W przeciwieństwie do EBC, Fed prawdopodobnie pozostawi zakres stóp funduszy federalnych na poziomie 5,25 – 5,5 proc. Będzie to wynikać z faktu, że inflacja i rynek pracy zmierzają we właściwym kierunku z perspektywy Rezerwy Federalnej i dlatego też, dalsze zacieśnianie monetarne na razie nie jest konieczne. Jeśli tak się stanie, rynek coraz mocniej będzie dopatrywać się pierwszej daty obniżki kosztu pieniądza w USA.
Fed zainicjował start całego cyklu dość późno, bo dopiero w marcu 2022 roku. Dlatego też w pewnym momencie musiał nadrabiać zaległości i wykonał aż cztery potężne ruchy w górę, każda po 75 punktów bazowych. Potem tempo spadło i w tym roku obserwowaliśmy dużo mniejsze zmiany: 4-krotnie po 25 pb. W międzyczasie doszło do pauzy (czerwiec). Po zmianie o łącznie 525 pb, główna stopa procentowa Fed znajduje się mniej więcej tam, gdzie tego oczekiwał bank centralny.
Za pauzą przemawiają twarde dane. Po pierwsze rynek pracy wykazuje oznaki ochłodzenia. Znacznie spowolnił wzrost zatrudnienia. W tym roku przeważnie każde dane są po jakimś czasie rewidowane w dół. Widać ewidentny trend spadkowy. Jednocześnie liczba wolnych miejsc pracy znacznie spadła. W lipcu (ostatnie dostępne dane) 8,8 mln wakatów pozostawało nieobsadzonych. To zdecydowanie mniej w porównaniu do szczytu z marca 2022 roku (ok. 12 mln). To przekłada się na osłabienie dynamiki wzrostu płac.
Widoczny jest proces dezinflacyjny. Wskaźnik „core” spadł w sierpniu do poziomu 4,3 proc. Główna stopa inflacji co prawda lekko wzrosła w ostatnim miesiącu, ale wynikało to wyłącznie z wyższych cen benzyny.
W przeciwieństwie do poprzednich cykli, w tym Fed mógł z powodzeniem zarządzać „miękkim lądowaniem” gospodarki amerykańskiej po fazie bardzo wysokiej inflacji. Na razie wszystko idzie po jego myśli. Recesji nie ma, a dynamika wzrostu cen sukcesywnie zmniejsza się. Oczywiście pojawiały się głosy, że inflacji nie będzie można ugasić bez drastycznego wzrostu stopy bezrobocia. Powoływano się na przeszłość, a dokładnie poprzednie fale wzmożonych wzrostów cen w latach 70-tych oraz 80-tych XX wieku.
Ten inny niż w przeszłości rozwój wydarzeń można tłumaczyć różnicami w oczekiwaniach inflacyjnych. W ostatnich latach pozostały one względnie stabilne. To wynikało z faktu, że Fed cieszy się dość dużym zaufaniem i po prostu rynek wierzył, że instytucji uda się okiełznać ten problem w przewidywalnej przyszłości. Najwyraźniej przez to firmy podnosiły ceny w mniejszym stopniu a pracownicy żądali niższych podwyżek płac. Gdyby obawy o uporczywość inflacji były na przesadnie wysokim poziomie, wówczas sprawy potoczyły by się zupełnie inaczej.
W przyszłym tygodniu o dalszym kształcie polityki monetarnej będą decydować również banki centralne takich krajów jak: Anglia, Szwecja, Norwegia, Szwajcaria, Japonia, Chiny oraz Turcja. Z Europy oraz USA napłyną wstępne dane PMI za wrzesień.
Zobacz także: Kredyty w USA: dwukrotnie więcej zaległości niż przed rokiem. Czy to oznaka kryzysu?
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję