Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Hometown International akcje

W środę powróciłem do historii sklepu z kanapkami, który przez kilka miesięcy wyceniany był na amerykańskim rynku pozagiełdowym na około 100 mln USD. Amerykańska Komisja Giełd i Papierów Wartościowych oskarżyła trzy osoby o manipulacje rynkowe w ramach zorganizowanej przez nich akcji pompuj, zaaranżuj odwrotne przejęcie przy kosmicznej wycenie i wyrzuć akcje w rynek.

Oskarżonym udało się zrealizować pierwsze dwa z trzech etapów akcji a w akcie oskarżenia SEC znajduje się kilka interesujących szczegółów, które polskim inwestorom na pewno będą przypominać wątki z historii polskich spółek ze spekulacyjnego segmentu rynku, który nazywam segmentem bananowym.

Najważniejszym szczegółem ze sprawozdania SEC jest kolosalna różnica pomiędzy ceną akcji na bardzo mało płynnym rynku pozagiełdowym a ceną akcji w transakcjach, w których organizatorzy przekrętu nabywali duże pakiety od założycieli spółki – nieświadomych, że spółka, którą stworzyli i do pewnego momentu formalnie zarządzali jest narzędziem w ambitnym szwindlu rynkowym.

Na rynku pozagiełdowym akcje Hometown International zadebiutowały w październiku 2019 i dostępne dane sugerują, że handel rozpoczął się powyżej poziomu 1 USD. To oznacza, że „na dzień dobry” sklep z kanapkami (chciałbym napisać „deli” ale obawiam się trochę językowych purystów) z mniej niż 40 tysiącami USD rocznych przychodów wyceniony został na ponad 5 mln USD.

Dwa miesiące później organizatorzy przekrętu za stanowiący 38% udziałów pakiet 2 mln akcji zapłacili 3 tysiące dolarów czyli 0,0015 USD za akcje. W tym czasie akcje kosztowały na rynku już 1,5 USD a więc tysiąc razy więcej.

Reklama

Minęły kolejne cztery miesiące i szwindlarze znaleźli trzech inwestorów z Hong Kongu, którzy za gotówkę objęli 2,5 mln akcji po 1 USD za akcję. Cena na rynku pozagiełdowym wynosiła już około 4 USD akcję.

 

Na początku 2021 roku napompowano cenę akcji do około 13-14 USD co dawało kapitalizację rynkową na poziomie ponad 100 mln USD. Warto jednak zauważyć, że do czasu zwiększonego zainteresowania mediów za sprawę Davida Einhorna obroty na akcjach HWIN nie przekraczały kilku tysięcy dolarów dziennie. Za sprawę SEC wiemy, że pewna część tego mizernego obrotu była ustawionymi transakcjami. „Organiczny” obrót można więc uznać za pomijalnie niewielki.

Należy jednak pamiętać, że nie jest rzeczą niemożliwą drastycznie zwiększenie obrotów – w dwóch tygodniach medialnej burzy o warty 100 mln USD sklep z kanapkami dzienne obroty wzrosły do 100 tysięcy USD. W pewnym sensie nagłaśnianie przez media takich przypadków idealnie wpisuje się w plany organizatorów przekrętów – zwiększone zainteresowanie zwiększa płynność i pozwala wyrzucić akcje w rynek.

 

Reklama

 

Tak więc pierwszy wniosek z historii Hometown International i wielkości luki cenowej pomiędzy dużymi transakcjami poza rynkiem a ceną rynkową wskazuje, że w przypadku gdy cena rynkowa ustalana jest przy ograniczonej płynności i wątpliwościach co do „organiczności” obrotu dużo lepszym sygnałem fundamentalnej, rzeczywistej wartości spółki są duże transakcje poza rynkiem, zwłaszcza jeśli dokonują ich dominujący akcjonariusze. Jeśli zastanawiamy się ile może być wart sklep z kanapkami z 40 tysiącami USD rocznego obrotu i z jednej strony mamy ułomną rynkową wycenę na 5 milionów USD a z drugiej strony pozarynkowe transakcje wyceniające spółkę na 8 tysięcy USD dokonywane na dużych pakietach akcji przez dominujących akcjonariuszy to można zakładać, że rzeczywista wartość spółki będzie dużo bliższa wycenie z transakcji pozarynkowych.

Drugi wniosek z historii Hometown International dotyczy realistycznej oceny szans i zagrożeń, potencjalnych zysków i potencjalnych strat przy próbie podłączenia się pod akcję pompuj i rzuć, w której organizatorzy obejmowali albo kupowali akcje po cenie wielokrotnie niższej niż cena rynkowa. Pakiety kontrolne niedorzecznie wycenianych spółek wydmuszek regularnie zmieniają właściciela w transakcjach pozarynkowych po cenie kilkukrotnie niższej niż cena rynkowa. Sytuacja HWIN była ekstremalna bo organizatorzy obejmowali akcje 1000 razy taniej niż cena rynkowa.

Nie można ignorować faktu, że jeśli organizatorzy akcji pompuj i rzuć albo pompuj i zaaranżuj odwrotne przejęcie obejmują albo kupują akcje po cenie wielokrotnie niższej niż cena rynkowa to znajdują się w dużo korzystniejszej sytuacji niż inwestor, który chce się podłączyć pod spodziewaną zwyżkę kursu i kupuje akcje na rynku. Realna jest sytuacja, w której po runięciu kursu inwestor notować będzie 80% czy 90% stratę a dominujący akcjonariusze ciągle będą mogli wyrzucać akcje w rynek z zyskiem.

 

Wielu indywidualnych inwestorów trafnie antycypuje rozwój sytuacji w takich sytuacjach: nawet jeśli nowi akcjonariusze (zwłaszcza z przyciągającą uwagę reputacją) objęli akcje dużo poniżej aktualnej ceny rynkowej to należy oczekiwać wzrostu kursu po opublikowaniu informacji o nowych dominujących akcjonariuszach. Nawet jeśli ostatecznym celem nowych akcjonariuszy nie jest rozwijanie biznesu spółki tylko szybki wzrost kursu akcji i rozpoczęcie dystrybucji akcji to należy oczekiwać, że będą chcieli rozpocząć tę dystrybucję z możliwie wysokich poziomów.

Reklama

Zwróćmy uwagę, że tak było w przypadku Hometown International. Spółka debiutowała na rynku pozagiełdowym z kuriozalną wyceną przekraczającą 5 mln USD ale w trakcie kilkunastomiesięcznej obecności na rynku OTC jej kurs zaliczył kilkunastokrotny wzrost.

 

Słynny sklepik z kanapkami – legenda amerykańskiego rynku pozagiełdowego. Jaką lekcję można wyciągnąć z jego historii? - 1Słynny sklepik z kanapkami – legenda amerykańskiego rynku pozagiełdowego. Jaką lekcję można wyciągnąć z jego historii? - 1

 

Moim zdaniem aktywna spekulacja w bananowym segmencie rynku, do którego należał Hometown International, oznacza dla indywidualnych inwestorów grę w Gamboni czyli w grę, w której część uczestników gry tworzy jej reguły i modyfikuje je w zależności od swoich potrzeb. Jak pokazuje przykład Hometown International nie zawsze robią to zgodnie z prawem a czasami dają się nawet na tym przyłapać. Możemy dodać, że w większości przypadków uprzywilejowani gracze mają także zdecydowanie lepsze karty. Teoretycznie nie ma to znaczenia w Gamboni bo nawet gdyby mieli gorsze karty to i tak mogliby zmienić reguły gry i sprawić by wartość ich kart „magicznie” wzrosła. Zakładam jednak, że nawet w Gamboni posiadanie lepszych kart (akcji kupowanych wielokrotnie poniżej ceny rynkowej) jest korzystne i ułatwia wygraną.

 

Reklama

Faktem jest, że nie trzeba być najlepszym uczestnikiem rynku by zarabiać. Tak więc fakt, że ktoś posiada nad nami wyraźną przewagę nie oznacza, że poniesiemy stratę. Warto się jednak zastanowić czy nie można znaleźć na rynku bardziej korzystnych sytuacji, w których nie rywalizujemy z inwestorami, którzy za swoje akcje płacili tysiąc razy mniej niż my.

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj więcej 

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Czytaj więcej