- Ceny mieszkań w Polsce nie powinny już szybko rosnąć
- To efekt m.in. osłabienia strony popytowej - oddala się szansa na uruchomienie programu Kredyt na start
- W ostatnim czasie wyhamowała też podaż mieszkań
Ceny mieszkań w Polsce. Co mówią prognozy?
Co dalej z cenami mieszkań w Polsce? Na to pytanie próbują odpowiedzieć analitycy PKO BP, którzy w swoim raporcie wskazują m.in. na hamowanie wzrostu średnich cen transakcyjnych do ok. 5% w perspektywie roku. Oznacza to dynamikę zbliżoną do poziomu inflacji. Czym eksperci tłumaczą możliwe zmiany?
Przede wszystkim osłabieniem strony popytowej. W najbliższym czasie nie należy oczekiwać obniżek stóp procentowych, jak ma to miejsce w USA czy w strefie euro. Po RPP tego ruchu należy się spodziewać raczej w II kwartale przyszłego roku. A to z kolei oznacza, że koszty kredytu nie ulegną zmniejszeniu.
Przeczytaj także: Polskę czeka demograficzny dramat. Co to oznacza dla rynku mieszkań?
Ceny wynajmu stabilne. Kredyt na start coraz mniej realny
Jednocześnie maleją szanse na wprowadzenie w najbliższym czasie programu wsparcia dla kredytobiorców. Jeśli już Kredyt na start ruszy, to najwcześniej w 2025 roku. Nie można mieć przy tym pewności, że w ogóle uda się uruchomić ten projekt, bo rząd obiecał wparcie powodzianom, w tym przejęcie części ich zobowiązań kredytowych przez Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.
Eksperci PKO BP wskazują też, że w ostatnim czasie ustabilizowały się stawki za wynajem, a to sprawiło, że spadło zainteresowanie kupnem mieszkania w celach inwestycyjnych. Nie musi to jednak oznaczać całkowitego odpływu chętnych – Polacy mają raczej dobre doświadczenia, gdy mowa o inwestycjach w nieruchomości i może to być czynnik mobilizujący. Do tego prognozowany jest realny wzrost wynagrodzeń, co powinno sprzyjać konsumpcji.
Przeczytaj także: Kryzys nieruchomości trwa już 4 lata w Chinach
Co z podażą mieszkań w Polsce?
Warto jednak spojrzeć na drugą stronę medalu: podaż mieszkań wyhamowała. GUS podał wczoraj, że liczba mieszkań oddanych do użytkowania w sierpniu br. spadła o 18% rok do roku i wyniosła niespełna 14,6 tys. Problemy ma cały sektor budowlany, w którym produkcja spadła w ciągu roku o niemal 10%, a zatem znacznie powyżej prognoz.
Co prawda GUS podał także, iż liczba mieszkań, których budowę deweloperzy rozpoczęli w sierpniu 2024, wzrosła rok do roku o niemal 19%, ale w najbliższym czasie nie przełoży się to na zmiany cen. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że firmy budowlane mogą się zmagać ze wzrostem kosztów materiałów i usług w związku z usuwaniem szkód wywołanych powodzią. W dłuższej perspektywie mogą z kolei dać o sobie znać problemy z deficytem terenów budowlanych w dogodnych lokalizacjach.
O tym, że na razie podaż jest duża, najlepiej świadczą dane zaprezentowane przez serwis OLXdata. Wynika z nich, że padają kolejne rekordy liczby ogłoszeń sprzedaży mieszkań w portalach OLX oraz Otodom dla 6 największych miast Polski (Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Poznań, Łódź). Przed obecnym szczytem porównywalna liczba ofert (ale wciąż mniejsza) była notowana w połowie 2022 roku.
W tym samym czasie pojawiają się doniesienia, z których wprost wynika, że ceny mieszkań spadły w sierpniu względem miesiąca poprzedzającego w 12 z 16 województw. Największe spadki dotyczyły województwa warmińsko-mazurskiego, a także dolnośląskiego i lubuskiego, o czym więcej przeczytacie w tym tekście.
Europejskie rynki nieruchomości i finansów czeka zawierucha?
Analitycy PKO BP okrasili swój raport krótkim komentarzem: Rynek mieszkaniowy jak polski film – nic się nie dzieje, nuda. Owa nuda może nie być zła, gdy weźmie się pod uwagę wnioski płynące z raportu Moody's Ratings. Otóż według agencji europejskie banki mogą nie być wystarczająco zabezpieczone na wypadek niewypłacalności kredytów hipotecznych. Zagrożonych tym jest ponad 20 instytucji finansowych, z czego połowa znajduje się u naszego zachodniego sąsiada. Więcej na ten temat przeczytacie w tym tekście.
Przeczytaj także: Polska ma duży problem z innowacyjnością. Jesteśmy w unijnym ogonie
