Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

chińska misja satelitarna

"Chiny podjęły niezbędne środki i ściśle monitorują odpowiednie obszary orbitalne oraz prowadzą analizę danych" - przekazało ministerstwo spraw zagranicznych w oświadczeniu dla Bloomberg News w odpowiedzi na pytanie dotyczące eksplozji.

 

Dowództwo kosmiczne armii USA (SPACECOM) potwierdziło 9 lipca "rozpad" chińskiej rakiety Długi Marsz 6A wystrzelonej trzy dni wcześniej, która wyniosła na niską orbitę okołoziemską 18 satelitów komunikacyjnych wchodzących w skład projektu Qianfan Xingzuo, czyli "Konstelacji Tysiąca Żagli" - odpowiednika systemu Starlink amerykańskiej firmy SpaceX.

Agencja Bloomberg zaznacza, że media państwowe, które opisywały projekt i relacjonowały misję, nazywając ją "znaczącym krokiem" w dążeniu do zapewnienia szerokopasmowego dostępu do internetu przez satelity, nie informowały o eksplozji.

Jednak wiadomość ta została rozpowszechniona w mediach społecznościowych i na popularnych stronach internetowych, takich jak prywatny prorządowy port Guancha, gdzie jeden z felietonistów napisał o tym incydencie - zauważa Bloomberg.

MSZ przekonywało w odpowiedzi, że władze "przywiązują wielką wagę do ograniczania śmieci kosmicznych" i "promują ochronę środowiska kosmicznego oraz utrzymują długoterminową równowagę działań w przestrzeni kosmicznej".

Reklama

Cytowany przez agencję Darren McKnight, ekspert z LeoLabs, firmy monitorującej obiekty w przestrzeni kosmicznej, wyjaśnił, że ok. 60 proc. porzuconych korpusów rakiet, które będą unosić się nad Ziemią jeszcze przez ponad ćwierć wieku, zostało umieszczonych tam przez Chiny.

 

>> Zobacz również:  Pracownicy Poczty Polskiej otrzymają roczne wynagrodzenie w zamian za dobrowolne zwolnienie. Redukcja etatów mierzy ponad 9 tysięcy

 

"Chiny są również odpowiedzialne za dwie z trzech największych chmur odłamków na niskiej orbicie okołoziemskiej, w tym jedną powstałą w wyniku testu broni antysatelitarnej w 2007 r. i drugą z rozpadu rakiety Długi Marsz 6A w 2022 roku" - powiedział McKnight, dodając, że niemal 90 proc. szczątków z tego incydentu sprzed dwóch lat pozostaje na orbicie.

Ekspert jednak przyznał, że odpowiedź władz w Pekinie to "bardzo dobry pierwszy krok", ponieważ "w przeszłości unikali tych kwestii".

 

Reklama

>> Czytaj także: Koniec podwyższania wieku emerytalnego. Według Frederiksen 74 lata to już przesada

 

Krzysztof Pawliszak (PAP)

 

Czytaj więcej