Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ETF Nasdaq

Oferta funduszy notowanych na giełdzie dostępnych na warszawskim parkiecie staje się coraz bogatsza. Już niedługo na GPW pojawi się ósmy ETF, który tym razem zapewni inwestorom ekspozycję na jeden z najatrakcyjniejszych globalnych indeksów giełdowych, który w ciągu ostatniego roku zyskał na wartości niemal 40% - mowa o amerykańskim indeksie Nasdaq 100, który skupia akcje stu największych spółek technologicznych notowanych na nowojorskiej giełdzie Nasdaq. Komisja Nadzoru Finansowego właśnie zatwierdziła prospekt emisyjny funduszu, który będzie piątym produktem od Beta Securities i AgioFunds TFI notowanym na warszawskiej giełdzie. Mimo, że opisywany ETF nie będzie należał do najtańszych w zarządzaniu, to zaoferuje inwestorom jedną unikatową cechę, której na próżno szukać u konkurencyjnych produktów.

 

Polski ETF na amerykański indeks

Kolejny ETF na warszawskiej giełdzie, którego pełna nazwa to Beta ETF Nasdaq-100 PLN-Hedged FIZ, zapewni ekspozycję na amerykański indeks Nasdaq. Benchmarkiem funduszu, czyli indeksem docelowym, którego notowania ma śledzić, będzie indeks dochodowy (Nasdaq-100 Notional Net Total Return), co oznacza że uwzględni on również przychody z tytułu dywidend wypłacanych przez spółki wchodzące w skład indeksu. ETF będzie przy tym stosował strategię akumulacji, czyli reinwestował przychody z dywidend, zamiast wypłacać je posiadaczom certyfikatów inwestycyjnych funduszu.

Nowy fundusz będzie stosował dominującą replikację fizyczną, co oznacza że naśladowanie ruchów cenowych Nasdaq 100 będzie odbywało się poprzez zakup akcji spółek wchodzących w skład portfela indeksowego w odpowiednich proporcjach. Z zatwierdzonego przez KNF prospektu funduszu wynika, że replikacja fizyczna ma stanowić nie mniej niż 95% wartości jego portfela. Oprócz tego zarządzający funduszem zastrzegają, że mogą wykorzystywać również częściową replikację syntetyczną, czyli naśladować zachowanie benchmarku indeksowego z wykorzystaniem instrumentów pochodnych (np. kontraktów terminowych) oraz tzw. dostawców swap-a. Więcej na temat tego, w jaki sposób zarządzający ETF-ami naśladują indeks docelowy znajdziesz w nagraniu i artykule poniżej.

Reklama

URL Artykułu

 

Drogo, ale coś za coś

W przypadku instrumentów stosujących pasywne strategie inwestycyjne, czyli takie których celem jest naśladowanie ruchów cenowych konkretnego benchmarku rynkowego, wyjątkowo istotne są koszty zarządzania. Jak wynika z prospektu emisyjnego, pierwszy polski ETF na indeks Nasdaq-100 ma pobierać roczną prowizję za zarządzanie w wysokości 0,90%. To sporo w porównaniu do konkurencyjnych ETF-ów na ten sam indeks notowanych na europejskich parkietach i dostępnych w wybranych polskich domach maklerskich. Do najtańszych należy Lyxor Nasdaq-100 UCITS, których koszt zarządzania jest ponad czterokrotnie niższy i wynosi 0,22%. Minimalnie droższe są fundusze od Amundi (w wariancie dolarowym i denominowanym do euro) -0,23%. ETF-y na Nasdaq-100 od Invesco mają opłatę na poziomie 0,30%, zaś od iShares 0,33% (w wariancie akumulującym przychody z dywidend).

_grafika_1_grafika_1

 

Reklama

Fundusz od Beta ETF i AgioFunds TFI będzie cechował się obecnością hedgingu walutowego, czyli ograniczeniem ryzyka wahań kursów walutowych. Certyfikaty inwestycyjne funduszu będą wyceniane w polskim złotym, zaś sam indeks docelowy z oczywistych względów wyceniany jest w dolarze amerykańskim, co generuje ryzyko walutowe. Zarządzający funduszem będą dokonywać hedgingu walutowego poprzez comiesięczne otwieranie przeciwstawnych pozycji na parach walutowych USD/PLN z wykorzystaniem kontraktów terminowych forward, co ma minimalizować ryzyko zmienności kursów.

Fundusz Beta ETF Nasdaq-100 PLN-Hedged stanie się tym samym pierwszym ETF-em domyślnie oferującym hedging walutowy z polskiego złotego na dolara, co w pewnym stopniu uzasadnia wyższe koszty zarządzania. Choć i tak są one zauważalnie wyższe niż w przypadku europejskich ETF-ów na Nasdaq-100 stosujących hedging walutowy EUR/USD (oscylują one w granicach 0,35%).

