Inflacja CPI w USA w marcu obniżyła się do 5% r/r z 6% r/r w lutym. Odczyt wypadł nieznacznie poniżej oczekiwań ustawionych na poziomie 5,1% r/r. W ujęciu m/m po wyrównaniu sezonowym wzrost cen był kosmetyczny: 0,1%. Dane stanowiły pozytywne zaskoczenie, ale oczywiście nie wszystko w nich wygląda różowo. Inflacja bazowa (bez żywności i energii) zgodnie z konsensusem przerwała okres obniżania wskaźnika i wzrosła lekko z 5,5% r/r do 5,6% r/r.
Po wyrównaniu sezonowym m/m wskaźnik rósł o 0,4%. Wolniej niż w lutym (0,5%), ale wciąż zbyt szybko. W rozbiciu na główne kategorie wyraźny spadek momentum szerokiej inflacji to zasługa cen energii (-3,5% m/m wyr. sez.) oraz zahamowania wzrostu cen żywności (0% m/m wyr. sez.). To pierwszy przypadek braku wzrostu cen żywności m/m od końca ’20. Tańsze surowce coraz wyraźniej zaczynają się filtrować do cen konsumenckich. Najpierw przez wiele miesięcy była energia (co napędzało obniżanie rocznej szerokiej CPI), teraz mamy pierwszy miesiąc z taką sytuacją na żywności. To dobra wiadomość. W przypadku amerykańskiej inflacji warto też spojrzeć na ceny, nazwijmy to umownie czynszów (oryginalnie ‘shelter’). Ten element to ok. 1/3 koszyka CPI. W związku z dużym osłabieniem rynku nieruchomości pod wpływem podwyżek stóp procentowych przed nami jest prawdopodobnie silne chłodzenie cen w tej kategorii. Choć trzeba przyznać, że na razie wciąż nie widać szczególnie realizacji tych oczekiwań.
W ujęciu m/m wyr. sez. ceny rosły tu o 0,6% wobec szczytowych 0,7-0,8% w trzech poprzednich miesiącach. Podsumowując. Wczorajsze dane na pewno uspokoiły nieco obawy o proces dezinflacji w USA. Ten postępuje. Być może nieco wolniej od tempa pożądanego. Zwłaszcza mając na uwadze dwa lekko niepokojące, mocniejsze odczyty za styczeń i luty. Tym niemniej przed nami jeszcze okres pełnego ujawnienia transmisji polityki monetarnej oraz filtrowania niższych cen surowców do inflacji bazowej. Po marcowych danych, Fed może być nieco pewniejszy szans na realizację celu inflacyjnego (2%), choć na pewno będzie miał na uwadze, że do wykonania zadania jeszcze długa droga, która, jak pokazał kryzys bankowy, różami usłana raczej nie będzie…
… co podkreślają publikowane wczoraj minutes z ostatniego posiedzenia Fed. To odbyło się w drugiej połowie marca, a więc członkowie FOMC mieli za sobą już pierwsze wrażenia z zawirowań w amerykańskim sektorze bankowym. Te zdarzenia to prawdopodobnie główny czynnik, który zdecydował o podwyżce stóp o 25 p.b., a nie o 50 p.b. Minutes pokazują, że decydenci Fed na spotkaniu mieli duże wątpliwości jaki będzie ostateczny efekt nielicznych bankructw w sektorze bankowym. Wypadkowa ocena to umiarkowanie negatywny wpływ na akcję kredytową, a co za tym idzie na koniunkturę i lekkie obniżenie ścieżki inflacji. Tym niemniej członkowie FOMC wciąż postrzegają ryzyka dla inflacji jako skierowane w górę, co wynika w dużej mierze z ciasnego rynku pracy i bieżących podwyższonych odczytów inflacyjnych na początku ’23. W takiej sytuacji wydaje się, że Fed w marcu skłaniał się do podwyżki stóp o 25 p.b. na kolejnym posiedzeniu (maj). Jednocześnie marcowe dane z USA (inflacja, rynek pracy), nieznane jeszcze na ostatnim posiedzeniu FOMC, naszym zdaniem nieznacznie osłabiają całkiem jastrzębią wymowę publikowanych wczoraj minutes.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję