Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Certyfikat tracker instrumenty pochodne

 

  • Co to jest certyfikat Tracker od ING?
  • Czym charakteryzuje się Tracker od ING?
  • W co można inwestować dzięki produktowi Tracker od ING?
  • Czy Tracker wypłaca dywidendy?
  • Czy Tracker od ING to konkurencja dla funduszy ETF?

 

Akcje, opcje, kontrakty, certyfikaty – nasz rynek jest już naprawdę bogaty, jeśli chodzi o rodzaje instrumentów finansowych dostępnych dla inwestorów.

A teraz pojawia się kolejna opcja. Bank ING N.V. wprowadził na polski rynek Tracker – certyfikat indeksowy opierający się na instrumencie bazowym - w tym przypadku na indeksie giełdowym. Tracker od ING ma kilka zaskakujących cech.

Inwestowanie w indeks bez opłaty za zarządzanie

Reklama

Certyfikat Tracker od ING to strukturyzowany produkt inwestycyjny, notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie od 29 kwietnia br. Aktualnie dostępny certyfikat bazuje na indeksie DAX Net Return.

Tracker śledzi instrument bazowy w sposób liniowy i uwzględnia mnożnik – zaraz wyjaśnimy czym on jest. Gdy wartość instrumentu bazowego zmienia się o 2%, odpowiednio zmienia się wycena Trackera, nie stosuje dźwigni (lewara), oraz jest denominowany w PLN.

Wspomniany mnożnik informuje jaka część instrumentu bazowego odpowiada jednemu certyfikatowi. Czyli 1:1000 oznacza, że jeśli instrument bazowy jest wart 1 000 zł, za certyfikat inwestor zapłaci 1 zł. Można kupować i sprzedawać dowolną liczbę certyfikatów (nawet tylko jedną sztukę).

 

Przykład osiąganej stopy zwrotu Trackera w porównaniu do instrumentu bazowego

Reklama

Źródło: ING

 

Jeśli chodzi o koszty, to istnieją przy używaniu Trackerów koszty transakcji, opłaty za zarządzanie i koszty spreadu. Wysokość prowizji od transakcji zależy od brokera, za pośrednictwem którego  składane są zlecenia. Opłaty za zarządzanie i koszty spreadu  znajdziemy na stronie ingturbo.pl lub w prospekcie emisyjnym. Aktualnie dostępny certyfikat DAX Net Return ma zerową opłatę za zarządzanie. Tak, to nie pomyłka: opłata za zarządzanie wynosi 0%.

 

Czynniki ryzyka związane z Trackerem

Reklama

Z inwestowaniem za pośrednictwem Trackera od ING wiążą się różnego rodzaju czynniki ryzyka. Trzeba je omówić, by potencjalni inwestorzy mieli ich świadomość.

To, że tracker jest kwotowany w polskich złotych, rodzi ryzyko walutowe. Gdy instrument bazowy jest notowany w innej walucie, umocnienie złotego ma negatywny wpływ na wycenę certyfikatu, ale osłabienie – pozytywny.

Co ważne, Tracker nie ma terminu ważności, czyli teoretycznie może istnieć w nieskończoność. Jednak ING zastrzega sobie prawo do wycofania produktu z obrotu w dowolnym momencie. Gdyby doszło do takiego tzw. wezwania emitenta certyfikaty zostaną wykupione po wartości rynkowej, która może być niższa od zainwestowanej kwoty lub ceny emisyjnej. Do wezwania może dojść w określonych okolicznościach (np. gdy zajdą znaczne zmiany w przepisach uniemożliwiające emitentowi handel na instrumencie bazowym).

Istnieje również ryzyko zakłócenia obrotu certyfikatami. Z różnych powodów ich kupno i sprzedaż mogą być czasami utrudnione, w szczególnych okolicznościach mogą być też niedostępne aktualne wyceny papierów. „W przypadku awarii naszego systemu lub giełdy, na której odbywa się obrót instrumentem bazowym lub Trackerem, obrót niektórymi certyfikatami zostanie zawieszony. W takiej sytuacji nie ponosimy odpowiedzialności za straty, które powstaną w wyniku tych zdarzeń” – ostrzega w swoich dokumentach ING.

Emitent Trackera ostrzega również, że możliwe są również korekty spreadu, który jest różnicą między ceną kupna i sprzedaży. W określonych warukach rynkowych, spread może zostać tymczasowo podwyższony, co zwiększy koszty związane z inwestowaniem.

Reklama

Oczywiście, jak na każdym instrumencie emitowanym przez instytucję finansową, na Trackerach spoczywa ryzyko kredytowe – czyli dotyczące ING Bank N.V. Gdyby ten holenderski bank nie był w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań, posiadacz Trackera może stracić cały zainwestowany kapitał. Jednak na dzień 23 maja 2024 bank ten ma solidne ratingi kredytowe: na poziomie A1 (Moody’s), A+ (Standard &Poor) i AA- (Fitch).

Jasne jest, że głównym czynnikiem ryzyka jest zmienność na niemieckim rynku akcji, rodząca tzw. ryzyko inwestycyjne, czyli groźbę poniesienia straty. Pewne są mniejsze czy większe wahania notowań indeksu, a więc i wyceny certyfikatu. To jest oczywistość, że inwestor wchodzący z pieniędzmi na rynek giełdowy musi się liczyć ze zmiennością, a nie wszyscy ją wytrzymują. Warto jednak w tym miejscu zwrócić uwagę, że Tracker to instrument wręcz stworzony do inwestowania długoterminowego, a nie spekulacyjnego, z uwagi na brak lewaru i brak opłaty za zarządzanie. To ryzyko nie powinno więc się materializować przy racjonalnym wykorzystaniu przez inwestorów Trackera.

