Bilans Rezerwy Federalnej od początku marca wzrósł o 2,9 biliona dolarów, czyli prawie trzy razy tyle co w pierwszych dwóch miesiącach kryzysu z 2008 roku. FED dokonał największej interwencji wśród wszystkich banków centralnych w historii. Wielu inwestorów zaczęło się zastanawiać nad tym, jakie będą skutki ekstremalnie luźnej polityki monetarnej. Głównym beneficjentem działań Rezerwy Federalnej są giełdy, które od ponad dwóch miesięcy bez większej korekty zyskują. Według analityków JP Morgana za wzrostami nie stoją inwestorzy indywidualni, ani nawet instytucjonalni. Amerykańskie fundusze inwestycyjne mają 591 miliardów wolnej gotówki, a ich ekspozycja na rynek akcyjny to 40% portfela (najniższe poziomy od kryzysu z 2000 i 2008 roku). Za wzrostami stoją algorytmy HFT, które dzięki strategiom typu „momentum” nie tylko windują kursy wielu spółek, ale prawdopodobnie wywołały tzw. „short squeeze”. Na S&P500 jest największa ilość shortów od 2015 roku, co nie przeszkadza w dalszym wzrostach. Tak więc inflacja w USA już wybuchła, ale jak na razie po raz kolejny na rynku akcyjnym.
Kiedy może pojawić się inflacja w gospodarce?
Wzrost bilansu FEDu w latach 2008-2015 nie wpłynął na wyższą inflację i pomimo tego, że obecny skup aktywów jest jeszcze większy, to działania Rezerwy Federalnej również mogą nie wywołać inflacji. Kluczowe mogą się okazać programy pomocowe rządu USA, warte ponad 3 biliony dolarów, które trafią bezpośrednio do gospodarki. Ministerstwo skarbu USA chce wyemitować pięciokrotnie więcej wartych obligacji niż dotychczasowy rekord i ponad dwa razy więcej, niż w całym ubiegłym roku. Aby inflacja w końcu osiągnęła cel FEDu (2%),musi przede wszystkim wzrosnąć tempo cyrkulacji waluty (velocity of money). Aby dolary zaczęły szybciej „krążyć” w gospodarce, to Amerykanie muszą szybciej wydawać pieniądze oraz zaciągać więcej kredytów.
Czy jest to realny scenariusz?
Amerykańskim bankom zmniejszono restrykcje dotyczące wymogów kapitałowych, co może (ale nie musi) zachęcać sektor bankowy do zwiększenia akcji kredytowej. Jeżeli spojrzymy na średnią stopę emisji kredytu, z którym były problemy ze spłatą w 1982 roku (1.4%), a poziomem z grudnia 2019 roku (3.7%) to można przypuszczać, że akcja kredytowa może nie być wystarczająco duża do pobudzenia inflacji ze względu na wyższe ryzyka po stronie pożyczkobiorców. Aby lepiej zrozumieć proces inflacji, warto również zwrócić uwagę na demografię. W latach 70-tych udział w rynku pracy osób powyżej 35 roku życia wzrósł z 40.6% (grudzień 1969) do 49.6% (czerwiec 1979), co było jednym z ważniejszych czynników wzrostu inflacji. Obecne udział osób w zatrudnieniu powyżej 35 roku życia to tylko 32.9%. Dodatkowo starzejące się społeczeństwo amerykańskie to kolejny czynnik, który może nie przyczynić się do większych wydatków konsumenckich oraz większej akcji kredytowej. Inny ważnym elementem jest rosnąca nierówność w poziomie zamożności, która może spowolnić szybkość „obiegu” pieniądza w gospodarce. Osoby zamożniejsze koncentrują się na pomnażaniu oszczędności lub ochronie przed ewentualną inflacją. Wszystkie powyższe czynniki mają charakter strukturalny i raczej nie znikną z dnia na dzień.
Dolar a inflacja
Na koniec warto zwrócić uwagę na korelację dolara z inflacją. Indeks dolara od końcówki 2014 roku jest w wyraźnym trendzie wzrostowym, który zyskał z 82 do 103,8. W tym samym okresie ropa WTI straciła na wartości ze 108 dolarów do ok. 8 USD. „Czarne złoto” ma duży wpływ na kilkanaście tysięcy produktów, co przekłada się na poziom inflacji. Tak więc im silniejszy dolar, tym niższa inflacja i na odwrót. Na indeksie dolara 23 marca (FED ogłosił nieograniczony skup aktywów) w okolicy poziomu 103 utworzył się tegoroczny szczyt i jak na razie cały czas traci na wartości. Kolejnym negatywnym czynnikiem dla dolara mogą być ujemne stopy procentowe wprowadzone przez Rezerwę Federalną (o których jak na razie niewiele się mówi). Tańszy dolar, ujemne stopy procentowe, gigantyczne rządowe programy pomocowe, drogie surowce i nieograniczony skup aktywów przez FED (rozszerzony o ryzykowne aktywa) może doprowadzić do największej hossy w historii Stanów Zjednoczonych, ale i jednocześnie do największej bańki nie tylko na giełdach, ale i w wielu sektorach gospodarki.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję