Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

gospodarka polski a niemiec

 

  • Czy nowy polski rząd będzie pro-wolnorynkowy?
  • Czy państwo powinno budować elektrownię atomową?
  • Czy CPK ma sens?
  • Jak można sprywatyzować służbę zdrowia?
  • Czemu Polska może nigdy nie dogonić Niemiec?

 

Piotr Rosik (z-ca redaktora naczelnego FXMAG): Jak Pan ocenia zmianę polityczną, która się zadziała w ostatnich miesiącach w Polsce? Czy według Pana, zwolennika austriackiej szkoły ekonomii, idziemy w kierunku wolnościowym?

Dr Mateusz Benedyk (dyrektor generalny Instytutu Misesa): Przyznam, że dużych nadziei na jakieś odważne kroki w stronę większych wolności obywatelskich czy większego poszanowania dla wolności podmiotów gospodarujących nie spodziewam się. W zakresie polityki gospodarczej zapewne zobaczymy mniej więcej kontynuację, może będzie więcej przejrzystości w działaniach. Być może będą dotrzymywane lepsze standardy legislacyjne, może zobaczymy poszanowanie vacatio legis.

 

Jakie są największe, najpilniejsze problemy, jeśli chodzi o gospodarkę Polski, jakimi nowy rząd powinien się zająć?

Powinien zająć się uporządkowaniem tego, czym państwo już się zajmuje i podjąć próbę wciągnięcia podmiotów prywatnych tam, gdzie jest to najłatwiejsze. Nasz rząd zajmuje się dużą liczbą rzeczy, zbyt dużą. Rankingi OECD pokazują, że mamy największy etatyzm na Starym Kontynencie, obok Francji. A przeważnie nie ma strategicznego uzasadnienia, dla którego rząd miałby mieć udziały w firmach produkujących cukierki czy przewożących pasażerów samolotami.

Z pewnością dużym wyzwaniem jest transformacja energetyczna. Ale ona też może być ciągnięta bardziej przez sektor prywatny, niż państwowy. Tak było przez lata w USA, aż do rządów Joe Bidena. W Ameryce to sektor prywatny inwestował przez lata w OZE, i dzięki temu jest ona w pewnych kwestiach energetycznych przed Europą.

Reklama

Widać boom na prywatne szkolnictwo w Polsce. Pytanie, czy nie wykorzystać tego trendu, nie wprowadzić większych ułatwień dla działań prywatnych podmiotów w tym sektorze.

 

Roczne tempo wzrostu PKB Polski

 grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: Trading Economics

 

Reklama

 

Jak Pan zapatruje się na kwestię budowy elektrowni atomowej? Ta mega-inwestycja powinna być zrealizowana przez państwo, w partnerstwie publiczno-prywatnym, a może przez firmy prywatne?

Na pewno wszystkie ważne elementy systemu energetycznego - jak produkcja energii i jej dystrybucja, zapewnienie stabilności sieci - mogą działać na rynkach prywatnych. Miks energetyczny powinien tworzyć się na zasadach wolnorynkowych.

Pytanie, czy przy obecnych regulacjach możliwe jest, aby państwo nie brało udziału w budowie elektrowni atomowej. Powiem szczerze, nie znam odpowiedzi. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że ona jest potrzebna, ale poprzedni rząd przez 8 lat nie przedstawił żadnych wyliczeń i założeń finansowania. A przecież kluczową kwestią jest tutaj to jaki będzie koszt kilowatogodziny energii dla gospodarstwa domowego wyprodukowanej w elektrowni atomowej, w porównaniu do alternatyw. Na pewno energia jądrowa jest tańsza od tej pochodzącej z elektrowni węglowych.

 

A jak w ogóle rozwiązałby Pan problem polskiego górnictwa węglowego? Kolejne rządy nie potrafią tego zrobić. Widać tutaj strach polityczny.

Trzeba polskie górnictwo urynkowić. Sprzedać te zakłady, które mogą być rentowne, a zamknąć te, które rentowne na pewno nie będą. Zwracam uwagę, że mamy w Polsce prywatne kopalnie, które trzymają koszty w ryzach i widać, że wdrażają innowacje.

 

Przykład?

W jednej z nich została zbudowana instalacja do spalania metanu. W tym procesie jest pozyskiwany prąd, co pozwoli za jakiś czas pokryć koszty tej inwestycji, potem pojawią się oszczędności.

Tymczasem w państwowych kopalniach widać hojne odprawy dla górników i spadek wydobycia. Hałdy rosną, i zatrudnienie też. Przez to koszty idą drastycznie w górę.

Reklama

Wydaje mi się, że urynkowienie górnictwa wpłynęłoby na inne obszary tradycyjnie uznawane za takie, którymi powinno się zajmować państwo. To mógłby być game-changer, taki wytrych do pójścia dalej drogą wolnorynkową.

 

Zobacz także: Wielka Brytania – Bank Anglii podjął decyzję o stopach, zobacz jak reaguje funt (GBP)

 

Inną potencjalną mega-inwestycją, o której jest ostatnio głośno, jest CPK, czyli Centralny Port Komunikacyjny. Ta inwestycja jest potrzebna Polsce? Nowy rząd chyba sceptycznie podchodzi do tego projektu.

Wydaje się, że jest miejsce na nowe, duże lotnisko w Polsce. Ale to nie jest kwestia godności czy geopolityki. Polska jest już też całkiem dobrze logistycznie i infrastrukturalnie zagospodarowana, jednak być może więcej cargo można wozić.

Przy czym to jest projekt, który mógłby być prywatny. Ja nie widzę potrzeby, by państwowy kapitał był w ten projekt angażowany. Jeśli ten projekt CPK jest sensowny i spina się, to prywatny kapitał powinien chcieć go zrealizować. Nie znam się na prognozowaniu ruchu lotniczego. Wydaje się jednak, że Polska ma jeszcze tutaj miejsce na rozwój.

 

Są gdzieś w Europie prywatne, duże lotniska pasażerskie?

Tak, w Portugalii. I nie widać, by po prywatyzacji tamtejszych lotnisk spadł ruch lotniczy, czy żeby Portugalia była z tego powodu poddana ostracyzmowi na arenie międzynarodowej.

 

A czy można pokusić się o postawienie tezy, że efektywność inwestycji publicznych, i jakość usług publicznych, zależy w dużej mierze od kultury cywilizacyjnej? Państwowe niekoniecznie jest zawsze gorsze od prywatnego. Duńska publiczna służba zdrowia jest najlepsza na świecie, a kraj ten generalnie ma najniższe wskaźniki korupcji na globie, i te wskaźniki według mnie są ze sobą skorelowane.

Oczywiście, kwestia kultury tego, jak menedżerowie i pracownicy myślą o pracy dla instytucji publicznych, może mieć wpływ na te kwestie, o których Pan powiedział. Ale tutaj pojawia się pytanie co w takim razie robić w naszym kraju, czy mamy ścieżkę dojścia do takiej wysokiej kultury, a jeśli nie, to czy jednak nie powinniśmy więcej prywatyzować. Bo prywatyzacja wymusza wysokiej jakości kulturę zarządczą.

Reklama

Poza tym, sama kultura nie rozwiązuje wszystkich problemów. Kraje skandynawskie są jednak mocno prorynkowe. Co prawda mają one relatywnie wysokie wydatki publiczne, a z drugiej strony sporo wolności regulacyjnej. W Danii mamy na przykład bardzo elastyczne prawo pracy, ten kraj był bardzo wysoko w rankingu Doing Business.

Generalnie, jeśli patrzymy na sprywatyzowane systemy służby zdrowia, to one jednak sobie radzą bardzo dobrze we wszelakich rankingach. Tutaj wskażę na Singapur czy Szwajcarię. Co prawda tam pewna ingerencja państwa jest widoczna, ale jednak są to mocno zdecentralizowane systemy.

 

Jak Pan sobie wyobraża urynkowienie służby zdrowia w Polsce?

To musiałoby następować ewolucyjnie. Musiałoby się pojawić działanie propodażowe, ale też i propopytowe. Czyli trzebaby zapewnić i kadrę, ułatwiając komercyjną działalność szpitali państwowych czy łagodząc różne ograniczenia, i jakieś ulgi dla podatników, pod postacią np. prywatnego konta zdrowotnego, gdzie Polacy wpłacaliby pieniądze, i one byłyby odliczane od składek zdrowotnych.

Zwróćmy uwagę, że i tak wielu pacjentów obecnie stara się o kupowanie usług na rynku prywatnym. Obecnie około 30% usług zdrowotnych jest świadczonych w Polsce prywatnie, a ja sądzę, że w kilka lat moglibyśmy ten odsetek podnieść do 70%. To by się przełożyło na lepszą dostępność usług medycznych i lepszy stan zdrowia Polaków.

 

Czytaj również: Spirala zadłużenia USA zmieni się w spiralę śmierci - alarmuje słynny ekonomista

 

Od wielu dekad słychać narzekania, że Polska jest mało wolnorynkowa, że tkwi co najmniej jedną nogą w socjalizmie, w pomocniczości hamującej rozwój. Jednak w ciągu ostatnich 30 lat byliśmy jedną z dwóch najszybciej rosnących gospodarek na świecie, obok Korei Południowej. Jak to możliwe? Czy gdybyśmy byli o wiele bardziej wolnorynkowi, to już byśmy doganiali najbardziej rozwinięte kraje? A może to zasługa wejścia do UE, albo splot szczęśliwych okoliczności?

Punktem wyjścia dla III RP była szokowa terapia wolnorynkowa. Wśród gospodarek post-socjalistycznych Polska weszła najszybciej na ścieżkę zdrowego wzrostu, a np. w Estonii stało się to 5-6 lat później. Gdybyśmy byli nastawieni bardziej pro-wolnorynkowo, to byśmy zaszli jeszcze dalej. Bylibyśmy europejskim Tajwanem, lub Singapurem.