 

Niemieckie spółki na wyciągnięcie ręki

Kilka słów o instrumencie bazowym Trackera. Indeks DAX Net Return to główny niemiecki indeks giełdowy, w którego skład wchodzą akcje 40 największych i najbardziej aktywnie handlowanych spółek notowanych na giełdzie XETRA we Frankfurcie. Do 20 września 2021 r. liczba komponentów indeksu wynosiła 30.

Wybór walorów do wskaźnika opiera się na kapitalizacji rynkowej, liczbie akcji w wolnym obrocie (minimalny free float: 10%). Warunkiem jest też siedziba w RFN oraz terminowa publikacja audytowanych rocznych sprawozdań finansowych, półrocznych sprawozdań finansowych i sprawozdań kwartalnych. Wśród 10 komponentów, które mają największy udział w indeksie, są takie spółki, jak: SAP, Siemens, Allianz, Airbus, Mercedes-Benz czy Deutsche Post. Jak widać, indeks jest dobrze zdywersyfikowany sektorowo, bo są w nim wielkie spółki z przemysłu, nowych technologii czy usług.

Reklama

Indeks DAX Net Return, na którym bazuje Tracker od ING, uwzględnia dywidendy wypłacane przez spółki. Dywidendy są automatycznie odwzorowywane w wycenie, po odjęciu podatku, a nie są wypłacane w gotówce.

Emitent Trackera twierdzi, że w niektórych przypadkach może odzyskać podatek od dywidendy, którego nie przekaże klientowi końcowemu. Zwraca uwagę, że inwestor kupujący certyfikaty powinien konsultować się ze swoim doradcą podatkowym, aby uzyskać więcej informacji na temat konsekwencji podatkowych nabycia, posiadania i zbycia tego rodzaju papierów wartościowych.

 

Pomarańczowa alternatywa dla funduszy ETF

Tracker od ING to produkt, który jest czymś pomiędzy funduszem ETF (notowanym na giełdzie – jest już kilka takich na GPW), a certyfikatami Turbo dostępnymi już w ofercie ING. Bliżej mu do tych pierwszych, czy do tych drugich?

Wydaje się, że Tracker jest bliższy ETF-om, które chwalą się bardzo niskimi opłatami za zarządzanie. Jednak w przypadku Trackera od ING w ogóle nie ma opłaty za zarządzanie. Tracker jest dalej od certyfikatów Turbo, bo ich niezbywalną i charakterystyczną cechą jest dźwignia – umożliwiają one otwieranie nawet kilkukrotnie zlewarowanej pozycji.

Reklama

Jeśli chodzi o podatek, to w przypadku Trackera na DAX zależy on od przepisów niemieckich. Polskiego inwestora to jednak nie interesuje, bo twórca indeksu bierze na siebie obowiązek uwzględniania dywidend zgodnie z metodologią indeksu, a wszystko pozostałe – czyli dochody z transakcji kupna/sprzedaży – trafiają pod polskie przepisy i są uwzględniane w PIT8C wystawianym przez biuro maklerskie, z którego usług korzysta inwestor.

 

Dlaczego Tracker od ING to świetny pomysł na IKE i IKZE?

Od kilku lat delikatnie rośnie popularność kont IKE (Indywidualne Konto Emerytalne) i IKZE (Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego). Polacy coraz częściej wypełniają przelewami limity roczne dla tychże kont, bo pozwalają one na unikanie podatku Belki (IKE) czy odpisy zainwestowanych kwot od PIT (IKZE).

W ramach rachunków emerytalnych wielu inwestorów stosuje strategie długoterminowe i dywidendowe. Certyfikat Tracker wpasowuje się w takie strategie idealnie. Daje bowiem ekspozycję na największe i najbardziej płynne niemieckie spółki dywidendowe i uwzględnia wypłaty w wycenie.

 

Reklama

Notowania DAX Net Return Index od 2017 r.

Źródło: Stoxx

 

Rewelacyjna okazuje się w takim przypadku cecha Trackera: brak opłaty za zarządzanie. To opłata za zarządzanie jest jedynym pewnikiem w przypadku inwestowania poprzez większość funduszy inwestycyjnych czy innych instrumentów. A w przypadku długiego horyzontu inwestycyjnego, ma ona niebagatelne znaczenie dla osiąganego wyniku.

Reklama

Wysokość opłaty za zarządzenie oblicza się jako procent średniej wartości aktywów w skali roku. Opłata ta jest pobierana proporcjonalnie w każdym dniu wyceny aktywów. Jeśli wynosi 2%, to oznacza to, że od zainwestowanych 100 zł w skali roku pobrane zostanie za zarządzanie 2 zł, niezależnie od tego, jaki wynik inwestycyjny zostanie osiągnięty.

Opłata za zarządzanie wpływa bezpośrednio i negatywnie na osiągane przez fundusz lub inny instrument wyniki. Przed laty, zanim opłaty za zarządzanie na polskim rynku funduszy nie zostały ograniczone do 2%, pobierane wynagrodzenie z tego tytułu przewyższało wysokość wyników inwestycyjnych funduszy – wynikało z wyliczeń resortu finansów.

Biorąc te fakty pod uwagę, Tracker od ING jest wręcz idealnym produktem dla inwestujących długoterminowo na IKE czy IKZE. Można otworzyć pozycję inwestycyjną z ekspozycją na duże niemieckie spółki i nie ponosić opłaty za zarządzanie, która mocno bije w ogólne wyniki inwestycji – tym mocniej, im dłużej trwa inwestycja.

 

Zobacz również: Kim jest inwestor kryptowalutowy? Kto inwestuje w bitcoina

 

Czytaj więcej

Artykuły związane z Certyfikat tracker instrumenty pochodne