- Czy LPP prowadzi biznes w Rosji?
- Jak LPP tłumaczy się z zarzutów Hindenburg Research?
- Komu LPP sprzedało rosyjski biznes?
- Czy LPP chce wrócić do Rosji?
W piątek wybuchła prawdziwa bomba na GPW – firma Hindenburg Research oskarżyła LPP o kontynuowanie działalności w Rosji, mimo że odzieżowy gigant informował o sprzedaży tamtejszej części swojego biznesu.
Dziś na konferencji prasowej Marek Piechocki, prezes zarządu LPP oraz Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP, odpowiadają na pytania jakie pojawiły się po publikacji raportu wywiadowni.
Na razie konferencja LPP zaczyna od falstartu. My jej nie widzimy, i inni dziennikarze też:
Już 10:08, są problemy techniczne:
Około 10:14 uzyskaliśmy dostęp do konferencji online.
Prezes LPP Marek Piechocki zapewnia, że LPP nie prowadzi działalności w Rosji. Przeczytał prezentowany poniżej slajd:
Piechocki zdradził, że firma Hindenburg nigdy nie skontaktowała się z LPP. Za to prawdopodobnie jej pracownicy podszywali się w social mediach pod dziennikarzy zachodnich mediów, próbując wyciągać informacje od byłych pracowników LPP. "W pewnym momencie ci domniemani dziennikarze zaczęli oferować pieniądze, wtedy zaczęliśmy się niepokoić" - przyznał Piechocki.
Prezes LPP podkreślił, że szorta Hindenburga nie zobaczyliśmy w Rejestrze Krótkiej Sprzedaży KNF. "Chyba Hindenburg nie wierzył sam w tego szorta tak do końca" - stwierdził Piechocki.
Prezes Piechocki zapowiedział, że spółka rozważa skup akcji własnych, by zapobiec na przyszłość takim atakom spekulacyjnym. "Dziś specjalne posiedzenie władz LPP, będziemy o tym wszystkim co się zadziało rozmawiać" - stwierdził prezes LPP.
Zobacz także: Kim jest Marek Piechocki – tajemniczy prezes LPP
Prezes LPP opowiada jak to z Rosją było
Piechocki opowiada, że wyjście z Rosji było dokonywane przy pewnych założeniach:
"Chcieliśmy wyjść odzyskując część zainwestowanych pieniędzy. Nie chcieliśmy jednak robić odpisu na 2 mld zł. Wybraliśmy sprzedaż biznesu rosyjskiego, bo to było dobre i dla LPP i dla ludzi pracujących dla nas na terenie Rosji. Znalezienie kogoś, kto kupi od nas 500 sklepów nie było łatwe. Proces wyboru opcji wyjścia był prowadzony pod presją czasu, pod presją oczekiwań" - mówi Piechocki.
Piechocki tłumaczy, że oferta konsorcjum chińskiego oraz Anny Pilyuginy była najlepsza dla LPP i pozowliła stracić "jedynie" 600 mln zł.
Piechocki podkreśla, że LPP w żaden sposób nie współpracuje ze spółką rosyjską. "Co tydzień ściągamy jako spółka matka pieniądze ze spółek córek, w ramach rozliczeń finansowych, ale nie z rosyjskiej" - podkreśla Marek Piechocki.
Prezes LPP zaprezentował strukturę sprzedaży w ostatnich latach. Zapewnił jeszcze raz, że LPP nie ma żadnych przychodów z Rosji. Przyznał, że poprzez agentów zakupowych - w ramach trwających kontraktów - towary trafiają z Bangladeszu do byłej spółki rosyjskiej LPP. Jednak to nie oznacza, że LPP ma z tego jakiekolwiek korzyści.
"Nie planujemy powrotu do działalności na rynku rosyjskim" - podkreślił Piechocki.
Zobacz także: Akcje LPP mocno w górę! Świetne wyniki na tle blamażu w Rosji
LPP przyznaje się do błędu, zapowiada dywidendę
Przemysław Lutkiewicz, CFO LPP twierdzi, że spółka jest zadowolona z audytora - firmy Grant Thornton - i nie zamierza go zmieniać.
"Niegdyś KNF miał małe zastrzeżenia co do naszego raportu, ale to nie było związane z działalnością w Rosji i natychmiast po uwagach KNF poprawiliśmy raport" - stwierdził Lutkiewicz.
CFO LPP przyznaje, że LPP działa wciąż w Kazachstanie. Jednak zapewnił, że LPP nie prowadzi stamtąd działalności w Rosji.
Lutkiewicz przyznał, że polska wersja raportu za 4Q22 miała nie zaktualizowaną tabelę, stąd różnica w porównaniu z wersją angielską.
"Te 3 mld różnicy to błąd, brak aktualizacji, to nie dotyczy to w żaden sposób rynku rosyjskiego" - powiedział Lutkiewicz.
Lutkiewicz zapewnił, że sytuacja finansowa LPP jest bardzo bezpieczna. "Mamy ponad 800 mln zł gotówki. Zamierzamy wypłacić co najmniej 570 zł dywidendy na akcję" - stwierdził.
Zobacz także: Dramatyczny spadek akcji polskiego giganta! Spółka z GPW nadal sprzedaje w Rosji?
Co mówi Marek Piechocki o planach LPP
Prezes Piechocki mówiąc o przyszłości LPP podkreślił, że nie ma mowy o powrocie spółki do Rosji.
Przyznał, że widzi wielką szansę na rozwój w marce Sinsay. "A to dlatego, że 95% sklepów Sinsay otwieramy w małych miastach liczących 20 - 50 tys. mieszkańców. Takich miejscowości jest w Polsce bardzo dużo. Oferujemy atrakcyjne ceny, sprzedaż stancjonarną i online. W 2024 roku chcemy otworzyć 620 sklepów Sinsay" - mówi Piechocki.
"Jesteśmy przekonani, że oferta Sinsay jest lepsza, niż wielu portali azjatyckich. A my dajemy bezpieczeństwo, jakość, i że klient może zwracać towary swobodnie, nie boi się tego" - mówi Piechocki. "Pinduoduo rośnie w diabelskim tempie, my mamy równie ambitne plany" - dodał.
Zobacz również: Znamy cenę akcji Mentzen! Kiedy zapisy?
Piechocki przyznał, że na rok 2024 LPP podtrzymuje konserwatywny guidance. "Potrzymujemy prognozę 21 mld przychodów. Jeśli chodzi o marżę brutto, to przyznaję, że utrzymanie jej na poziomie 52% będzie wymagało dużego wysiłku" - powiedział prezes LPP.