Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ena skupu miedzi

W godzinach porannych wiadomo było, że czwartkową sesję europejskie rynki otworzą na wyraźnych minusach, ale po otwarciu rynku kasowego przewaga podaży w godzinach przedpołudniowych była absolutna, wyprzedaż trwała nie tylko na giełdach akcji, ale też na rynku surowców, gdzie w kulminacyjnym momencie blisko czteroprocentowe przeceny notowały miedź i ropa.

Część aktywów zanotowała pierwsze dołki jeszcze przed południem,

na niektórych problem z wybiciem w górę przeciągał się jeszcze kilka godzin, ale finalnie przeceny zostały dość wyraźnie zredukowane – najsilniejszy spośród głównych indeksów IBEX stracił 0,76%, najgorszy CAC40 2,43%. WIG20 spadł o 1,09%, mWIG40 o 1,38%, a sWIG80 o 0,87%. W najgorszym momencie sesji główny indeks znajdował się 20 punktów niżej, więc strata została zredukowana o niemal połowę.

Popyt pokazał się m.in. na KGHM,

który finalnie wybronił wsparcie na poziomie 170 zł, oddając tytuł najbardziej obciążającej WIG20 spółki Orlenowi (-3,60%). W trudnym środowisku dobrze poradziła sobie telekomunikacja (Cyfrowy Polsat otwierał tabelę wzrostem o 2,32%, Orange zamknęło się 1,31% wyżej) i technologia (przeszło procentowe wzrosty CD Projekt i Allegro).

S&P500 zyskało 0,13%, a NASDAQ 0,11%, co z perspektywy porannej jest wynikiem fantastycznym

Rynek dobrze przyjął pozytywne dane z amerykańskiego rynku pracy (spadek tygodniowych wniosków o zasiłek z 377 tys. do 348 tys.), w czym można widzieć symptom pewnej ewolucji nastawienia w ostatnim czasie. W skrócie można ją opisać coraz częstszym pojawianiem się w mediach zapomnianego nieco terminu „stagflacja”, odkurzonym m.in. z powodu obaw o dalsze działania chińskich władz, które mogą dalej zaburzać łańcuchy dostaw przy już niezdrowej sytuacji cenowej i słabnącym na świecie wzroście w 3Q2021.

Na razie wydaje się, że obawy o powtórkę z lat 70-tych są mocno na wyrost,

przede wszystkim z uwagi na otoczenie na rynku pracy. W Europie bezrobocie w ogóle jest niskie, w USA powrót do normalności być może trwa dłużej od oczekiwań, natomiast takie wskaźniki jak liczba ofert pracy dość jednoznacznie wskazują na poprawę w kolejnych miesiącach. Pewne wątpliwości wzbudza także determinacja Fed do tego, by z powodu inflacji podwyższać stopy pomimo niskiego wzrostu, co historycznie było najważniejszym problemem dla wycen głównych klas aktywów i miało bardzo negatywny efekt zarówno na akcje, jak i obligacje. Stare zasady polityki monetarnej nie są przestrzegane od lat, co sprawia, że ewentualny epizod stagflacyjny mógłby się wiązać z większym realnym, ale niższym nominalnym spadkiem cen aktywów.

Na razie nie może o tym być mowy o tyle,

Reklama

że głównymi ofiarami obaw o sytuację w Chinach (poza parkietami w Hong Kongu i Szanghaju) są notowania surowców. Miedź testowała wczoraj poziomy niewidziane od kwietnia, ropa finalnie wyłamała lipcowe maksima. Sytuacja techniczna, w szczególności na „czarnym złocie” pozostaje nieciekawa, ale jesteśmy już w strefie silnego wyprzedania, z której może pozwolić wyjść werbalna interwencja któregokolwiek z ważniejszych członków OPEC (sugestia wstrzymania wzrostów produkcji) lub po prostu niskie dane o zapasach.

W godzinach porannych sytuacja w Azji ponownie wygląda bardzo nieciekawie,

Hang Seng traci kolejne 2,1% i jest coraz bliżej przekroczenia bariery dwucyfrowych spadków od początku roku. Kontrakty futures sugerują jednak, że wracamy do interpretacji zachowania Hong Kongu jako problemu regionalnego, Europa zdyskontuje zapewne solidne zamknięcia w USA i negatywny start dnia nie jest przesądzony. Jak zwraca dziś uwagę Bloomberg, zachowanie aktywów w ostatnim czasie, w tym wczorajsza sesja, rosnący popyt na dolara, to wszystko przybliża nas do starego dobrego TINA („there is no alternative”), czyli koncepcji inwestycyjnej, w której na koniec dnia najlepszym rozwiązaniem okazuje się amerykański rynek akcji.

Czytaj więcej