 

ETF-y na GPW - do przodu, ale wciąż daleko w tyle

Warto pamiętać, że Beta ETF Nasdaq-100 PLN-Hedged nie będzie pierwszym funduszem notowanym na GPW, który zapewni ekspozycję na zagraniczny indeks giełdowy, choć oczywiście będzie pierwszym oferowanym przez polskie podmioty i zapewniającym hedging walutowy. Pionierem funduszy notowanych na giełdzie w Polsce jest luksemburski Lyxor Asset Management, który dziesięć lat temu wprowadził na GPW ETF replikujący indeks WIG20 (ETFW20L). Rok później, w maju 2011 na warszawskim parkiecie pojawiły się dwa kolejne fundusze notowane na giełdzie, tym razem dające ekspozycję na zagraniczne indeksy - niemiecki DAX (ETFDAX) oraz amerykański S&P500 (ETFSP500). Przez kolejne osiem lat niewiele się działo w temacie ETF-ów na warszawskim parkiecie. Dopiero w styczniu 2019 r. rozpoczęły się notowania Beta ETF WIG20TR, kilka miesięcy później do oferty dołączył aktualnie najpopularniejszy polski fundusz notowany na GPW - Beta ETF mWIG40TR, dający ekspozycję na indeks dochodowy czterdziestu średnich spółek z warszawskiej giełdy. Poźniej doszły jeszcze fundusze z syntetyczną replikacją na indeksy WIG20Short (Beta ETF WIG20Short) oraz WIG20Lev (Beta ETF WIG20Lev, z dwukrotną dźwignią na WIG20).

Nowy ETF na GPW może cieszyć się popularnością, mimo relatywnie wysokich opłat, ze względu na minimalizowanie ryzyka walutowego oraz wysoką zmienność, jaką cechuje się indeks docelowy, w którym można znaleźć najpopularniejsze amerykańskie spółki, takie jak Apple, Alphabet (Google), Tesla, czy Netflix.

Reklama

URL Artykułu

 

Skąd bierze się popularność ETF i jakie mają zalety?

Fundusze ETF śledzą zachowanie swojego instrumentu bazowego, którym najczęściej jest indeks giełdowy, jak najdokładniej odzwierciedlając jego stopę zwrotu. Oczywistym jest, że indeksy giełdowe składają się przynajmniej z kilkudziesięciu, a nierzadko nawet kilkuset różnych spółek giełdowych. Inwestor indywidualny, który chciałby na własną rękę odzwierciedlić skład nawet nieskomplikowanego indeksu, takiego jak np. WIG20, musiałby samodzielnie dokonać kilkunastu transakcji zakupu akcji, płacąc za każdą osobną prowizję. W przypadku funduszy ETF, których jednostki uczestnictwa zachowują się dokładnie jak akcje, zainwestowanie w cały indeks jest tak proste i wygodne jak zakup akcji pojedynczej spółki.

Kolejna zaleta funduszy ETF bezpośrednio wynika z tego, że są one notowane na publicznych i regulowanych giełdach papierów wartościowych. Nakłada to na zarządzających liczne obowiązki związane m.in. z przejrzystością składu portfela i wartością zarządzanych środków. Każdy fundusz ETF posiada również swój prospekt emisyjny, który wyjaśnia zasady jego działania i wyszczególnia wszelkie opłaty oraz prowizje. Dzięki temu inwestorzy dokładnie wiedzą w co i jak lokowane są ich pieniądze, a także ile za to zapłacą. Dlatego też ETF-y są odpowiednie również dla początkujących uczestników rynku, co oczywiście nie oznacza że są wolne od ryzyka inwestycyjnego.

Kolejna zaleta ETF również wynika z tego, że są one przedmiotem obrotu na giełdach, dzięki czemu - podobnie jak akcje spółek - objęte są notowaniami ciągłymi. Dzięki temu inwestorzy mogą w trakcie trwania sesji giełdowej na bieżąco śledzić ile warte są jednostki funduszu. ETF-y cechują się również znacznie większą płynnością niż tradycyjne fundusze inwestycyjne - dla przykładu: jednostki uczestnictwa można kupić, a następnie sprzedać w trakcie trwania tej samej sesji giełdowej (w ciągu jednego dnia).

Reklama

Chyba największą zaletą funduszy ETF jest to, że są one po prostu tanie, zarówno w zakupie, jak i pod względem wysokości rocznej prowizji za zarządzanie. Dzięki temu, że fundusze notowane na giełdzie stosują pasywną strategię zarządzania portfelem, czyli skupiają się na śledzeniu konkretnego indeksu, zamiast na autorskim doborze spółek, w które zainwestują, zapewniają inwestorom niskie opłaty za zarządzanie. W większości funduszy ETF roczna opłata za zarządzanie nie przekracza 0,5%, co sprawia że są one znacznie tańsze niż te aktywnie zarządzane. Co więcej, fundusze notowane na giełdzie nie pobierają dodatkowych prowizji (tzw. success fee) za osiągnięte wyniki. Do opłaty za zarządzanie należy doliczyć prowizję za dokonanie transakcji zakupu i późniejszej sprzedaży jednostek funduszu, ta jednak jest identyczna jak w przypadku transakcji nabycia lub zbycia akcji spółek.

Czytaj więcej