Reklama

Poza tym, Polacy są bardzo przedsiębiorczy. Chcą dużo osiągać, chcą zarabiać. I co ważne, w społeczeństwie nie ma potępienia dla biznesmenów, a taki zdrowy klimat akceptujący przedsiębiorczość to jest ważna sprawa.

Proszę również zwrócić uwagę, na co Polacy narzekają. Na co?

Na służbę zdrowia.

I na stan edukacji. A zaraz zaczną narzekać na ceny prądu, gdy te zostaną odmrożone. To są usługi publiczne. A czy narzekają na usługi kupowane prywatne? Według mnie, w radykalnie mniejszym stopniu.

Mogą niedługo też zacząć narzekać na migrantów. Chodzi mi o mechanizm przymusowej relokacji uchodźców, wprowadzony na skutek umów z UE. Czy Polska powinna się przed nim bronić?

Migrant zarobkowy jest zazwyczaj korzystny dla gospodarki, do której przybywa. A to dlatego, że mamy tutaj do czynienia po prostu z przeniesieniem zasobu do bardziej cennego zastosowania. To tak jakbyśmy 1 kg stali wykorzystywali w produkcji, która przynosi 100 USD dochodu, ale odkryli, że jest inny proces, w którym przyniesie ona 200 USD dochodu. Nie inaczej jest z ludzką pracą, która jest zasobem.

Tam gdzie migracja jest kreowana przez rynek pracy, jest zjawiskiem pozytywnym. Świetnym przykładem jest Szwajcaria, gdzie gros mieszkańców nie urodził się w tym kraju, ale nie ma tam napięć społecznych na tle etnicznym czy kulturowym.

Tam, gdzie nie rynek pracy jest główną siłą sterującą migracją, tylko rząd, pojawia się problem. Rząd lubi przymuszać migrantów do różnych dziwnych czynności, jednocześnie utrzymując je na zapomogach. I te przymuszone do różnych kursów czy nauki języka osoby gorzej się integrują z ludnością miejscową.

Reklama

Idąc dalej, rozwiązaniem problemów UE nie jest rozlokowywanie migrantów po różnych krajach członkowskich, tylko ułatwienia w zakresie uzyskiwania wiz. Po prostu, UE powinna stworzyć wizy, po kupieniu których możnaby podjąć legalnie pracę na terenie państw członkowskich. Wtedy migrantom mniej opłacałoby się podejmowanie ryzykownych prób przekraczania zielonej, czy brzegowej granicy UE.

Nie wiem, czy Polska w tej chwili może się z ustaleń w tym zakresie wycofać. Ale może słabo tych przybyszy pilnować. [śmiech] Ja myślę, że dla nich Polska nie jest ziemią obiecaną, oni dość szybko i chętnie stąd wyjadą.

 

A jak Pan ocenia bilans zysków i strat dla polskiej gospodarki, jeśli chodzi o migrację wojenną z Ukrainy?

Ci Ukraińcy, którzy do nas trafiają, chętnie pracują. Mamy duży wskaźnik zatrudnienia w tej grupie. Oni ciężko pracują, dostarczają nam pewne dobra i usługi. Bilans tej migracji jest zdecydowanie pozytywny. Gdyby trafiła się druga fala tej migracji, nie widzę powodu, by się przed nią bronić.

 

To na sam koniec poproszę prognozę dla polskiej gospodarki na rok 2023, ale też na dłuższy termin. Jak sobie nasz kraj poradzi z inflacją, z AI i robotyzacją?

Patrząc na krótki termin, jesteśmy na końcu spowolnienia gospodarczego. Przez najbliższe dwa lata nasz rozwój będzie dużo mniej inflacyjny, niż się tego spodziewa większość ekonomistów. A to oznacza, że dochody budżetowe są zapewne przeszacowane. To może rodzić zawirowania, jeśli chodzi o dług publiczny i deficyt.

W średnim terminie, dalej będziemy Europę gonić. Ale będziemy ją gonić coraz wolniej. Potrzebne są wolnorynkowe reformy. Inaczej możemy nigdy nie dogonić Niemców, jeśli chodzi o PKB per capita. Tutaj niestety dużą rolę może odegrać również kryzys demograficzny.

Gdyby jednak udało się przeprowadzić wolnorynkowe reformy, nasze procesy rozwojowe nie uległyby spowolnieniu. I wtedy Polska, jak sądzę, poradziłaby sobie doskonale z podłączeniem się pod megatrendy, takie jak rozwój AI czy robotyzacja. Mamy potencjał stać się jednym z najbogatszych krajów na świecie.

Reklama

 

Nominalne PKB Polski

 grafika numer 2 grafika numer 2

Źródło: Trading Economics

 

O ile nie zmaterializuje się nieciekawe ryzyko geopolityczne…

Uważam, że inwazja Rosji na Polskę jest mało prawdopodobna. Ale mogę się mylić, niestety.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

 

Zobacz również: Katastrofa rynku IPO na GPW. Nie dajmy się zwieść wysoką dynamiką


 [MB1]Najpierw w tym raporcie wyrzucono część o rynku pracy, a potem zaprzestano jego publikacji

 
Czytaj więcej

Artykuły związane z gospodarka polski a niemiec