Już od 8 lat mamy do czynienia z rynkiem byka na indeksie DAX. Niemiecki benchmark zyskał w tym czasie 226%. Choć nadal mamy do czynienia z silnym trendem wzrostowym, to obecne wyceny sprawiają, że należy z większą ostrożnością podchodzić do wyboru spółek do portfela.
Niemiecki indeks w ostatnich kilku tygodniach powrócił w okolicę 12000 pkt, gdzie po raz ostatni gościł około 2 lata temu. Obecna hossa jest napędzana przez ultraekspansywną politykę monetarną prowadzoną przez największe banki centralne, a także dzięki poprawiającym się perspektywom gospodarczym dla Strefy Euro, co sprawia, że inwestorzy oczekują lepszych wyników po niemieckich spółkach. Od strony polityki monetarnej wciąż mamy do czynienia ze wzrostem podaży pieniądza w Eurolandzie, w Stanach Zjednoczonych oraz w Chinach. Pomimo ostatnich podwyżek stóp procentowych ze strony Banku Rezerwy Federalnej rentowności amerykańskich obligacji pozostają relatywnie niskie, co zachęca inwestorów do lokowania środków w rynki akcyjne.
O atrakcyjności niemieckiego parkietu może także świadczyć, że według szacunków w tym roku prawdopodobnie aż 23 spółki podniesie dywidendy. Łączna suma wypłat może wzrosnąć nawet o 8% r/r do rekordowych 31,5 mld euro. Obecna stopa dywidendy dla niemieckich blue chipów wynosi 2,6%, czyli o około 150 p.b. więcej, niż dochodowości średnioterminowych obligacji korporacyjnych oraz ponad 200 p.b. w porównaniu do rentowności 10-letnich niemieckich rządowych obligacji.
Choć nie widać sygnałów mogących zwiastować nagły koniec hossy na parkiecie we Frankfurcie, to należy się nastawiać na wyhamowanie tempa wzrostów, co powinno skłaniać do ostrożniejszego wyboru spółek do portfela inwestycyjnego. Wskaźnik cena/wartość księgowa w przypadku 7 firm znajduje się blisko swoich 10-letnich szczytów, a w przypadku 20 spółek znajduje się on powyżej 10-letniej średniej. W ostatnim czasie mamy do czynienia ze wzrostem oczekiwań inflacyjnych, co powinno sprawić, że banki centralne będą chciały ograniczać skalę stymulacji monetarnej. Ponadto wzrost protekcjonizmu w międzynarodowym handlu to nic dobrego dla niemieckich korporacji, które w głównej mierze opierają się na eksporcie. Co prawda wciąż nie wiemy, jak będą wyglądać stosunki handlowe Strefy Euro z Wielką Brytanią oraz na ile prezydent Trump będzie nieugięty w swoich obietnicach wyborczych, to na ten moment jest to dosyć poważny czynnik ryzyka.
Ponadto wyceny niemieckich spółek są dosyć wysokie, jeśli porównać je z dosyć rozczarowującym przebiegiem dotychczasowego sezonu wyników. Do tej pory 25 firm wchodzących w skład indeksu dax opublikowało raporty za IV kwartał. Łącznie ich zyski spadły aż 12,01% r/r. Niemniej należy zaznaczyć, że i tak udało się pobić pesymistyczne oczekiwania – o niemal 24%.
Koncern powinien więc zyskiwać wraz z przyspieszającym ożywieniem gospodarczym w Strefie Euro oraz w Stanach Zjednoczonych. Szczególnie kusząco wyglądają perspektywy rozwoju po drugiej stronie Atlantyku, gdzie na wydatki infrastrukturalne ma zostać przeznaczony bilion dolarów. Nawet mając na uwadze protekcjonizm promowany przez Trumpa, trudno sobie wyobrazić, aby globalny taki potentat, jak Heidelberg nie został dopuszczony do zamówień. Ponadto koncern może się pochwalić solidną stopą wzrostu zysku netto. W 2015 roku spółka wypracowała EPS na poziomie 4,26 euro, a w 2016 roku ma on wzrosnąć do 4,81 euro – wyniki poznamy już 16 marca. Z kolei przychody mają wzrosnąć z 13,46 mld euro do 15,97 mld euro. Notowania koncernu od niemal 6 lat poruszają się w obrębie kanału wzrostowego, niemniej wciąż im daleko do szczytów z 2007 roku. Cenom walorów spółki brakuje do tego poziomu około 20 euro.
Kolejną interesującą spółką z indeksu niemieckich blue chipów jest BMW (na platformie xStation dostępne są kontrakty cfd i akcje syntetyczne dla spółki BMW pod symbolem bmw.de). Koncern motoryzacyjny posiada atrakcyjną wycenę pod względem wskaźnika cena/wartość księgowa – znajduje się on wciąż poniżej 10-letniej średniej, a ponadto wskaźnik cena/zysk wynosi mniej niż 8. Spółka ma za sobą także udany rok – zysk netto wzrósł o 8% r/r do poziomu 6,9 mld eur, podczas gdy przychody odbiły o 2,2% r/r i ostatecznie wyniosły 94,2 mld eur. Choć należy zaznaczyć, że miniony kwartał nieco rozczarował. W tym roku grupa, w skład której obok BMW wchodzi jeszcze Mini oraz Rolls-Royce, zamierza pobić kolejny rekord sprzedaży. Dodatkowo chcąc zwiększyć swoją konkurencyjność w rywalizacji z amerykańską Teslą, koncern planuje powiększyć liczbę modeli napędzanych przez silniki elektryczne oraz przyspieszyć prace nad projektami samochodów autonomicznych.
Po raz kolejny pewnym czynnikiem ryzyka dla rozwoju spółki jest protekcjonizm promowany przez Donalda Trumpa. Amerykański prezydent zdążył już zagrozić, że koncern zostanie nałożony 35-procentowym cłem, jeśli nie przeniesie fabryk z Meksyku do Stanów Zjednoczonych. Niemniej pozostaje pytanie na ile te groźby są realne. Od połowy 2016 roku notowania BMW poruszają się wzdłuż kanału wzrostowego i wciąż brakuje im około 40 euro do szczytu sprzed dwóch lat.
DAX od niemal dekady porusza się w obrębie trendu wzrostowego. Choć wciąż więcej czynników przemawia za kontynuacją hossy na giełdzie we Frankfurcie, to tempo ekspansji powinno wyhamować. Dlatego też mając na uwadze rozgrzane wyceny niemieckich spółek, należy ostrożnie podchodzić do wyboru swojego portfelu inwestycyjnego.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję