Wydarzeniem tego tygodnia na szczeblu krajowym będzie czerwcowe posiedzenie RPP, które odbędzie się w środę. Przed spotkaniem jedno jest pewne – stopy zostaną podniesione po raz kolejny. Tak zapowiadał prezes NBP, w takim tonie utrzymane były wypowiedzi poszczególnych członków gremium i tak też wskazuje logika, przy utrzymującej się wysokiej presji inflacyjnej, płacowej i wciąż niezłej krajowej koniunkturze.
W tym ostatnim przypadku jednak widać już pewne rysy, które mogą zwiastować, że okres kiedy RPP w swoich decyzjach mogła nie oglądać się na kwestie kondycji gospodarki, może powoli mijać. Po pierwsze struktura odczytu PKB za 1Q’22, a więc dane dot. już dość odległego okresu, była rozczarowująca. Dynamikę napędzało gromadzenie zapasów przez firmy, a konsumpcja prywatna rozczarowała. Po drugie w ub. tygodniu spłynął fatalny majowy PMI, który niespodziewanie zanurkował pod poziom 50 (spadek z 52,4 do 48,5), sygnalizując kontrakcję w sektorze przemysłowym, który był motorem napędowym postpandemicznego krajowego ożywienia. Powyższe spostrzeżenia nie zmieniają jednak kluczowego dla krajowej polityki monetarnej faktu – presja inflacyjna jest ogromna. Rekordowo wysokim w XXI w. odczytom CPI (w maju 13,9% r/r) towarzyszą również rekordy w inflacji bazowej (ok. 8,5% r/r bez żywności i energii). Do tego należy wspomnieć solidną dynamikę płac (w kwietniu 14,1% r/r) i rekordowo niską stopę bezrobocia (zarówno w metodologii BAEL, jak i dla bezrobocia rejestrowanego). W takim otoczeniu RPP nie będzie miała innego wyjścia niż podnieść w środę stopy po raz 9 z rzędu. Naszym zdaniem utrzymane zostanie tempo majowe, a więc wzrostu stopy referencyjnej o 75 p.b. (do 6%). Tym bardziej, że …
… dane z rynku pracy w USA nie zwiastują stonowania jastrzębiego nastawienia Fed
Polityka monetarna w USA jest istotnym punktem odniesienia dla tej krajowej, m.in. poprzez pośredni wpływ na kształtowanie kursu złotego. Tymczasem publikowane w piątek rządowe dane z rynku pracy w USA za maj pokazały, że w tym obszarze nie dzieje się jak dotąd nic, co mogłoby skłonić Fed do wciśnięcia hamulca w cyklu podwyżek stóp procentowych. Wg badania przedsiębiorstw wciąż generowany jest solidny przyrost etatów. W maju w sektorze pozarolniczym wyniósł 390 tys., a więc nieco poniżej odczytu kwietniowego (436 tys.), ale znacznie powyżej oczekiwań (ok. 320 tys.) i wciąż zdecydowanie mocniej od typowych przedpandemicznych odczytów (standardowe w przedziale ca. 150-250 tys.). Jeśli do tego dołożyć stopę bezrobocia bliską przedpandemicznym minimom (w maju 3,6% wobec 3,5% w lutym’20), stosunkowo niską aktywność zawodową (62,3% - blisko 1 p.p. poniżej poziomów sprzed pandemii) to widać, że napięcia podażowe na rynku pracy sprzyjają podwyższonej inflacji. Czy są jakieś rysy na tym obrazie? Presja płacowa naszym zdaniem jest podwyższona, ale umiarkowana. Wynagrodzenia w maju rosły o 5,2% r/r, co na tle historycznym oznacza sporą dynamikę, ale odbywa się to w otoczeniu wysokiej inflacji i wzrost płac r/r realnie jest ujemny w zasadzie od marca ub. roku. Ten element jednak nie zaważy na najbliższych decyzjach Fed. Ogólny obraz rynku pracy jest wciąż pozytywny, co utrzymuje w mocy forward guidance, które zakłada podwyżkę stopy Fed o 50 p.b. na kilku kolejnych posiedzeniach FOMC.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję