysokiej inflacji nie może rozwiązać.

Czytaj więcej

Czytaj więcej